Rządowy TU-154, naprawiony i odmrożony, leci po prezydenta do Japonii. Jeszcze niedawno nie było pewne, czy Tupolew nie zostanie w Mongolii na dłużej. Mimo, że w samolocie wymieniono wadliwą część, która uniemożliwiła wtorkowy start maszyny z lotniska mroźnego Ułan Bator, to i tak nie mógł wzbić się w górę z powodu mrozu.
- Tupolewa trzeba ponownie odmrozić - informował rzecznik Sił Powietrznych RP Wiesław Grzegorzewski. A czasu było mało, bo samolot musiał dotrzeć do Japonii (gdzie czekał na niego Lech Kaczyński) do piątku. Wtedy, zgodnie z planem, prezydent będzie musiał wylecieć do Korei Południowej, będącej ostatnim punktem na mapie jego azjatyckich wizyt.
Zaszkodziły mongolskie mrozy
Szczęśliwie samolot, którym w podróż do Azji wyruszył prezydent, w czwartek rano odleciał ze stolicy Mongolii do Japonii - poinformował rzecznik sił powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.
Jak powiedział samolot naprawiono w środę, ale ze względów bezpieczeństwa kontrolny lot można było wykonać dopiero w czwartek rano. Tu-154 odleciał z Ułan Bator około godz. 6.20 polskiego czasu. Jego lot do Japonii potrwa ok. trzech godzin.
Premier obiecuje nowe samoloty
Premier Donald Tusk w odpowiedzi na problemy z polskimi Tupolewami zapowiedział we środę, że w ciągu kilkunastu tygodni zakupione zostaną nowe rządowe samoloty specjalne. Jak mówił, samoloty mogłyby zostać zakupione nie w drodze przetargu, a na podstawie decyzji Rady Ministrów.
- Rozmawialiśmy z panem ministrem Klichem w - nomen omen - samolocie marki Jak, o tym że niewykluczone, że po powrocie prezydenta - ponieważ on także musi być współuczestnikiem tej decyzji z oczywistych względów, jako główny użytkownik samolotów specjalnych - podejmiemy decyzję o nadzwyczajnej procedurze, takiej bardzo przyspieszonej - mówił Tusk.
Źródło: RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP