Tu-154, który zepsuł się podczas prezydenckiej podróży po Azji, znów wzbił się w powietrze. Po próbnym locie zapadnie decyzja, czy poleci po Lecha Kaczyńskiego do Japonii - dowiedziała się TVN24. Tymczasem premier Donald Tusk, zapowiedział, że prawdopodobnie będzie decyzja o zakupie nowego "polskiego Air Force One".
- Po powrocie prezydenta, być może podejmiemy decyzje o przyspieszonej procedurze zakupu nowego samolotu - powiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk. - Tak, żeby nie ciągnęło się to miesiącami, tylko trwało najwyżej kilka tygodni - dodał.
Premier zastrzegł, że ewentualny zakup nie będzie "imponujący". Jednak nowa maszyna - jak podkreślił - ma zapewnić elementarne bezpieczeństwo, szczególnie prezydentowi.
Szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki komentując na gorąco na antenie TVN24 zapowiedź premiera stwierdził, że ze strony Lecha Kaczyńskiego nie będzie przeszkód i decyzję rządu przyjmie z pełnym zrozumieniem. - Chylę czoła przed szybką decyzją premiera. Jest to słuszne - podkreślił Kownacki.
Zmarzł i się zepsuł
Prezydencki samolot odmówił posłuszeństwa we wtorek, podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Mongolii. Prezydent, który musiał przemieścić się z Ułan Bator do Japonii, wyczarterował więc samolot od Mongołów.
Początkowo mówiło się, że samolot zostanie naprawiony w ciągu kilku dni, jednak ostatecznie poradzono sobie z awarią szybciej.
W maszynie zepsuł się sensor systemu synchronizacji położenia i przemieszczenia tzw. klap przyskrzydłowych. Czyli urządzenie, które powinno sterować klapami. Musiało zostać wymienione.
Po wymianie urządzenia trzeba przeprowadzić na ziemi symulację startu i lądowania samolotu. Jeśli nie będzie żadnych problemów, zostanie podjęta decyzja czy samolot wróci do kraju, czy poleci po prezydenta do Japonii. - Czapki z głów przed fachowcami z lotnictwa wojskowego, że tak szybko udało się samolot naprawić - powiedział Kownacki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24