Polski superszpieg Marian Zacharski prowadząc akcję w sprawie "Olina" mógł mieć informacje od Edwarda Mazura, ale mógł chcieć je ukryć - przypuszcza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były szef MSW Zbigniew Siemiątkowski.
W 1995 r. Zacharski prowadził ściśle tajną operację, która miała zdemaskować ówczesnego premiera Józefa Oleksego jako szpiega o pseudonimie „Olin”. Miał go prowadzić rosyjski szpieg Władimir Ałganow. Prowadząc akcję, w lipcu 1995 r. Zacharski miał spotkać na Majorce biznesmena Edwarda Mazura (dziś podejrzewanego o podżeganie do zabójstwa b. szefa policji Marka Papały-PAP).
"Jeżeli Mazur jakoś Zacharskiemu pomógł, np. wystawił mu Ałganowa na Majorce, to logiczne jest, że ten zachwycony sobą solista chciał ukryć rolę Mazura w tej operacji. W ten sposób wszystkie zasługi, np. uzyskanie informacji, gdzie jest Ałganow, mógł przypisać sobie. Starym zwyczajem Zacharski nie opowiadał wszystkiego swoim szefom, zatajał przed nimi różne fakty, nie ujawniał wszystkich swoich kontaktów. Inaczej obecność Mazura na Majorce akurat w momencie, gdy lądował tam Zacharski, już dawno wyszłaby na jaw" - tłumaczy Siemiątkowski.
Dodaje, że jedną z hipotez może być, iż to Mazur powiedział Zacharskiemu, gdzie Ałganow zatrzymał się na Majorce.
Na pytanie, skąd były szef policji gen. Marek Papała mógł dowiedzieć o roli Mazura w sprawie "Olina" Siemiątkowski mówi, że szwagier jednego z jego najbliższych współpracowników był blisko centrów decyzyjnych UOP i lubił dużo wiedzieć. "I tą drogą informacja o Mazurze mogłaby do Papały dotrzeć" - dodaje.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"