Rak piersi jest najczęstszym nowotworem u kobiet i drugą przyczyną zgonów wśród pań dotkniętych nowotworami. Profilaktyka jest kluczem do wczesnego wyleczenia. Badać się trzeba i warto, ale są też historie bardziej skomplikowane - w przypadku pani Agnieszki dopiero biopsja wykazała, że jest ciężko chora. Dzięki internetowej zbiórce udało jej się jednak uzbierać kwotę potrzebną na kosztowną immunoterapię. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Chorobę uśmiechniętej, energicznej i pięknej Agnieszki Głowackiej można było zauważyć dopiero po tym, jak już w pierwszym miesiącu chemioterapii zaczęła tracić włosy.
Kobieta zdecydowała się całkowicie je obciąć i oddać na perukę dla osób w podobnej sytuacji. Do szybkiego podejmowania decyzji zmusił ją nowotwór, który rozwinął się błyskawicznie.
- Około 15 lat byłam pod opieką lekarzy, którzy poprzez USG monitorowali stan piersi. Dotąd zawsze słyszałam, że zmiany są, ale są niegroźne, że po prostu trzeba powtórzyć kolejne badanie za rok - opowiada Agnieszka Głowacka. - A ostatnio, wczesnym latem, pan doktor mnie spytał: "Czy miała pani kiedyś robioną biopsję? No to może zróbmy biopsję tej największej zmiany, którą widzę" - dodaje.
Badała się 15 lat, nowotwór zaatakował nagle
Niecały miesiąc temu wyniki biopsji i innych badań potwierdziły, że pani Agnieszka choruje na potrójnie ujemnego raka piersi, z przerzutami do węzłów chłonnych. - Trójnegatywne raki piersi mają to do siebie, że się szybko rozwijają - wyjaśnia onkolog kliniczna z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie doktor Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.
- Czyli od momentu, kiedy pojawi się pierwszy, jakiś mały guzek w piersi, który można zauważyć, do momentu, gdy guzek stanie się większy i da przerzuty do węzłów chłonnych pachowych, mija zazwyczaj kilka miesięcy, nie dłużej - tłumaczy.
Pani Agnieszkce udało się zabrać środki na immunoterapię
Trzy tygodnie temu Agnieszka Głowacka rozpoczęła leczenie chemioterapią. By zwiększyć szanse na całkowite pozbycie się raka, lekarka prowadząca przepisała też nierefundowaną w jej przypadku immunoterapię - wyjątkowo wskazaną przy źle rokujących i szybko postępujących nowotworach. Agnieszka ma przyjąć 17 dawek. Jedna kosztuje 15,5 tysiąca złotych.
Dzieci, rodzice i przyjaciele Agnieszki - z pomocą Fundacji Rak'n'Roll - od razu uruchomili zbiórkę pieniędzy. W niedzielę udało się osiągnąć zakładany cel, czyli uzbieranie 250 tysięcy. Do niedzielnego popołudnia udało się zebrać ponad 255 tysięcy złotych.
- Immunoterapia stosowana jest w zaawansowanych stadiach nowotworów. Ona poprawia rokowanie od kilku do kilkunastu procent - podkreśla prof. Jacek Jassem z Kliniki Onkologii i Radioterapii UCK w Gdańsku.
Lek nie jest refundowany
Lek do immunoterapii, który Agnieszce Głowackiej przepisała jej onkolog, jest już refundowany we wskazaniu raka płuca, raka głowy i szyi oraz czerniaka. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, wnioski refundacyjne w zakresie leczenia potrójnie ujemnego raka piersi, trafiły już do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Z refundacji ucieszyłoby się wiele pacjentek, które martwią się o pieniądze na leczenie.
- Podopieczni często sprzedają swój dorobek i dobytek, sprzedają samochody, część zastanawia się nad sprzedażą domów czy mieszkań. Oczywiście otwierają zbiórki. Oni na początku są sceptyczni do tego, nie wierzą w to, że ktoś może chcieć im pomóc - przyznaje Marta Bednarek z Fundacji Rak'n'Roll.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24