Lech Kaczyński najprawdopodobniej wręczy tylko jednemu kandydatowi awans na stopień nadinspektora policji - pisze "Dziennik". To kolejna decyzja prezydenta, która krzyżuje plany rządowi. Niedawno Lech Kaczyński nie zgodził się na większość kandydatur generalskich.
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna zaproponował cztery kandydatury na policyjnych nadinspektorów. Policjanci mieli otrzymać awans podczas ich święta pod koniec lipca. Dokumenty z propozycjami są już w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, które opiniuje je dla Lecha Kaczyńskiego.
BBN zapewnia wprawdzie, że żadnej decyzji jeszcze nie ma, ale jak dowiedział się "Dziennik" od rzeczniczki MSWiA Wioletty Paprockiej, resort już wie, że prezydent zgodzi się tylko na jeden awans - Krzysztofa Starańczaka, który kieruje pomorską policją.
"Bo pochodzi z Wrocławia"
Awansu ma nie otrzymać m.in. obecny szef policji Andrzej Matejuk. Rozmówca "Dziennika" z resortu tłumaczy, że w nieoficjalnych rozmowach prezydenccy urzędnicy mówili, że Matejuk pochodzi z Wrocławia - tak jak minister Schetyna i to zamyka kwestę.
Dobre kontakty z ministrem spraw wewnętrznych mają stanąć na drodze do awansu również inspektorowi Zbigniewowi Maciejewskiemu. Natomiast obecny szef stołecznej policji - Adam Mularz, także nie wzbudza zachwytów prezydenta. Stracił stanowisko w podlaskiej placówce za czasów PiS. Wywołało to protest wysokich rangą oficerów, którzy masowo zaczęli wtedy składać wymówienia. Z kolei podczas pełnienia władzy przez PO Mularz zbierał bardzo dobre oceny.
"Ocalony" najbardziej kontrowersyjny
Według informacji "Dziennika" szansę na stopień generała ma jedynie Krzysztof Starańczak. Ta propozycja jest jednak najbardziej dyskusyjna. Starańczak był autorem nieudanej reformy Komendy Głównej Policji.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24