Na mocy rozporządzeń nie da się niczego uregulować - w taki sposób prezydent skomentował pomysł rządu na ominięcie jego weta do "pomostówek". Jak dowiedziała się TVN24, wcześniejsze emerytury mają być przyznawane przez premiera Donalda Tuska w drodze specjalnego rozporządzenia.
Prezydent w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że to rząd bierze odpowiedzialność za reformę systemu emerytalnego. - Jeśli w drodze dialogu rządowi nie uda się niczego osiągnąć, to ja mogę rząd zastąpić, ale wolałbym tego nie czynić - powiedział Lech Kaczyński. I przy okazji wypomniał gabinetowi Donalda Tuska, że pozbawia go praw do różnych inicjatyw wynikających z konstytucji.
Imienne emerytury
Dzięki rozporządzeniu - już skrytykowaniu przez prezydenta - osoby mające przejść w przyszłym roku na wcześniejszą emeryturę, mogłyby skorzystać z tego prawa. Dokument ma być wydany do ustawy o emeryturach i rentach specjalnych. Jeden z jej zapisów mówi wyraźnie, że "w szczególnie uzasadnionych przypadkach premier ma prawo do przyznania świadczeń na warunkach i w wysokości innej niż określona w ustawie".
Jedyny problem w tym, że wcześniejsze emerytury trzeba będzie przyznawać imiennie. Za każdym razem ZUS będzie się musiał zwracać do rządu z konkretnym przypadkiem. A premier będzie przyznawał świadczenie danej osobie w drodze rozporządzenia.
"Złośliwość prezydenta nam nie przeszkodzi"
O tym, że jest plan "B" szef rządu mówił w środę rano dziennikarzom, choć nie chciał zdradzać szczegółów. - Od wtorku przygotowujemy w rządzie wariant zastępczy. Jesteśmy bliscy pewnego rozwiązania, które nie będzie podlegać nieustannym targom i kłótniom w parlamencie - podkreślił Tusk.
I dodał, że "nawet najdalej posunięta złośliwość polityków opozycji i prezydenta, nie powinna się odbić niekorzystnie na tych, którzy oczekiwali pomocy".
Premier przypomniał również, że rząd - o czym mówił wcześniej w TVN24 szef MSWiA Grzegorz Schetyna - nie będzie już niczego negocjować i przygotowywać nowej ustawy o "pomostówkach".
Mimo planu "B", Tusk wciąż czeka na piątkowe głosowanie. I liczy, że SLD, z którym PO nie dogadała się do tej pory w sprawie odrzucenia prezydenckiego weta, zachowana się rozsądnie. - Ewentualne podtrzymanie prezydenckiego weta będzie oznaczało, że SLD stało się najbliższym sojusznikiem braci Kaczyńskich. I co dużo ważniejsze, że lekką ręką odbiera świadczenia nauczycielom i tym, którzy mają otrzymać emerytury pomostowe - powiedział Tusk. - Jeśli bracia Kaczyńscy i SLD chcą w tak brutalny sposób zakończyć sprawę emerytur pomostowych, to biorą za to na siebie pełną odpowiedzialność - dodał.
SLD: Premier nas szantażuje
Bardziej rozmowny w sprawie planu "B" był szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. - Wydłużenie obowiązującej ustawy (o pomostówkach - red.) nie wchodzi w grę. Ale pracujemy nad rozwiązaniem, które by obowiązywało do końca kadencji Lecha Kaczyńskiego. Wiemy bowiem, że jest duża grupa ciężko pracujących Polaków, którzy muszą mieć uprawnienia do wcześniejszych emerytur - powiedział Chlebowski.
A potem przyznał, choć enigmatycznie, że plan "B" miałby się opierać na rozporządzeniu.
Szef SLD Grzegorz Napieralski powiedział w TVN24, że nie czuje się w żaden sposób odpowiedzialny za polityczne zamieszanie wokół "pomostówek". - Rządzi prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk, a nie SLD. Mówienie o jakimkolwiek naszym sojuszu z prezydentem i PiS-em to szantaż - powiedział Napieralski. I dodał, że jego zdaniem weto prezydenckie powinno być podtrzymane, bo ustawa o "pomostówkach" jest zła.
Podział w Sojuszu
Jednak ostateczną decyzję w sprawie tego, jak zagłosować w piątek SLD podejmie w czwartek wieczorem. Jeśli uda się wypracować wspólne stanowisko, posłów SLD będzie obowiązywała klubowa dyscyplina.
Z tym będzie jednak trudno. SLD jest bowiem podzielone. Napieralski chce podtrzymania prezydenckiego weta (oznacza to głosowanie ramię w ramię z PiS-em), a szef klubu Lewica (tworzą go posłowie SLD) - Wojciech Olejniczak - opowiada się za jego odrzuceniem. - Zbliżenie się do PiS-u spowoduje, co zresztą pokazują sondaże, że nas w następnych wyborach już nie będzie - ostrzega Olejniczak.
Pozostaje jeszcze kwestia związkowych interesów. Jeśli SLD nie poprze odrzucenia weta ściągnie na siebie gniew ZNP. Nauczyciele stracą bowiem korzystne dla siebie emerytury przejściowe. Są one gwarantowane odrębnym projektem ustawy, który miałby być przyjęty do końca roku - ale koalicja nie poprze go w Sejmie, jeśli SLD nie zagłosuje za odrzuceniem weta.
Jeśli jednak Sojusz tak zrobi, będzie miał przeciwko sobie inne związki zawodowe, które prosiły prezydenta o weto do ustawy o „pomostówkach”.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24