Mnie podobało się na tych konwencjach, że jest przekonanie, że trzeba Polskę posklejać, pozszywać - powiedział w "Faktach po Faktach" poseł Maciej Gdula (Lewica), komentując weekendowe konwencje kandydatów opozycji w tegorocznych wyborach prezydenckich. Poseł Władysław Teofil Bartoszewski (PSL) wskazywał, że "nie może być tak, że będziemy mieli kontynuację prezydenta jednej partii".
Trwa kampania wyborcza przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi. Odbędą się one 10 maja, a ewentualna druga tura - 24 maja.
Gdula: PiS udowodnił, że pogardza nie tylko opozycją, ale pogardza wieloma grupami społecznymi
O weekendowych konwencjach wyborczych kandydatów opozycji na prezydenta rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 Maciej Gdula z Lewicy oraz Władysław Teofil Bartoszewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Zdaniem Gduli, "PiS przez cztery lata, i teraz po wyborach (parlamentarnych - red.), udowodnił, że pogardza nie tylko opozycją, ale pogardza wieloma grupami społecznymi". - Pogardzał wcześniej nauczycielami, pogardzał tymi, którzy protestowali przeciwko reformom sądów. Teraz pogardza społecznością LGBT, sędziami - dodał.
Według niego, "obietnica PiS, że 'zbudujemy Polskę dla wszystkich', jest niespełniona". - Bo zawsze to jest Polska przeciwko komuś - przekonywał polityk Lewicy.
- Mnie podobało się na tych konwencjach, że jest przekonanie, że trzeba Polskę raczej posklejać, pozszywać i poszerzać wspólnotę na różne sposoby. Dla mnie Biedroń jest w tym bardzo wiarygodny, bo jest kimś, kto o to walczy bardzo, bardzo długo. Jest kimś, kto realnie pokazuje te grupy, które chce włączyć - mówił Gdula.
Wskazywał, że kandydat Lewicy na prezydenta "na przykład pokazuje wykluczonych komunikacyjnie, pokazuje osoby biedne, ale pokazuje też osoby ze społeczności LGBT". - To jest jedna duża opowieść na temat tego, jak budować szerszą wspólnotę - dodał.
"Nie może być tak, że będziemy mieli kontynuację prezydenta jednej partii"
Władysław Teofil Bartoszewski zauważył, że o "zszywaniu" Polski, która jest "rozdarta na pół", mówił na sobotniej konwencji kandydat PSL na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz.
Bartoszewski wskazał przy tym, że trzeba "doszyć do wyborców PiS-u tak zwany 'gorszy sort'". - Trzeba połączyć te dwie połowy - dodał.
Nawiązał przy tym do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w grudniu 2015 roku w wywiadzie dla Telewizji Republika pytany o próbę przeprowadzenia na forum Parlamentu Europejskiego debaty o ówczesnej sytuacji w kraju, mówił, że "w Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej". - I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest jakby w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków - kontynuował Kaczyński.
Poseł PSL ocenił, że "ktokolwiek by nie został prezydentem, to jego głównym zadaniem powinno być to, żeby ta większość, która może być minimalna, połączona została z tą prawie połową Polski".
- I nie może być tak, że będziemy mieli kontynuację prezydenta jednej partii, który kompletnie nie interesuje się tym "gorszym sortem". Polacy to jest jeden naród, to jest jedno państwo i prezydent nie powinien być członkiem partii politycznej w sposób tak otwarty, jak robi to prezydent Duda - ocenił.
"Nie można za naród decydować w takich sprawach"
Goście TVN24 byli także pytani o stanowisko ich partii w kwestii między innymi związków partnerskich i aborcji na życzenie.
- Jeśli chodzi o stanowisko PSL-u, my mamy wolność światopoglądową i członkowie rozmaicie rozważają - przekonywał Bartoszewski. - Są na przykład tacy, jak ja, którzy są za związkami partnerskimi. Są tacy, którzy uważają, że obecny kompromis w stosunku do aborcji jest właściwy i są tacy, którzy chcieliby go zaostrzyć, a są tacy, którzy go złagodzić - kontynuował.
Pytany o opinię w tych sprawach Kosiniaka-Kamysza, Bartoszewski odparł, że lider ludowców, "powiedział, że jeśli chodzi o związki partnerskie, to on uważa, że powinno być referendum w tej materii". - Niech się Polacy wypowiedzą, czego chcą, bo nie można za naród decydować w takich sprawach - dodał Bartoszewski.
"Reszta opozycji też stara się mieć bardziej postępowe zdanie"
Maciej Gdula przyznał natomiast, że bardzo cieszy się "z tego, że te tematy są poruszane, bo przez wiele lat one były w zamrażalce". - Także był w zamrażalce, kiedy Platforma z PSL-em rządziły przez osiem lat. I to, że dzisiaj o tym rozmawiamy, w moim przekonaniu jest efektem wejścia Roberta Biedronia do polityki, pojawienia się Wiosny, pojawienia się lewicy jako ważnej siły w parlamencie, w ogóle na polskiej scenie politycznej - mówił.
Polityk Lewicy ocenił, że "reszta opozycji też stara się mieć bardziej postępowe zdanie" w sprawie Kościoła, aborcji czy związków partnerskich. - Kiedy Robert Biedroń zasiądzie w Pałacu Prezydenckim, to będę wtedy pewien, że jeżeli trafi do Pałacu ustawa o związkach partnerskich, to ona będzie podpisana - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24