Zdaniem Julii Pitery nie ma dowodów na złamanie prawa przez szefa ABW, bo Krzysztof Bondaryk rozliczył się ze wszystkich pieniędzy z fiskusem. Zdaniem szefa BBN Władysława Stasiaka, CBA nie badała rozliczeń podatkowych szefa ABW, ale możliwy konflikt interesów.
- Jedno proste pytanie. Czy ta kwota jest w oświadczeniu PIT? Jest. Czy został zapłacony podatek? Został - pytała i sama odpowiadała Pitera, mówiąc, że w związku z tym "nie mamy do czynienia z przestępstwem".
Chodzi o 600 tys. zł które zainkasował Bondaryk po odejściu z firmy telekomunikacyjnej Era, a które wypłacane mu były jeszcze, gdy piastował stanowisko szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wcześniej prasa pisała, że kwota ta wynosi nawet 1,5 mln zł. Bondaryk jednak zaprzeczył.
Lobbował za operatorami?
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak zwrócił jednak uwagę, że kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie dotyczyła tak naprawdę ewentualnych nieścisłości w zeznaniach podatkowych Bondaryka, ale możliwych konfliktów interesów. - Pani minister potraktowała szefa CBA jako urzędnika kontroli skarbowej. To pomyłka - zwrócił się Stasiak do Pitery.
Jego zdaniem chodzi bowiem o to, czy Bondaryk będąc już na stanowisku szefa ABW, nie lobbował za korzystnymi dla operatorów komórkowych zmianami prawa. Policja, CBA i służby wojskowe zgodnie chciały bowiem zakładać podsłuchy tak, aby firmy telekomunikacyjne nie wiedziały, kto jest podsłuchiwany.
Bondaryk, jak informuje prasa, był przeciwny takim rozwiązaniom i w ustawie chciał zagwarantować dostęp do tych informacji pracownikom operatorów.
Julia Pitera powiedziała, że nie zna artykułu, który opisywał tę sprawę.
Sprawa dla premiera
Zarówno Stasiak jak i Pitera nie wdawali się w szczegóły opisywanej przez prasę sprawy, gdyż, jak zauważył szef BBN, oboje nie mają żadnych ustawowych umocowań by zajmować się żadną z agencji. - Powinna się tym zająć Sejmowa Komisja ds. Służb specjalnych i Kolegium ds. Służb Specjalnych - uznał szef BBN. - Ostateczna decyzja należy do premiera - dodał Stasiak.
Bez nazwisk esbeków
Władysław Stasiak odpowiadał też na pytanie dotyczące jego stwierdzenia, że do ABW wracają byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. - Łatwo to sprawdzić. Kilka z kilkunastu stanowisk kierowniczych - mówił Stasiak, ale nie chciał podać nazwisk.
- Co ja mam powiedzieć o sprawie, w której nie ma tych nazwisk? - skomentowała te słowa Julia Pitera.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24