Dla pacjentów onkologicznych COVID-19 to może być wyrok śmierci. Dlatego powinni być regularnie testowani. Niestety Ministerstwo Zdrowia wstrzymało odrębne finansowanie testów, a szpitale nie chcą za nie płacić z własnej kieszeni.
O sprawie napisał na Twitterze były minister zdrowia, europoseł Bartosz Arłukowicz: "Dyrektor bardzo dużego szpitala z oddziałami onkologicznymi pyta, dlaczego nie ma możliwości wykonania bezpłatnego testu PCR #COVID19 pacjentom z rakiem w trakcie chemioterapii. Panie Ministrze Zdrowia, jakaś odpowiedź?".
Odpowiedzi MZ się nie doczekał, a my zapytaliśmy o sprawę pacjentów i onkologów.
Dyrektor bardzo dużego szpitala z oddziałami onkologicznymi pyta, dlaczego nie ma możliwości wykonania bezpłatnego testu PCR #COVID19 pacjentom z rakiem w trakcie chemioterapii. Panie Ministrze @MZ_GOV_PL jakaś odpowiedź?
— Bartosz Arlukowicz (@Arlukowicz) April 5, 2022
"Pacjenci czuliby się bezpieczniej, gdyby nadal mogli się regularnie testować"
- Mam nadzieję, że nie powróci strach z początku pandemii, kiedy wielu chorych rezygnowało z chemio- czy radioterapii w obawie przed zakażeniem koronawirusem. Pacjenci czuliby się bezpieczniej, gdyby nadal mogli się regularnie testować - mówi Szymon Chrostowski, pacjent onkologiczny i prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
A anestezjolog ze szpitala onkologicznego przyznaje bez ogródek: - Wpuszczając covid na przykład na oddział hematoonkologii, możemy wybić wszystkich chorych.
Jak tłumaczy Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej i były przewodniczący Porozumienia Rezydentów, chorzy onkologicznie to z definicji pacjenci z obniżoną odpornością, a chemioterapia dodatkowo ją obniża, uszkadzając szpik i białe krwinki. - Chemioterapii nie podajemy w żadnej infekcji - czy jest to zapalenie pęcherza moczowego, grypa, błahe przeziębienie, czy covid. Wirus SARS-CoV-2 nadal jest rozpowszechniony wśród pacjentów i to naprawdę nie jest moment na to, by zaprzestać testowania tych onkologicznych. Jeśli przeoczymy pacjenta bezobjawowego i podamy mu chemię, możemy nawet go zabić, nie mówiąc o sianiu ogniska wirusa na oddziale - mówi Kosikowski. I dodaje, że choć pacjenci onkologiczni teoretycznie powinni być zaszczepieni czterema dawkami, jest sporo wyjątków. - Poza tym szczepionka jest trenerem odporności, a gdy odporność jest osłabiona, to ochrona przed patogenem jest słabsza - wyjaśnia Kosikowski.
Czytaj też: Jak zdiagnozować covid bez testu?
Dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii: testy możemy wykonywać w ramach własnej diagnostyki, opłacane są ze szpitalnego ryczałtu
Od 1 kwietnia NFZ przestał odrębnie finansować testy na COVID-19, zarówno PCR, jak i antygenowe. Szefowie placówek onkologicznych podkreślają jednak, że wciąż mogą finansować testy z własnej kieszeni.
- Możemy je wykonywać w ramach naszej własnej diagnostyki, opłacanej z budżetu szpitala. Wszyscy lekarze otrzymali pakiet testów antygenowych, które - w razie potrzeby - mogą przeprowadzać u pacjentów z objawami zakażenia. Mogą również zlecać testy PCR wykonywane w naszej pracowni biologii molekularnej - tłumaczy prof. Adam Maciejczyk, radioterapeuta i dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii (DCO).
A prof. Andrzej Marszałek, konsultant krajowy patomorfologii i dyrektor ds. medycznych Wielkopolskiego Centrum Onkologii (WCO), dodaje, że zachorowanie na COVID-19 nie wyklucza rozpoczęcia leczenia onkologicznego. - Pamiętajmy, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 jest dla pacjenta z nowotworem czynnikiem ryzyka podobnym, jak zakażenie wirusem grypy, HIV czy Ebola. A przecież nie testujemy ich pod tym kątem przed każdą radio- czy chemioterapią. Lekarz kwalifikuje pacjenta do leczenia również na podstawie objawów klinicznych - dodaje.
Rozumie jednak protesty szefów innych szpitali, którzy przyzwyczaili się, że testy na COVID-19 finansowane są z odrębnego źródła i nie musieli przeznaczać na nie środków przeznaczonych na funkcjonowanie szpitala.
Testy nie są bowiem tanie - w dysponującym własnym laboratorium WCO ich koszt kształtuje się na poziomie ostatniej wyceny NFZ: test antygenowy zamyka się w kwocie około 50 zł, a PCR - około 120 zł. Oczywiście, jeśli uwzględnić również koszty pracy personelu, odczynniki czy utylizację. Podobnie kształtują się koszty w DCO. Szpitale bez własnego laboratorium muszą tę usługę kontraktować na zewnątrz, co zwiększa wydatki.
"Chcemy mieć pacjenta zdrowego. Testujemy więc wszystkich"
Prof. Maciejczyk przyznaje, że zaniechanie testowania osób o obniżonej odporności, w tym pacjentów onkologicznych, nie jest najszczęśliwszą decyzją. - Musimy dbać o bezpieczeństwo pacjenta, więc w sytuacjach, w których mamy wątpliwości, na pewno będziemy zlecać testy. Przetestujemy więc wszystkich tych, którzy mają obniżoną odporność i są w grupie ryzyka - mówi profesor, który odpowiada za bezpieczeństwo hospitalizowanych na 700 łóżkach szpitalnych.
Szymon Chrostowski nie ma wątpliwości, że nie wszystkie szpitale mają taką politykę jak DCO i że może się to skończyć tragicznie. - Teraz jednak pacjenci będą umierać nie na covid, a znowu na raka - mówi ze smutkiem.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock