Dziś decydują o składzie Sądu Najwyższego, ale o tym dzięki komu mają taką władzę, wiedzą tylko nieliczni. Kancelaria Sejmu nie daje za wygraną i nie zamierza ujawniać nazwisk sędziów i obywateli, którzy podpisali się pod kandydaturami do Krajowej Rady Sądownictwa. Materiał programu "Polska i Świat".
- Kancelaria Sejmu idzie dalej w zaparte i nie ma zamiaru ujawniać list poparcia. Podtrzymuje swoje stanowisko wbrew bardzo wyraźnej dyspozycji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nie uznał, że istnieją prawne motywy do ograniczania dostępu do informacji publicznej - mówi Michał Wawrykiewicz, adwokat z inicjatywy Wolne Sądy.
Wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu. Teraz Kancelaria Sejmu złożyła skargę kasacyjną, ale jej treści nie ujawnia. Do tej pory konsekwentnie zasłaniała się ustawą o KRS i ochroną prywatności osób, które poparły kandydatów.
- To są podpisy, które zawierają dane, adresy zamieszkania, PESEL i one są wyłączone z publikacji - tłumaczy Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu.
PiS zmienił narrację
Sąd tej argumentacji nie podzielił. Eksperci fundacji Watchdog, która wygrała sprawę w pierwszej instancji, podkreślają, że KRS jest instytucją z ogromną władzą, więc wszystko, co wokół niej się dzieje, powinno być jawne.
- Pewną kulturą społeczną, jaką próbowano ukształtować było to, że kandydat jest odpowiedzialny przed społeczeństwem, a skoro nawet nie wiadomo kto go poparł, to o jakiej odpowiedzialności możemy mówić? - podkreśla Katarzyna Batko-Tołuć z Sieci Obywatelskiej Watchdog.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro swego czasu podzielał ten pogląd, zmienił jednak zdanie. - Nie pozwolimy na to, aby obywateli i sędziów, którzy wykazali się odwagą, szkalować - mówi Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości.
- Oczekiwanie, że pokażemy tych sędziów na tacy, żeby kasta sędziowska szykanowała ich, do tego nie ma podstaw prawnych - dodaje Stanisław Piotrowicz z PiS.
Listy poparcia znają dwie osoby
Efekt jest taki, że o tym kto poparł członków KRS, którzy teraz obsadzają skład Sądu Najwyższego i mają wpływ na cały wymiar sprawiedliwości w Polsce, wiedzą dziś tylko dwie osoby w państwie: marszałek Sejmu i minister sprawiedliwości.
- Jeśli reforma sądownictwa jest taka dobra, a PiS mówi, że jest dobra i oczekiwana, to nie ma się czego wstydzić. Powinien ujawnić te listy, żeby pokazać kto popiera zmianę i reformę - wskazuje Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Niejawne jeszcze co najmniej kilka miesięcy
Kandydata na członka KRS mogła zgłosić grupa 2 tysięcy obywateli lub 25 sędziów. Opozycja podejrzewa, że PiS celowo ukrywa nazwiska osób wspierających, żeby nie pokazać związków między kandydatami a obecną władzą.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby na tych listach były te same nazwiska sędziów, którzy są oddelegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości albo nowych prezesów sądów, którzy tak wiele zawdzięczają Zbigniewowi Ziobrze - mówi Borys Budka z Platformy Obywatelskiej.
PiS mogłoby te spekulacje i podejrzenia przeciąć jedną decyzją, realizując swoją obietnicę jawności życia publicznego. Decyzja Kancelarii Sejmu oznacza, że te nazwiska będą niejawne jeszcze co najmniej przez kilka miesięcy, do kolejnego wyroku sądu.
Autor: ads//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/KRS