Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku nie doszło we wtorek do ugody w procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Jacka Kurskiego przeciwko Jackowi Karnowskiemu. Eurodeputowany PiS i prezydent Sopotu "spierają się" o leśniczówkę tego pierwszego.
Kurskiego nie było w sądzie (przebywał za granicą), reprezentował go adwokat. Karnowski stawił się osobiście.
CBA na leśniczówkę
Sprawa dotyczy wypowiedzi Karnowskiego z lutego tego roku o tym, że zakupem leśniczówki Kurskiego w 2004 r. położonej w powiecie sztumskim (Pomorskie), powinno się zająć Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zdaniem prezydenta Sopotu, podejrzanie niska była cena zakupu tej nieruchomości. Kurski zapłacił za leśną posiadłość 20 tys. zł.
Europoseł PiS zaprzecza
Kurski twierdzi, że nie kupił leśniczówki po zaniżonej cenie, wiele pieniędzy musiał jeszcze włożyć w jej remont, a cała transakcja odbyła się zgodnie z prawem. W chwili zakupu Kurski był wicemarszałkiem województwa pomorskiego. Od Karnowskiego domaga się przeprosin i wpłaty pięciu tysięcy złotych na rzecz klubu sportowego Lechia Gdańsk.
Coś za coś
Pełnomocnik polityka PiS oświadczył we wtorek, że Kurski nie chce angażować wymiaru sprawiedliwości w polityczne spory i jest gotowy do kompromisu i wycofania pozwu przeciwko prezydentowi Sopotu. Warunkiem tego musiałaby być jednak także rezygnacja przez Karnowskiego z innego pozwu przeciwko Kurskiemu. Prezydent Sopotu pozwał bowiem do sądu Kurskiego za jego wypowiedź, że w wydziale promocji sopockiego magistratu pracuje córka jednego z radnych.
Karnowski odrzuca ugodę
Karnowski odrzucił we wtorek propozycję polubownego załatwienia sprawy. Prezydent Sopotu argumentował, że oskarżenia Kurskiego są o wiele bardziej poważne od jego wypowiedzi nt. leśniczówki i musi za nie przeprosić.
Kolejna rozprawa wyznaczona została na 16 października. Mają na niej jako świadkowie zeznawać dwaj dziennikarze trójmiejskiego oddziału Gazety Wyborczej, którzy napisali o zakupie leśniczówki przez Kurskiego.
Źródło: PAP, lex.pl