Pod koniec ubiegłego roku burmistrz Łaskarzewa niedaleko Garwolina (mazowieckie) spowodował wypadek prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Tak twierdzi prokuratura. Śledczy dodają, że rozbił auto, w którym siedziała dwójka małych dzieci i pobił policjantów. Po dwóch miesiącach odpoczynku gospodarz miasta wrócił do pracy. I nie widzi w tym nic złego.
Do pracy wrócił, jak by nic się nie stało. Waldemar L. ma prokuratorskie zarzuty: spowodowanie kolizji drogowej prowadząc po alkoholu i znieważenie oraz pobicie policjantów.
- Moje samopoczucie jest dobre, było - mówi. Zapytany o zarzuty, milknie. - Postępowanie jest w toku i nie będę udzielał w tej sprawie żadnego wywiadu - ucina.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Jest to kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości, znieważenie funkcjonariuszy, naruszenie ich nietykalności cielesnej jak również utrudnianie czynności służbowych. Leszek Wielgosz z garwolińskiej policji
Nie pierwszy raz
Jak mówi Zdzisław Dębek, radny rady miejskiej w Łaskarzewie, nie pierwszy raz burmistrz sięgnął po alkohol. - Na jednej z sesji rady miasta był w takim stanie, że nie mogliśmy wysłuchać jego wypowiedzi. Czym więcej krzyczy na sesji, tym bardziej jest pijany. A to jest nagminne.
Tak jak obrażanie ludzi, co dowiódł w stosunku do policjantów, mówi świadek wypadku Marian Jóźwicki. - Jednego policjanta uderzył, że czapka mu spadła. Drugiego brał za gardło, ale ten się szybko obronił.
Ostatnia kadencja...
Funkcjonariuszom miał grozić. - Policjantowi, który prowadził akcję wykrzyczał: zwalniam cię, już tu nie pracujesz, koniec z tobą - relacjonuje Dębek. Policjant został przeniesiony. - To nie jest związane ze sprawą - stwierdza Leszek Wielgosz z garwolińskiej policji. Dlaczego jednak funkcjonariusz został przeniesiony, nie tłumaczy.
Innego zdania jest radny: - Nie liczy się z nikim, ktokolwiek stara się mu przeciwstawić, potrafi taką osobę do końca zniszczyć.
Burmistrz do dymisji podawać się nie zamierza. Do momentu zapadnięcia prawomocnego wyroku, rada miejska i wojewoda nic nie mogą zrobić.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24