W rok po słynnej aferze z wyciekiem testów gimnazjalnych, dostajemy kolejne informacje o rzekomym wcześniejszym ujawnieniu treści egzaminów. Jeden z naszych internautów przesłał nam zeskanowane strony, które mieliby w środę zobaczyć gimnazjaliści podczas zdawania części matematyczno-przyrodniczej. - To nie jest nasz test - uspokaja prof. dr hab. Krzysztof Konarzewski, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
"Wyciekły testy gimnazjalne" - napisał na platformę Kontakt TVN24 internauta Daniel. W załączniku wiadomości zamieścił zeskanowane strony nr 12 i 13 z rzekomego egzaminu matematyczno-przyrodniczego.
W kolejnym mailu otrzymaliśmy rzekomą kartę odpowiedzi, na której znalazły się odpowiedzi do zadań od 1 do 25, choć w całym egzaminie jest ich 40.
"Chyba, żeby drukarz wyniósł w majtkach"
Wiadomość otrzymaliśmy w nocy z wtorku na środę. W środę rano szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zapewnił w rozmowie z tvn24.pl, że nie są to pytania, na które będą odpowiadać dziś gimnazjaliści.
- To nie jest nasz test - zapewnił prof. dr hab. Krzysztof Konarzewski. Jak dodał, CKE w tym roku zastosowała "tak kosztowne i męczące zabezpieczenia, że nie mogłyby wyciec pytania". - No chyba, żeby drukarz wyniósł w majtkach, ale drukarz jest sprawdzony - dodał Konarzewski.
Przysłane do nas treści rzekomego testu robią zawrotną "karierę" w internecie. Są gimnazjaliści, którzy na wszelki wypadek nauczyli się odpowiedzi, jednak są i tacy, który sceptycznie podeszli do tych rewelacji.
Prawie pół miliona gimnazjalistów
Test matematyczno-przyrodniczy sprawdza wiedzę z biologii, geografii, chemii, fizyki i matematyki. Egzamin rozpoczął się o godz. 9 i potrwa dwie godziny.
Podejdzie do niego ok. 450 tys. uczniów z ok. 7 tys. gimnazjów. Prace zostaną zakodowane - sprawdzać je będą egzaminatorzy z okręgowych komisji egzaminacyjnych.
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Daniel