Zachowanie opozycji podczas głosowań nad projektami zmieniającymi prawo aborcyjne pokazało, że to jest "jakieś nieszczęście zupełne" - powiedział w "Faktach po Faktach" senator niezależny Marek Borowski. Razem z byłym wiceministrem spraw zagranicznych Pawłem Kowalem dyskutowali między innymi o kondycji polskiej opozycji.
Sejm zdecydował w środę, że obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów w sprawie aborcji, nie będzie dalej rozpatrywany. Zabrakło dziewięciu głosów, by projekt skierowany został do dalszych prac w sejmowej komisji. W głosowaniu nie wzięła udziału cześć posłów PO oraz Nowoczesnej. Kierownictwo obu partii wyciągnęło wobec nich konsekwencje.
"Plus dla rządu i dla PiS-u"
Pojawia się wobec powyższego pytanie, czy obecna kondycja polskiej opozycji sprawia, że dla PiS korzystne byłyby ewentualne przyspieszone wybory parlamentarne? Senator niezależny Marek Borowski przyznał, że to jest rzeczywiście taki moment, iż w przypadku przyspieszonych wyborów PiS "poprawiłby swój stan posiadania w parlamencie". Zauważył, że wpływ na to mają dwa czynniki.
Po pierwsze - jak mówił - dobre przyjęcie rekonstrukcji rządu, nie tylko ze względu na objęcie stanowiska premiera przez Mateusza Morawieckiego. Jak zaznaczył Borowski, "mało kto się spodziewał, że tacy szkodnicy jak (Antoni) Macierewicz, (Jan) Szyszko, (Witold) Waszczykowski czy nieudacznik (Konstanty) Radziwiłł odejdą".
- Można powiedzieć, że to plus dla tego rządu i dla PiS-u. To poprawia notowania - ocenił.
Z drugiej strony - dodał Borowski - zachowanie opozycji podczas głosowań nad projektami zmieniającymi prawo aborcyjne pokazało, że to jest "jakieś nieszczęście zupełne".
Marek Borowski dodał, że PiS, jeśli chciałby w tej sytuacji przyspieszonych wyborów, musiałby podjąć decyzję na przełomie stycznia i lutego. Zwrócił uwagę, że do 29 stycznia budżet na 2018 rok musi zostać przedłożony prezydentowi. Dodał, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński może "przytrzymać ten budżet trochę" i przedłożyć go na przykład 30 stycznia. Czytaj więcej o scenariuszu przedstawionym przez Marka Borowskiego.
"Długofalowe skutki"
Paweł Kowal z Instytutu Studiów Politycznych PAN, nawiązując do środowego posiedzenia Sejmu w sprawie aborcji powiedział, że bardzo ciekawie obserwowało się Barbarę Nowacką, pełnomocniczkę Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". Jak ocenił, "słowem i zdolnościami organizacyjnymi" doprowadziła do kompletnego zamieszania w szeregach opozycji.
Dodał, że prawdopodobnie dokonała dużej zmiany w całej strukturze opozycji i - w jego opinii - to będzie miało długofalowe skutki.
Przypomniał, że kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński był w opozycji, traktował swoich posłów równie ostro. - Potrafił wyrzucać, także w sporach o aborcję. - Przypominam, że to było tło odejścia Marka Jurka - zaznaczył Kowal.
"Mocny pierwiastek konserwatywny"
Były wiceminister spraw zagranicznych zwrócił uwagę, że Polska jest wciąż przesunięta na prawo. - Wystarczy pójść na spacer w niedzielę w Wilanowie, żeby zobaczyć miejsce, gdzie w cuglach wygrał Ryszard Petru i gdzie jest pełen kościół. W Polsce nawet ta klasa średnia, liberalna, ma w sobie bardzo mocny ten pierwiastek konserwatywny - dodał.
- Partia, która konkuruje z PiS-em nie może zignorować tych głosów i musi mieć na to pomysł po prostu - podkreślił Kowal. Stwierdził, że podczas środowych głosowań opozycja pomysłu nie miała.
- To stawia Platformę w trudnej sytuacji w dialogu z liberalnym centrum, które nie jest PiS-owskie - ocenił.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24