Sędzia Biernat powiedział podczas konferencji po rozprawie TK, że prezes Rady Ministrów czy minister, czy szef kancelarii premiera "nie jest upoważniony do oceny wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Nie jest upoważniony zwłaszcza do oceny, czy coś jest wyrokiem, czy nie jest wyrokiem".
- Wyrok musi być opublikowany, tak stanowi konstytucja. Nie można uchylać się od stosowania prawa, które musi być stosowane dla zaistniałych faktów - powiedział Rzepliński.
"Opublikowanie wyroku jest obowiązkiem"
Jak mówił, takim faktem jest dla Rady Ministrów wydany w środę wyrok TK. Rzepliński poinformował, że przygotował już pismo dla Rządowego Centrum Legislacji, które technicznie zajmuje się publikacją wyroków. - To standardowe pismo, z powołaniem się na przepisy, na które powoływałem się setki razy, wysyłając tekst sentencji orzeczenia - zaznaczył. Wiceprezes TK Stanisław Biernat powiedział, że "ani przez moment sędziowie przy dyskutowaniu nad sprawą, przy naradach nie zastanawiali się nad tym, czy wyrok zostanie opublikowany, czy nie". - Po prostu są podzielone role. Nasza rola polega na wydawaniu wyroków, obowiązkiem prezesa Rady Ministrów jest publikowanie wyroku w Dzienniku Ustaw - powiedział. Dodał, że Trybunał zakłada, iż obowiązek publikacji zostanie wykonany. - To jest obowiązek organu państwowego, od którego nie można się uchylić - stwierdził. Sędzia Biernat powiedział, że prezes Rady Ministrów, czy minister, czy szef kancelarii premiera "nie jest upoważniony do oceny wyroków Trybunału Konstytucyjnego, nie jest upoważniony zwłaszcza do oceny, czy coś jest wyrokiem, czy nie jest wyrokiem”.
Sędziowie zaznaczyli też, że pod dzisiejszym wyrokiem TK podpisali się również sędziowie, którzy wyrazili zdania odmienne.
"Odblokować Trybunał"
- Środowy wyrok był potrzebny, aby odblokować Trybunał, mamy sto siedemdziesiąt kilka spraw z zeszłego roku - mówił prezes TK Andrzej Rzepliński na konferencji po orzeczeniu. - Po dzisiejszym wyroku ja jako prezes TK rozpisuję sprawy według schematu przydzielania poszczególnym sędziom - ze skarg konstytucyjnych, pytań prawnych, wniosków prezydenta. Sędziowie są głodni orzekania. Ja sam mam już trzy sprawy gotowe do rozstrzygnięcia. Mamy sto siedemdziesiąt kilka spraw z zeszłego roku i kilka z tego roku - mówił Rzepliński. Biernat podkreślił, że życzeniem sędziów jest podjęcie normalnej działalności. - Większość spraw nie ma aż takiego doniosłego znaczenia dla wszystkich, ale mają znaczenie dla poszczególnych grup społecznych - mówił zapowiadając, że pierwsze sprawy zaczną się pojawiać na wokandzie za kilka tygodni.
Wiceprezes TK przypomniał, że zeszłoroczna nowelizacja ustawy z czerwca 2015 r. wprowadziła wiele możliwości przyśpieszenia postępowania m.in. przez rozpoznawanie części spraw na posiedzeniach niejawnych - i zapewne zanim na wokandzie pojawią się pierwsze rozprawy, TK zacznie działać w tym trybie. Rzepliński wyraził nadzieję na normalizację sytuacji wokół Trybunału. Jak powiedział, Trybunał chce powrócić w pełni do sytuacji z jesieni ubiegłego roku, gdy były warunki do pracy. Ujawnił też, że w poniedziałek marszałek Sejmu Marek Kuchciński zaprosił go, razem z wiceprezesem Biernatem, na spotkanie. - Są sprawy do omówienia, oczywiście niedotyczące orzecznictwa. Propozycja spotkania była przedwczoraj, spotkanie miało być jutro, ale dostaliśmy informację, że zostało odwołane. Nie wiemy, co się stało między przedwczoraj a dziś, że je odwołano - powiedział.
