- Do końca nic mi nie mówili - twierdzi Wioletta Woźna. Kobieta w trakcie cesarskiego cięcia została wysterylizowana. Lekarz ze szpitala w Szamotułach odpowiada: - Pacjentka podpisała zgodę na zabieg. Jednak on przebiegł nie do końca tak, jak zaplanowano - dodaje. A matka przyznaje, że dokumentu przed jego podpisaniem nie czytała.
- Ja nie wiedziałam nic. Nie porozmawiali ze mną o tym. Lekarze tylko przychodzili sprawdzać, czy wszystko zagojone, czy do domu wypisać i nic więcej - powiedziała reporterce TVN24 pani Woźna. O tym, że lekarze ją wysterylizowali, jak mówi, dowiedziała się w domu, gdy jej partner przeczytał dokumentację medyczną.
- Pokazywał, i mówił: "Patrz! Ubezpłodnili Cię!" - mówi. A ja mówię - pokaż, bo nie wierzę. I ja zobaczyłam, przeczytałam, i takie coś! Nie wiem, jak się mam z tym wszystkim pogodzić. Może bym miała zamiar mieć kolejne dzieci. Ale to, co mi zrobili, to aż się wierzyć nie chce - dodała.
Szpital: mamy jej zgodę. Matka: nie czytałam dokumentów
Wersja szpitala jest inna. - Mamy jej zgodę, dokumenty zostały przekazane do prokuratury. Sposób przeprowadzenia zabiegu został jej przedstawiony i podpisała na to zgodę - deklaruje Andrzej Leja, zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Szamotułach. Woźny przyznaje, że nie czytała dokumentu, który podpisała. - Pierwsze słyszę o takiej możliwości. Może mi nie powiedzieli, co podpisywałam. Może jakiś kwitek podsunęli i ja nie wiedziałam i podpisałam z innymi dokumentami np. o braniu lekarstw. Nie przyszło nam na myśl, żeby wczytywać się w dokumenty ze szpitala, myśmy odstawili ten dokument i poszli do pracy. Pokazałam komuś ten wypis ze szpitala i wtedy okazało się, że tam jest informacja o sterylizacji - mówi.
Sterylizacja jest w polskim prawie zakazana, dlatego pacjentka rzeczywiście nie mogła podpisać zgody na ten akurat zabieg. Podpisywała zgodę na cesarskie cięcia. Jak mówi portalowi tvn24.pl dr Grzegorz Południeski, ginekolog położnik, w dokumencie mogła znaleźć się lista możliwych powikłań, które mogą wiązać się z zabiegiem i skutkować np. koniecznością sterylizacji. Zastrzega jednak, że nie ma wzoru takiego dokumentu dla wszystkich szpitali, dlatego nie chce wyrokować przed zapoznaniem się z dokumentacją medyczną.
Dlaczego pacjentka została wysterylizowana?
Według lekarzy podczas cesarskiego cięcia doszło do krwotoku. - Zabieg przebiegł nie do końca tak jak zaplanowano. Czynności o jakie ten zabieg został rozszerzony, miały na celu ratowanie jej życia. Sterylizacja nie jest zabiegiem ratującym życie. Może jednak towarzyszyć takim zabiegom - tłumaczy Andrzej Leja.
Zgodnie za art. 35. ustawy o zawodzie lekarza, jeżeli w trakcie wykonywania zabiegu operacyjnego wystąpią okoliczności, których nieuwzględnienie groziłoby pacjentowi niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkim uszkodzeniem ciała lub ciężkim rozstrojem zdrowia, a nie ma możliwości niezwłocznie uzyskać zgody pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, lekarz ma prawo, bez uzyskania tej zgody, zmienić zakres zabiegu bądź metody leczenia lub diagnostyki w sposób umożliwiający uwzględnienie tych okoliczności.
W takim przypadku lekarz ma obowiązek, o ile jest to możliwe, zasięgnąć opinii drugiego lekarza, w miarę możliwości tej samej specjalności. Musi dokonać odpowiedniej adnotacji w dokumentacji medycznej oraz poinformować po operacji pacjenta, przedstawiciela ustawowego lub opiekuna faktycznego albo sąd opiekuńczy.
Sprawę bada prokuratura
Poznańska prokuratura wszczęła śledztwo z urzędu w sprawie pozbawienia płodności Wioletty W. Wiele pytań do szpitala ma też ministerstwo zdrowia. Biuro Praw Pacjenta, które działa przy resorcie, zwróciło się do dyrekcji placówki ze specjalnym listem, w którym domaga się wyjaśnień.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24