A gdyby tak Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy porównać do zwykłej spółki komercyjnie działającej na wolnym rynku, gdzie wolontariusze byliby pracownikami, a zebrane pieniądze - dochodem? Sprawdził to reporter "Polski i Świata".
W zeszłym roku fundacja WOŚP zgromadziła ponad 50 milionów złotych. Z zebranych pieniędzy tylko 8 procent idzie na organizację i promocję. 92 proc. trafia bezpośrednio do dzieci. Jak by to ocenić, gdyby fundacja była spółką?
- To byłby bardzo dobry wynik. Gdybyśmy odnieśli wartość zgromadzonego kapitału przy kosztach 8 procent jako koszty działalności, to chyba każdy z nas marzyłby o takiej działalności, która przynosi taką stopę zwrotu - ocenia Paweł Goźliński, specjalista od audytu.
Jaka pensja?
Te 8 procent to nie tylko organizacja kolejnych finałów. To też pensje dla 25 etatowych pracowników fundacji. To, co bezpośrednio trafia do kieszeni członków fundacji, to 1,8 miliona złotych. Gdy podzielić to na 25 pracowników oznacza, że każdy z nich średnio zarabia 6 tysięcy złotych miesięcznie.
Wśród przeciwników WOŚP-u powszechny jest zarzut, że pieniądze z puszek finansują imprezę muzyczną - Przystanek Woodstock. To nieprawda. Festiwal finansują sponsorzy i wpłaty celowe. A nie kwesta w czasie finału. Fundacja oczywiście przedsiębiorstwem nie jest. Nikt nie zamknie w rocznym bilansie wartości jaką stanowi wsparcie wolontariuszy -wartości ludzkiego poświęcenia, serca i dobrej woli.
Autor: kcz/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24