- Przyjęcie tego rozwiązania oznacza, że status kliencki, który przyjęła Polska pod rządami Donalda Tuska zostaje ostatecznie potwierdzony i zinstytucjonalizowany - mówił o zaakceptowaniu przez Polskę decyzji podjętych podczas szczytu przywódców Unii Europejskiej Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, mamy do czynienie z ograniczeniem naszej suwerenności, naszej demokracji", za co - co więcej - przyjdzie nam "suto zapłacić".
Na zakończonym w piątek unijnym szczycie przywódcy "27" zawarli wstępne porozumienie fiskalne, które ma wprowadzić większą dyscypliną budżetową w UE. Teraz muszą je ratyfikować kraje członkowskie. (WSZYSTKO O SZCZYCIE ZNAJDZIESZ tutaj.)Prezes PiS zabrał głos podczas panelu dyskusyjnego na temat przyszłości Europy zorganizowanego przez jego partię. Zastrzegł na wstępie, żeby jego dzisiejszej wypowiedzi nie traktować jako "odpowiedzi na błazeńskie wystąpienie pewnego ministra".
Zapowiedział odniesienie się do uzgodnień zawartych przez znakomitą większość państw unijnych.
"To ograniczenie naszej suwerenności, demokracji"
- Mamy do czynienia z próbą ograniczenia naszej suwerenności i - co za tym idzie - naszej demokracji - mówił prezes PiS. I dodawał: Obecny rząd podjął decyzję o daleko idących skutkach. Decyzję o tym, że Polska ma przystąpić do umowy, której sens jest następujący - sens z naszego punktu widzenia - mamy oto ograniczyć, i to ograniczyć w bardzo istotnym stopniu, naszą suwerenność i to w tych sprawach, które dla funkcjonowania demokracji są szczególnie ważne - powiedział Kaczyński podczas konferencji "Nowe porządki w Europie" zorganizowanej w gmachu Senatu.
- To jest rozwiązanie niemieckie - podkreślał prezes PiS. A przyłączenie się Polski do tzw. paktu fiskalnego oznacza - jego zdaniem - że Polska stała się krajem "trzeciorzędnym". - Bo bycie państwem klienckim wobec Niemiec, które - według prezesa PiS są słabe gospodarczo i militarnie - obniża jego status, mówił.
Jarosław Kaczyński wyraził ponadto przekonanie, że przyjęcie przez Polskę rozwiązań zaproponowanych na szczycie wynika z pobudek osobistych rządzących. - Realizacja tych decyzji, w moim przekonaniu, jest możliwa tylko, jeżeli odwołamy się do interesów czysto osobistych, perspektywy karier, awansów w ramach Unii Europejskiej - mówił prezes PiS.
"Suto za to zapłacimy"
Przekonywał także, że przystąpienie do paktu będzie nakładało na nas także obowiązki o charakterze finansowym.
- Będziemy za znalezienie się w tej nowej, trudnej dzisiaj do określenia strefie (...) płacić. To będzie opłata, można powiedzieć, suta. Znów nie można jeszcze konkretnie określić, no ale jeśli to ma być 50 mld euro w ramach tych 200 mld, które mają być zapewnione dla tych państw bankrutujących, to nasz udział, gdyby go liczyć na podstawie wielkości kraju, ludności kraju musiałby być udziałem bardzo poważnym - powiedział Kaczyński.
Jego zdaniem, pokrycie tych kosztów będzie się wiązało z naruszeniem rezerw dewizowych Narodowego Banku Polskiego. - Mamy ten zasób naruszyć po, to żeby sfinansować bogatszych od nas - komentował prezes PiS.
Kaczyński uważa też, że Polska nie będąca w strefie Euro nie będzie miała realnego wpływu na decyzje podejmowane w Europie.
Większość 2/3
Kaczyński powiedział, że "nie ma żadnej możliwości przyjęcia tego rodzaju rozwiązań" jak tylko "poprzez odwołanie się do większości dwóch trzecich parlamentu".
- My tego rodzaju rozwiązań nie przyjmiemy i nie będziemy ich traktowali jako obowiązujące, jeżeli nie będą przyjęte w odpowiedniej procedurze - oświadczył szef PiS. Oznacza to, zdaniem prezesa, że "jeśli przyjdzie czas" i PiS przejmie władzę, a te rozwiązania wcześniej zostałyby przyjęte w procedurze innej niż zaakceptowanie ich 2/3 głosów w polskim parlamencie, to, powiedział Kaczyński, "będziemy je traktowali na zasadzie non est".
Art. 90 konstytucji mówi, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach; ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Ile kosztuje umowa?
Na szczycie UE w Brukseli 17 państw eurolandu oraz kilka innych, w tym Polska, zgodziło się na wdrożenie nowych zasad dyscypliny finansów publicznych (tzw. umowa fiskalna). Zakładają one m.in. wprowadzenie automatycznych sankcji za łamanie dyscypliny budżetowej dla krajów przekraczających limity deficytu i długu publicznego, a także wpisanie do konstytucji przez wszystkie kraje tzw. złotej zasady utrzymywania zrównoważonych budżetów. Uzgodniono też m.in., że 200 mld euro zostanie przekazane Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, który przeznaczy je na pomoc zadłużonym gospodarkom. 150 mld euro miałoby pochodzić od krajów strefy euro, a 50 mld euro od krajów spoza strefy euro.
baj/iga
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24