Stołeczna prokuratura umorzyła śledztwo ws. przecieku z tajnej akcji CBA w resorcie rolnictwa dotyczącej odrolnienia ziemi na Mazurach. Nie pomogły dodatkowe dowody od byłego już szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Prokuratorzy chcieli umorzyć śledztwo już kilka miesięcy temu, ale były szef CBA przyniósł wtedy rzekomo nowe informacje w tej sprawie. Dopiero po ich weryfikacji podjęto decyzję o umorzeniu (tymi nowymi dokumentami była analiza połączeń dwóch telefonów na kartę). Powód? Brak danych dotyczących popełnienia przestępstwa.
- W śledztwie dotyczącym przecieku z afery gruntowej brano pod uwagę kilka wersji. W żadnej nie było materialnych i bezpośrednich dowodów wskazujących na jednoznaczne rozstrzygnięcie (postawienie zarzutów - red.) - powiedział na konferencji prasowej warszawski prokurator okręgowy Andrzej Janecki.
Prokurator wyjaśnił, że postępowanie dotyczące ujawnienia tajemnicy państwowej opiera się zazwyczaj na poszlakach. Aby - podkreślał - mogło dojść do postawienia zarzutów, "łańcuch poszlak musi być ścisły". - A w przypadku śledztwa dotyczącego przecieku z afery gruntowej wszystkie łańcuchy poszlak zawierały luki - powiedział Janecki.
I dodał: - Przesłuchano ok. 250 świadków, zasięgano opinii ekspertów i biegłych. Wszystkie wersje były badane szczegółowo i skrupulatnie.
Akcja spaliła na panewce
Rzekomy przeciek dotyczył operacji CBA i zdrady tajemnicy kontrolowanego wręczenia łapówki, która miała trafić do Andrzeja Leppera - w 2007 r. ministra rolnictwa i wicepremiera (CBA - podstawiając swoich agentów - wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa oferowało za łapówkę przekształcenie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane).
Na skutek - jak wtedy mówiono - przecieku, akcja została przerwana. Mężczyzn (Piotra Rybę i Andrzeja K.) skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany (premier Jarosław Kaczyński uznał wtedy, że jest w kręgu podejrzeń).
Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
CBA: Był przeciek, śledztwo trwa
Schemat przecieku pokazał 31 sierpnia 2007 r. na specjalnej konferencji prasowej Jerzy Engelking, zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Sugerował, że to Janusz Kaczmarek zdymisjonowany wcześniej szef MSWiA w rządzie PiS, zdradził szczegóły operacji CBA Ryszardowi Krauzemu. Biznesmen miał tę informację przekazać posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, a ten - rankiem 6 lipca 2007 r., w dniu finału akcji - Lepperowi.
W związku z przeciekiem zatrzymano m.in. ówczesnych: szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i szefa PZU Jaromira Netzla. Nie usłyszeli jednak zarzutów ws. przecieku a zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa.
Śledztwo w tej sprawie zostało przedłużone do końca listopada br., poinformowali prokuratorzy na czwartkowej konferencji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24