Dyrektorka jednej z krakowskich szkół dzwoniła do sanepidu ponad dwieście razy, nim udało się jej dodzwonić. Sporo osób ma podobne doświadczenia, ale szkoły są w wyjątkowej sytuacji, bo odpowiadają za kadrę i miliony uczniów. Wielu dyrektorów czuje się pozostawionych samym sobie. Minister edukacji mówi, że nie da się zastąpić bezpośredniego kontaktu nauczyciela z uczniem i dopóki to możliwe, należy unikać zamykania szkół. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W tym roku nauczycielom raczej trudno świętować przypadający na 14 października Dzień Edukacji Narodowej. - Każdej minuty boję się, czy nie wykona ktoś telefonu do mnie, że mam kolejny dodatni przypadek w szkole - mówi Magdalena Prokaryn-Dynarska, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 1 w Łodzi, w której - jak przyznaje - już zaczyna brakować personelu.
- Są zorganizowane za mnie zastępstwa, przebywam w domu, nie pracuję zdalnie - informuje Agnieszka Szmerdt, nauczycielka języka niemieckiego z Częstochowy, która znajduje się na domowej kwarantannie. Z kolei dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 2 w Krakowie Jolanta Gajęcka domaga się jasnych wytycznych od rządu i mówi, że "nie było szacowania ryzyka, które teraz nas wszystkich doprowadza do granicy wytrzymałości".
- Jedynym scenariuszem, który otrzymaliśmy w sierpniu, bo wtedy bodajże ministerstwo zaczęło się za to brać, było "damy radę". Nie dajemy - ocenia Iga Kazimierczyk z Fundacji "Przestrzeń dla edukacji". Jeszcze miesiąc temu z powodu koronawirusa na nauczanie zdalne albo hybrydowe musiało przejść niecałe 200 placówek w całym kraju. Obecnie takich szkół jest już ponad tysiąc i pewnie będzie ich przybywać.
- Do tej pory jakoś udawało mi się dopiąć plan, oczywiście z zastępstwami, ale jak będzie dalej, to trudno przewidzieć - informuje Jan Randak, dyrektor III Liceum Ogólnokształcącego w Częstochowie. Nauczycieli ubywa przez kwarantannę albo zwolnienia zdrowotne. - Będziemy zmuszeni całą szkołę przerzucić na zdalne nauczanie po to, żeby za chwilę wrócić do szkoły, przez chwilę pochodzić i zaraz dowiemy się o kolejnym przypadku dodatnim - mówi Magdalena Prokaryn-Dynarska.
Dyrektorzy chcą sami decydować o przechodzeniu na nauczanie zdalne
Sami dyrektorzy nie mogą jednak podjąć decyzji o zmianie trybu nauczania. Musi to zrobić sanepid - o ile uda się do niego dodzwonić. Rekordzistka z Krakowa próbowała 226 razy jednego dnia. - Już mam kolejne zgłoszenie o innym przypadku w innej klasie, i rozpoczynam od początku całą procedurę - mówi Jolanta Gajęcka.
O ominięcie tej procedury nauczyciele proszą bez skutku. Część dyrektorów wyłamuje się z zasad - decyzję podejmują sami, wbrew obowiązującym przepisom - a to nie jedyne bieżące bolączki szkół. - Potrzebujemy ochrony, której teraz nie ma: zmniejszenie liczby uczniów, dostępu do testów na koronawirusa, dostępu do szczepień przeciwko grypie, większych środków na funkcjonowanie szkół - wylicza Magdalena Kaszulanis rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Obawy o bezpieczeństwo swoje i uczniów są uzasadnione. Z powodu COVID-19 zmarło już troje nauczycieli. Pytany o to minister z kancelarii premiera Łukasz Schreiber odpowiedział, że "rzeczywiście jest to ogromna tragedia, ale pamiętajmy, że pedagodzy giną na przykład w wypadkach samochodowych".
- Świadczy to o tym, jak klasa rządząca myśli w tej chwili o nauczycielach i w jaki sposób podchodzi do oceny ryzyka - ocenia Iga Kazimierczyk.
"Oczekujemy bezpiecznych warunków pracy i nauki w szkołach"
Minister edukacji o problemach i rozwiązaniach w środę nie mówił. Ograniczył się do podziękowań dla pracowników oświaty. - Przyczynili się do tego, że szkoła mimo przeszkód epidemicznych, mogła funkcjonować normalnie bądź przejść na tak zwany tryb zdalny - powiedział Dariusz Piontkowski.
- Cieszymy się z życzeń, które dziś pan minister złożył nauczycielom, ale dziś oczekujemy przede wszystkim bezpiecznych warunków pracy i nauki w szkołach - zwraca uwagę Magdalena Kaszulanis. Bo nauczyciele podkreślają, że do normalności w ich szkołach jest bardzo daleko.
- Panie premierze, koniec zabawy w kotka i myszkę. Trzeba naprawdę podejmować odpowiedzialne decyzje, bo za chwileczkę obudzi się pan w Polsce z lockdownem oddolnym - stwierdza Jolanta Gajęcka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock