- Nie będziemy odpowiadać na ten apel. Przy olbrzymim szacunku dla państwa Gosiewskich, to nie oni decydują o kształcie list - powiedział w "Jeden na jeden" Joachim Brudziński z PiS. Odniósł się w ten sposób do apelu rodziców Przemysława Gosiewskiego, by PiS nie wystawiał w wyborach do Parlamentu Europejskiego pierwszej żony ich syna - Małgorzaty Gosiewskiej.
Brudziński stwierdził, że trudno komentować całą sprawę, gdyż dotyczy ona wewnętrznych relacji w rodzinie Gosiewskich. Nie ukrywał jednak, że PiS nie zamierza uwzględniać żądań bliskich zmarłego polityka partii.
- Nie będziemy odpowiadać na ten apel. Przy olbrzymim szacunku dla państwa Gosiewskich, to nie oni decydują o kształcie list - powiedział Brudziński.
W jego opinii, kierując partią trudno brać pod uwagę różnego rodzaju rodzinne konflikty, zaś PiS - jak się wyraził - jako odpowiedzialna siła polityczna, nie rozwiązuje ich. - W tym przypadku takiej konieczności statutowej, Bogu dzięki, na szczęście nie ma - podkreślił Brudziński.
Dodał, że na razie nie ma decyzji, kto w wyborach do PE wystartuje z woj. świętokrzyskiego. - Ten apel, jeśli chodzi o wymiar polityczny, jest przedwczesny - zaznaczył.
Apel Gosiewskich
Rodzina Przemysława Gosiewskiego oświadczyła, że nie zgadza się na kandydowanie do Parlamentu Europejskiego pierwszej żony tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej polityka PiS - Małgorzaty Gosiewskiej.
- Nie wyrażamy zgody na kandydowanie z regionu świętokrzyskiego ani z żadnego innego i niszczenie dobrego imienia Przemysława przez Małgorzatę Gosiewską, pierwszą żonę, która zostawiła syna z dzieckiem w najgorszym momencie. Pani Małgorzata nie ma żadnego wykształcenia, nie ma studiów i nie zna języka, więc po co pójdzie? - mówią Jadwiga i Jan Gosiewscy.
Selekcja do Brukseli
Brudziński zapowiedział, że w PiS będzie selekcja kandydatów do PE.
- Prezes Jarosław Kaczyński powiedział, jakie kryteria będą brane pod uwagę. W pierwszej kolejności te, dotyczące kompetencji i merytorycznego przygotowania, bo tam się przede wszystkim reprezentuje Polskę, a nie partię polityczną - powiedział Brudziński.
Dodał, że chodzi o to, by w Brukseli umiejętnie zabiegać nie o polepszenie stanu swojego konta, jak niestety wielu z obecnych europarlamentarzystów czyni, a o interesy Polski. W jego opinii, niektórzy europosłowie przynoszą naszemu krajowi w tej kwestii wstyd.
Narty, cygara, Dolomity
Brudziński skrytykował też premiera Donalda Tuska.
- Nie chcemy epatować Polaków takim obietnicami, jak pan premier przed wyjazdem w Dolomity. Na konferencji prasowej zadał pytanie, jak żyć, po czym odpowiedział, jak się będzie żyło przez najbliższe lata, jakie dobrodziejstwa spłyną z jego rąk, a dziś, jak można zaobserwować, daje osobiste świadectwo, jak żyć, zapakować narty, pojechać w Dolomity, odpalić cygaro za 50 zł - powiedział Brudziński.
Zapewnił, że nie zazdrości premierowi, chce natomiast pokazać, jakim politycznym szarlatanem jest Tusk.
- Nie mam nic przeciwko temu, aby premier wypoczywał, mam jednak wrażenie, że podczas 6,5 lat rządów PO premier nic innego nie robi, jak tylko wypoczywa - stwierdził Brudziński.
Pytany, czy jeśli Kaczyński zostanie premierem, to nie będzie miał urlopu, odpowiedział: - Mogę zapewnić, że cygar za tysiące złotych wypalać nie będzie. Jeśli pojedzie na wypoczynek w góry, to polskie, a nie włoskie.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24