"Chcieć to sobie możesz" miał powiedzieć premier Tusk do prezydenta Kaczyńskiego podczas obrad szczytu UE w Brukseli. Prezydent ujawnił to w "Kropce nad i" TVN24. Była to odpowiedź na jego prośbę, że chciałby wiedzieć, o czym mówiono podczas gospodarczej części szczytu.
- Gdy była rozmowa o sprawach technicznych, finansowych to powiedziałem premierowi, żeby został, a ja poproszę ministra finansów - relacjonował Lech Kaczyński. Podkreślił, że zwrócił się do premiera Donalda Tuska: "powiedzcie mi co było, chciałbym wiedzieć", a - według prezydenta - szef rządu miał odpowiedzieć: "chcieć to ty sobie możesz". - Zapomniałem już o tym. Choć wolałbym, by premier używał innego języka, ale powyżej pasa nikt nie podskoczy - skomentował prezydent. Mimo to, Lech Kaczyński wyraził nadzieję, że z Brukseli wraz z premierem "wyjadą pogodzeni". - Chcę współpracować z premierem, również z ministrem Sikorskim - zaznaczył prezydent. Jak dodał, po opuszczeniu sali obrad rozmawiał z szefem MSZ i nie usłyszał od niego nic obraźliwego. ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z PREZYDENTEM
Gdy była rozmowa o sprawach technicznych, finansowych to powiedziałem premierowi, żeby został, a ja poproszę ministra finansów Zwróciłem się do premiera Donalda Tuska: powiedzcie mi co było, chciałbym wiedzieć, a on odpowiedział chcieć to ty sobie możesz. MK
- Za chwilę idę sobie na kolację, gdzie miałem nie iść. Opowieści o kolacji, gdzie jest tylko jedno miejsce są nieprawdziwe - zaznaczył Lech Kaczyński. W kolacji na szczycie uczestniczą zarówno prezydent, jak i premier.
"Szczyt niezgody"?
Prezydent, który mimo odmowy użycia rządowego samolotu, przybył do Brukseli wynajętym czarterem, deklaruje współpracę z rządem i ustalenie wspólnego stanowiska Polski. Lech Kaczyński i Donald Tusk usiedli obok siebie podczas pierwszej części obrad. Następnie prezydent opuścił salę, a jego miejsce zajął minister finansów Jacek Rostowski.
Pytany przez polskich dziennikarzy o "opryskliwą" wypowiedź premiera, szef jego gabinetu Sławomir Nowak powiedział, że nic takiego nie słyszał, ale nie sądzi, by premier mógł tak powiedzieć.
Prezydent: Jestem potrzebny na szczycie
Prezydent Lech Kaczyński dodał, że jego obecność na szczycie UE w Brukseli "jest potrzebna", ale zaznaczył, że ustąpił miejsca ministrowi finansów, gdy debata dotyczyła kryzysu na rynkach finansowych." Podkreślił, że podczas spotkania w Brukseli była także mowa o Traktacie z Lizbony i referat premiera Irlandii w sprawie referendum dotyczącego traktatu. "Jutro będzie sprawa Gruzja" - dodał L. Kaczyński. Na uwagę, że nie ratyfikował jeszcze Traktatu Lizbońskiego, prezydent zaznaczył, że Irlandczycy muszą przeprowadzić kolejne referendum, a będzie to dopiero w przyszłym roku.
Chcieć to sobie możesz
Wcześniej podobne zakulisowe szczegóły "brukselskiej wojny" pomiędzy Pałacem Prezydenckim i Kancelarią Premiera ujawnił w TVN24 prezydencki minister Michał Kamiński.
- Doszło do incydentu, kiedy prezydent wychodził z sali obrad. Powiedział: Donaldzie, jeżeli wrócą punkty polityczne rozmów, bardzo bym Cię prosił, abyście mnie o tym zawiadomili. Na co premier odpowiedział: Prosić to ty sobie możesz - opowiadał na antenie TVN24 prezydencki minister Mariusz Kamiński.
Kamiński twierdzi, że dialog ten mogli słyszeć szefowie m.in. delegacji litewskiej i czeskiej, którzy rozumieją język polski.
Blokada samochodów
Zdaniem prezydenckiego ministra to nie jedyne "kłody pod nogi" rzucane prezydentowi w Brukseli.
- To co było podejmowane przez najwyższych urzędników Państwa Polskiego, żeby uniemożliwić wręcz prezydentowi dostęp do Rady, mam nawet problem by o tym mówić. Nie spodziewałem się. W najgorszych snach nie wyobrażałem sobie takich zachowań - opowiada Kamiński. Jego zdaniem, za pośrednictwem protokołu belgijskiego, próbowano blokować wjazd samochodu prezydenta na miejsce gdzie odbywają się obrady.
- Dostałem informację, że samochody prezydenta nie zostaną dopuszczone na plac. Jak się zorientowali, że prezydent dostanie wejściówkę, postanowili (przedstawiciele kancelarii premiera - red.) wykorzystać pewne kruczki techniczne. To jeden z najbardziej łagodnych przykładów - skarżył przedstawicieli rządu Kamiński. Prezydencki minister rozwiał jednak pogłoski, że prezydent nie ma w Brukseli hotelu.
- Prezydent ma gdzie mieszkać. O tym, że trzeba rezerwować hotele, pracownicy ambasady dowiedzieli się wprawdzie na kilkadziesiąt minut przed przylotem prezydenta do Brukseli. Stanęli na wysokości zadania, choć byli w trudnej sytuacji - powiedział Kamiński.
"Nie wstyd panu?"
Jacek Żakowski z "Polityki", gość "Skanera Politycznego" TVN24 krytycznie odniósł się do słów Michała Kamińskiego.
- Czy pan nie jest zakłopotany, kiedy narusza elementarne zasady cytując prywatne rozmowy - pytał prezydenckiego ministra Jacek Żakowski. - Pan wielokrotnie bronił prawa do cytowania informacji z wiarygodnych źródeł. To nie były prywatne rozmowy. Te słowa padły w obecności szefów państw Unii Europejskiej - odparł Kamiński
Źródło: tvn24.pl, TVN24