Paweł Piskorski ujawnił w programie "24 godziny", że CBA przeszukała jego mieszkanie. Doszło do tego w środę, czyli w dniu, w którym agenci Biura w siedzibie Metra Warszawskiego szukali dokumentów związanych z przetargiem sprzed 10 lat. - Przeszukanie u mnie dotyczyło innej sprawy. Ale mam przekonanie, że to mógł być tylko pretekst - stwierdził Piskorski. - Nie rozumiem tych emocji - komentował rzecznik CBA.
Jak twierdzi Piskorski, przeszukanie w jego mieszkaniu trwało kilka godzin, a "funkcjonariusze niczego nie znaleźli". Czego szukali? - Przyszli i zarządzili przeszukanie, mieli nakaz prokuratorski. Poszukiwali umowy sprzed 13 lat między mną a antykwariuszem, któremu sprzedałem dzieła sztuki - tłumaczył polityk Stronnictwa Demokratycznego.
Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński przekonuje, że rewizja była zgodna z prawem. - CBA nie weszło ot tak po prostu do domu tego pana, tylko agenci poszli na polecanie prokuratury. Tam był prokurator, który wszystko wyjaśnił panu Piskorskiemu. Dlatego dziwie się, skąd tyle emocji w tej sprawie - stwierdził w TVN24.
"Pretekst" i "polityczne zamówienie"?
Sprawa tej transakcji pojawiała się już w mediach wielokrotnie. Piskorski przypomniał, że o "poszukiwanej umowie" wypowiedział się też sąd, który w listopadzie uznał ją za wiarygodną. - Sprawa dotycząca umowy została tym samym zakończona - denerwował się polityk.
W jego ocenie funkcjonariuszom CBA mogło zatem chodzić o coś innego. - Mam absolutnie przekonanie, że to mógł być pretekst - zaznaczał. Do czego? - Na przykład do tego, by poznać archiwa Platformy Obywatelskiej, które mam w mieszkaniu. Dotyczą one kwestii finansowych, wyborów - precyzował.
Według Piskorskiego wejście funkcjonariuszy CBA to "przykład pisowskiego stylu rządzenia Platformy". - Duża część PO nie różni się od PiS-u i chce różnymi sposobami utrzymać władzę - ocenił. I dodał: - To działanie służb na polityczne zamówienie. Może na przykład po to, by podkopać pozycję Andrzeja Olechowskiego w rywalizacji o prezydenturę - zastanawiał się były prezydent stolicy.
"Niemęskie"
Piskorski zapewnił, że decyzja o przeszukaniu zostanie przez niego zaskarżona. Wypowiadanym przez polityka pod adresem Platformy zarzutom przysłuchiwał się jej poseł Kazimierz Kutz. Sytuację ocenił surowo: - To jest niemęskie, że robi pan z siebie taką ofiarę.
Halicki: oskarżenia Piskorskiego "kuriozalne"
Odnosząc się do zarzutów Piskorskiego, rzecznik klubu PO Andrzej Halicki powiedział, że łączenie przez niego sprawy przeszukania jego mieszkania z kandydowaniem Olechowskiego w wyborach prezydenckich jest "kuriozalne".
Halicki podkreślił, że nie rozumie tezy Piskorskiego o politycznym zamówieniu akcji CBA, bo - jak przypomniał - CBA zaczęło się interesować umową dotyczącą sprzedaży dzieł sztuki przez Piskorskiego jeszcze za czasów, kiedy Biurem kierował Mariusz Kamiński, który przecież - mówił - nie jest związany z PO.
Halicki ocenił, że środowe przeszukanie u Piskorskiego to kontynuacja tamtych działań CBA.
Biuro nie podaje szczegółów
Centralne Biuro Antykorupcyjne potwierdziło fakt przeszukania w domu Piskorskiego. Jego rzecznik Jacek Dobrzyński powiedział tvn24.pl, że przeszukanie odbyło się o godzinie 14 przy udziale i pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Nie chciał mówić o szczegółach.
CBA ruszyło na metro
Przypomnijmy, że w środę funkcjonariusze CBA weszli także do siedziby spółki Metro Warszawskie. Przeszukanie zleciła im Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu, co potwierdziła w rozmowie z tvn24.pl jej rzecznik Elżbieta Czerepak. Pytana przez dziennikarzy TVN Warszawa dodała także, że przesłuchany w sprawie został prezes Metra Warszawskiego Jerzy Lejk.
Rzecznik Metra Warszawskiego przyznał z kolei, że to właśnie Lejk został poproszony o udostępnienie dokumentów związanych z przetargiem z 1998 r. na wagony dla metra, a także, że miał "złożyć wyjaśnienia w tej sprawie".
Informacje o zatrzymaniu prezesa konsekwentnie dementował rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Po południu powiedział tylko, że "biuro wykonuje jedynie pewne czynności na polecenie prokuratury". Wcześniej w rozmowie z tvn24.pl w ogóle zaprzeczał, że biuro prowadzi jakąkolwiek akcję w Metrze Warszawskim.
Paweł Piskorski był prezydentem Warszawy w latach 1999-2002. W przysłanym tvn24.pl oświadczeniu napisał: "Jestem uczciwym człowiekiem. Politycznym mocodawcom CBA oświadczam, że nie dam się zastraszyć".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP