- Przegrywamy, bo coś zaniedbujemy. Dziś poziom zabezpieczeń i profilaktyki jest tak olbrzymi, że właściwie powodem może być tylko błąd człowieka - tak były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski komentował w TVN24 tragiczne wydarzenia w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. - Wystarczy iskra, wystarczy, że skała uderzy o skałę. Tylko taki inicjał może spowodować zapalenie się metanu - mówił były kierownik stacji ratownictwa, Jerzy Wilimski.
Dwunastu górników zginęło, a co najmniej kilku zostało ciężko rannych wskutek zapłonu metanu w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. W zagrożonym rejonie w chwili wypadku znajdowało się 38 osób.
Takie katastrofy górnicze nie powinny mieć miejsca, bo obecna wiedza i doświadczenie powinny je eliminować - uważa Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, a także były dyrektor KWK "Budryk". - To straszne, bo wydaje się, że już wszystko wiemy o metanie, a jednak od czasu do czasu przegrywamy – to "Halemba", to "Wujek" - wymieniał.
Jak wyjaśnił były dyrektor "Budryka", metan jest gazem - wprawdzie "potwornie niebezpiecznym" - ale wymaga inicjacji wybuchowej. - Metan sam nie wybucha, coś prowokuje ten wybuch – nie natura, ale człowiek - mówił Markowski. Podkreślił, że najczęściej popełniany jest błąd technologiczny.
Metan jak dynamit
- Metan jest gazem porównywalnym do dynamitu (jeśli chodzi o wyobrażenie siły wybuchu), ale nieporównywalnie gorszym, bo wybucha pod ziemią - tłumaczył Markowski. - Więc każde wyrobisko działa wtedy jak lufa armatnia - dodał. Przypomniał, że do tego dochodzi jeszcze potężna temperatura przy takim wybuchu, która przekracza 1200 st. C. - To są katastrofy niewyobrażalne - ocenił. - Tam się spala wszystko, dlatego ludzie którzy przeżyją, później najczęściej umierają, bo ich organizm doznał tak dużego uszczerbku na zdrowiu - stwierdził.
Jak się zachować, gdy wybuchnie metan?
Gdy wybuchnie metan, po pierwsze przebywający w zagrożonej strefie górnicy powinni wycofać się do strefy bezpiecznej, do prądu świeżego powietrza - mówił w TVN24 były kierownik stacji ratownictwa, Jerzy Wilimski. - To jest najistotniejsze, a później dopiero udzielanie pomocy i samoratowanie - dodał.
Wyjaśnił, że ratownicy mogą dotrzeć do poszkodowanych już po kilku minutach, ale jeśli górnicy nie podejmą w tym czasie akcji samoratowania się, to wysiłek spieszących z pomocą może być daremny. - Ta tragedia wpisuje się w polskie górnictwo. Niestety jest to codzienność - dodał.
W różnych mieszaninach z powietrzem metan wybucha, gdy jego zawartość wynosi od 5 - 15 proc., przy czym wybuch może nastąpić gdy w powietrzu kopalnianym jest wystarczająca ilość tlenu. Poza tym przedziałem metan jako gaz palny spala się nie wybuchowo. Najsilniejszy wybuch następuje przy stężeniu metanu w powietrzu wynoszącym 9,5 proc.
mon//mat/k
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24