Możemy oczywiście iść w takim kierunku myślenia, że to Unia Europejska naprawi nasz system. Ale jeżeli sami się nie będziemy upominali o to, jak wygląda przestrzeganie zasad, jak wyglądają standardy niezależności sądownictwa, to one zginą - powiedział w piątek w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Odniósł się do raportu na temat praworządności w Unii Europejskiej. W każdym z czterech rozdziałów znajduje się część poświęcona Polsce.
Raport Komisji Europejskiej na temat praworządności w Unii Europejskiej obejmuje wszystkie 27 państw członkowskich Unii. Podzielony jest na cztery główne sekcje dotyczące systemu sądownictwa, korupcji, wolności mediów oraz innych kwestii instytucjonalnych. W każdej z tych sekcji znajduje się część poświęcona Polsce.
Do raportu odniósł się w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Na uwagę, że został w nim przedstawiony jako "ostatni sprawiedliwy, który broni praworządności w Polsce", odparł, że "niespecjalnie dobrze się czuje", kiedy jest przedstawiany w takiej roli.
- Ostatnimi sprawiedliwymi są wszyscy obywatele, którym jeszcze zależy na tym, abyśmy byli państwem demokratycznym i praworządnym - podkreślił.
Dodał, że 5 października odbędzie się rozprawa przed nieuznawaną przez Sąd Najwyższy Izbą Dyscyplinarną w sprawie sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie Igora Tulei. - Ci wszyscy, którzy interesują się sprawą, będą wspierali sędziego Tuleyę, to są właśnie ci ostatni sprawiedliwi - powiedział Bodnar.
- Możemy oczywiście iść w takim kierunku myślenia, że to Unia Europejska naprawi nasz system. Ale jeżeli sami się nie będziemy upominali o to, jak wygląda przestrzeganie zasad, jak wyglądają standardy niezależności sądownictwa, to one zginą - ocenił.
"Mam wrażenie, że cała ta dyskusja trochę ginie w atmosferze politycznej"
Rzecznik Praw Obywatelskich powiedział, że "ten raport jest ciekawy z punktu widzenia analizy sytuacji". - Odnosi się też do wielu innych rzeczy, jak chociażby prawa mniejszości czy na przykład kwestie związane z pluralizmem medialnym - dodał.
- Natomiast powstaje pytanie: no dobrze, jest raport i co dalej? Co komisja zamierza zrobić w kontekście wspomnianej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co z ustawą kagańcową, która przecież cały czas obowiązuje, a komisja jeszcze nie skierowała sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślił.
- Mam wrażenie, że cała ta dyskusja trochę ginie w atmosferze politycznej, a są bardzo konkretne prawne rzeczy, które powinny być już dawno przez komisję podjęte - ocenił Bodnar.
Bodnar: ten wyrok na pewno przejdzie do historii
RPO odniósł się także do wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie organizacji wyborów prezydenckich, które miały się odbyć 10 maja w trybie korespondencyjnym. Zapadł on w połowie września. Był efektem skargi Adama Bodnara do WSA z 29 kwietnia 2020 roku.
Sąd uznał, że kwietniowa decyzja premiera Mateusza Morawieckiego zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania w maju tego roku wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym "rażąco naruszyła prawo". W piątek "Gazeta Wyborcza" ujawniła pisemne uzasadnienie wyroku. Jak pisze gazeta, według sądu swoją decyzją z 16 kwietnia premier złamał konstytucję dwukrotnie.
- Pytanie jest, w jakim miejscu się znajdujemy. Dlaczego w ten sposób najwyżsi przedstawiciele władzy podejmują decyzje? Dlaczego łamią zasadę legalizmu? Dlaczego powierzają podejmowanie określonych zadań Poczcie Polskiej, w zasadzie omijając istnienie organu, jakim jest Państwowa Komisja Wyborcza? - pytał.
Jego zdaniem "na pewno ten wyrok przejdzie do historii z punktu widzenia wykładu, na czym powinno polegać respektowanie podstawowych zasad konstytucyjnych, szczególnie zasady legalizmu oraz norm kompetencyjnych przez organy władzy". - Ale myślę, że to jest marne pocieszenie, że na takim etapie naszej historii czy rozwoju naszego państwa jesteśmy - dodał.
"To, co sąd napisał, jest bezwzględne i bardzo mocne"
Bodnar zaznaczył, że wyrok nie jest prawomocny. Dodał, że premier zapowiedział skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, dlatego musimy poczekać na ostateczny wyrok.
Pytany, czy spodziewa się innego wyroku, odpowiedział, że "jeżeli skład sędziowski będzie działał zgodnie z zasadami swojej niezależności sędziowskiej, jeżeli będzie działał w poczuciu bronienia konstytucji oraz prawa, to trudno moim zdaniem wydać inny wyrok w tych okolicznościach faktycznych, bo to, co sąd napisał, jest bezwzględne i bardzo mocne z punktu widzenia zasad prawa, szczególnie tej, że organy państwa powinny działać w granicach prawa".
"Będzie to oznaczało złamanie bardzo długiej tradycji konstytucyjnej"
Pięcioletnia kadencja Adama Bodnara jako rzecznika praw obywatelskich zakończyła się na początku września. Jednak zgodnie z prawem pełni on swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez jego następcę. We wrześniu do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek grupy posłów PiS o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich w sytuacji, gdy upłynie jego kadencja, a następca nie zostanie wybrany. Trybunał ma zająć się tym wnioskiem 20 października.
Bodnar mówił w "Faktach po Faktach", że jeśli Trybunał orzeknie, że zaskarżony przepis jest niezgodny z konstytucją, to "będzie to oznaczało, po pierwsze, złamanie bardzo długiej tradycji konstytucyjnej". - To będzie oznaczało także, że w zasadzie organ konstytucyjny, jakim jest rzecznik, będzie nieobsadzony - dodał.
Zauważył, że tylko raz się tak zdarzyło w historii, kiedy w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku zginął RPO Janusz Kochanowski.
Pytany, co zrobi, jeśli TK orzeknie niezgodność wspomnianego przepisu z konstytucją, odpowiedział, że "podejmie decyzję, która będzie zgodna z jego sumieniem prawniczym, z jego odpowiedzialnością jako urzędnik państwowy". - Postaram się zachować w taki sposób, aby wszyscy mieli poczucie racji, które stoją za moją decyzją - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24