Wystawa 13 spreparowanych ciał dotarła do Polski i w sobotę ma zostać otwarta dla zwiedzających w centrum handlowym w Warszawie. Interesują się nią jednak inspektorzy sanitarni - istnieje bowiem podejrzenie, że ekspozycja łamie polskie prawo. Wiceszef GIS złożył już do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa bezczeszczenia zwłok przez organizatorów.
Chodzi o ustawę o cmentarzach i chowaniu zmarłych. - Ustawa stanowi, że zwłoki można albo pochować, albo spalić lub przekazać do celów naukowych uczelniom medycznym - tłumaczy "Życiu Warszawy" Jan Orgelbrand z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Podejrzewamy, że wystawa w Blue City może kłócić się z tą ustawą - podkreślił.
Ustawa stanowi, że zwłoki można albo pochować, albo spalić lub przekazać do celów naukowych uczelniom medycznym. Podejrzewamy, że wystawa w Blue City może kłócić się z tą ustawą. Jan Orgelbrand z Głownego Inspektoratu Sanitarnego
Kontrola przeprowadzona przez stołeczny sanepid wykazała, że wystawa nie stanowi zagrożenia sanitarno-epidemiologicznego. - W opinii pokontrolnej poproszono jedynie organizatora o zabezpieczenie eksponatów w taki sposób, by zwiedzający nie mogli ich dotykać - mówi rzeczniczka Monika Jakubiak.
Dla prokuratury
Problemem jest także fakt, że organizatorzy nie poinformowali inspektoratu o otwarciu wystawy. - Nie przedstawili również dokumentów celnych, na podstawie których ciała zostały wwiezione do Polski. Zachodzi również podejrzenie, że ludzkie zwłoki są bezczeszczone - mówi Orgelbrand.
Przedstawicielka autora wystawy Roya Glovera (emerytowany anatom z USA) nie zgadza się z zarzutami. - Mamy wszystkie potrzebne dokumenty - mówi Agnieszka Rojewska. - Inspektorom wysłaliśmy już e-mailem dokumenty celne. Zastosowaliśmy się też do ich zaleceń - podkreśla. Przy niektórych "eksponatach" zawisły kartki z napisem "nie dotykać".
Nielegalne ciała
Kontrowersje na temat ekspozycji, którą obejrzało już 11 mln ludzi na całym świecie, nie kończą się jednak na zapisach ustaw. Głównym problemem jest pytanie, skąd pochodzą ciała. Organizator wystawy "Bodies... The Exhibition" zapewnia, że ciała należały do osób, które zmarły w Chinach śmiercią naturalną - nie wiedzą jednak, kim byli ci ludzie.
Nie ustają jednak spekulacje, że zwłoki należą do więźniów politycznych.
Śledztwo ABC
Pod koniec zeszłego roku obszerny materiał na ten temat zrobiła amerykańska telewizja ABC. W wywiadzie dla stacji kontrowersyjny niemiecki artysta zajmujący się plastynacją zwłok (metoda konserwacji tkanek) Gunther von Hagens ze łzami w oczach mówił, że nieraz dostawał propozycje wykorzystania zwłok pochodzących z egzekucji w Chinach.
Stacja pokazała również "ośrodek" w którym przygotowywano wystawę, która gości w Polsce - brudne baraki dalekie od miejsca, gdzie powinno się odnosić z szacunkiem do ciał. Ujawniono ponadto fotografie, które wykonała jedna z osób zajmujących się dawniej dostarczaniem ciał do plastynacji po chińskich egzekucjach.
Autorów materiału zastanowiła również jeszcze jedna rzecz - jeśli wszystkie te osoby, których zwłoki stały się eksponatami, zmarły śmiercią naturalną, to dlaczego ciała są w tak dobrym stanie?
Źródło: "Życie Warszawy", ABC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24