Tragiczny wypadek w kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju. 53-letni górnik znalazł się pod wagonem podziemnej kolejki wiozącej pracowników. Zginął na miejscu.
- Do wypadku doszło 900 metrów pod ziemią. Mężczyzna opuścił będącą w ruchu podziemną kolejkę wiozącą górników z rejonu ściany wydobywczej na podszybie. Odbił się od ociosu i zginął pod wagonikiem - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego, Edyta Tomaszewska.
Zmarły jest dwunastą w tym roku śmiertelną ofiarą wypadków w polskim górnictwie węgla kamiennego i szesnastą w całym polskim przemyśle wydobywczym. Był pracownikiem Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, świadczącego usługi na rzecz kopalni.
Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Jak dotąd nie wiadomo, dlaczego mężczyzna opuścił kolejkę. Mógł wypaść, ale także próbować samowolnie wyjść, chcąc pójść w kierunku szybu inną drogą. Ma to wyjaśnić prowadzone przez nadzór górniczy postępowanie.
Z danych WUG wynika, że wypadki związane z podziemnym transportem należą do najczęstszych przyczyn tragedii w górnictwie. W większości przypadków winne są ludzkie błędy. Eksperci nie chcą jednak przesądzać, jak było tym razem.
Do największego w tym roku wypadku w górnictwie doszło, blisko półtora miesiąca temu, w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju, gdzie wybuch metanu zabił sześciu górników - czterej zginęli na miejscu, dwaj inni zmarli później w szpitalach. 17 górników zostało rannych.
Według danych Wyższego Urzędu Górniczego, od początku roku do końca kwietnia w całym polskim górnictwie doszło do 1281 różnych wypadków, z czego 985 miało miejsce w kopalniach węgla kamiennego.
kaw / el
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: SXC