- Pracujemy mniej intensywnie, w poczuciu, że chodzimy po bardzo smolistym gruncie. Ciężko się chodzi, bo buty czasami trzeba wyrywać - powiedział Rzepliński. - Sędziowie są głodni orzekania. Kiedy po dłuższym czasie szliśmy na naradę, to było widać, jak się cieszą, jak chłopaki z liceum, którzy na wiosnę idą po raz pierwszy pokopać w piłkę po długim okresie, kiedy nie mogli grać, bo leżał śnieg na boisku - dodał.
"Pierwszy taki przypadek w historii TK"
Sędzia Biernat odniósł się też do wycieku projektu wyroku Trybunału. - Miał on na celu podważenie autorytetu Trybunału. Nie potrafimy tego wytłumaczyć, zastanawiamy się, co się zmieniło w TK, że akurat teraz do wycieku doszło. Nie wiemy, kto jest źródłem, nie było to korzystne dla Trybunału, miało to na celu podważenie autorytetu Trybunału - dodał. Biernat zaznaczył jednak, że nie sugeruje w ten sposób, kto mógł dokonać takiego przecieku.
Biernat podkreślił, że taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz w Trybunale Konstytucyjnym. - To jest przypadek, który zdarzył się pierwszy raz w historii Trybunału. Jest to dla nas bardzo bolesne. Do tej pory udało się zachować Trybunałowi szczelność. Projekty wyroków TK są przygotowywane często z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, często jest kilka wersji projektu - pierwszy, drugi, trzeci, aż wreszcie któryś jest zaaprobowany. Te projekty są w pierwszym rzędzie dostępne sędziom i także ich współpracownikom, asystentom - wyjaśniał.
Wewnętrzne postępowanie
Sędzia Rzepliński dodał, że mogło być to spowodowane działalnością hakera. Prezes TK podkreślił, że czym innym "jest przeciek, czym innym informacja o przecieku". - Poleciłem szefowi biura Trybunału Konstytucyjnego podjęcie działań mających na celu ustalenie (źródła przecieku -red.). Takiego wewnętrznego postępowania sprawdzającego. To jest obowiązkowe – powiedział Rzepliński, pytany o postępowanie wyjaśniające, skąd nastąpił przeciek projektu wyroku. Dodał, że dokumenty nie są w żaden sposób znaczone, ponieważ są to "dokumenty wytwarzane przez ludzi, którzy mają do siebie pełne zaufanie".
Biernat wyjaśnił, że czasami sędziowie TK mają przygotowany projekt wyroku, ale przebieg rozprawy powoduje, że zmieniają stanowisko. - Uważni obserwatorzy życia trybunalskiego rozpoznają to po tym, że wyrok nie jest wydany niedługo po rozprawie, tylko że czasami następuje to kilka dni, czy kilka tygodni później – powiedział Biernat. - To jest nic nadzwyczajnego, że taki projekt jest – podkreślił Biernat. - Jest zrozumiałe, że Trybunał musi mieć taki projekt, z tym, że on jest poddawany naradzie – zaznaczył. Zwrócił uwagę, że nowelizację ustawy o TK zaskarżyło pięć podmiotów, które przedstawiły w sumie kilkadziesiąt zarzutów, a sentencja wyroku liczyła 20 punktów z podpunktami.
Sędziowie pytani o wyciek projektu wyroku podkreślili, że takie sytuacje są wyjątkiem. - W 1997 r. okazało się, że projekt jednego wyroku został wyniesiony przez pracownika - i ten pracownik przestał pracować w TK. W przypadku gdyby się okazało, że dokonał tego sędzia - najpierw byłaby moja z nim rozmowa, a potem zapewne postępowanie dyscyplinarne - powiedział Rzepliński.
Odnosząc się do samego wycieku Rzepliński dodał, że "ten fakt jest elementem bardzo agresywnej kampanii przeciw TK - jeden z profesorów nazywa to wojną hybrydową". - Trudno zakładać, żeby jakiś sędzia był uczestnikiem takiej wojny - dodał.
Autor: mart/kk / Źródło: PAP, TVN 24