System bezpieczeństwa granicy morskiej kosztował 40 mln euro. Okazuje się jednak, że można go sparaliżować za pomocą ... krótkofalówki - pisze środowy "Puls Biznesu".
Zdaniem specjalistów to poroniony pomysł. Takie systemy powinny działać na pasmach dzierżawionych, bo inaczej będą podatne na zakłócenia, w tym świadomie spowodowane, np. przez przemytnika albo radioamatora żartownisia.
Problem jest poważny - w grudniu Bruksela ma ocenić stan przygotowania Polski do wejścia do systemu Schengen, co umożliwi zniesienie dla naszych obywateli kontroli granicznych wewnątrz Unii Europejskiej. Budowa systemu ochrony granicy morskiej przebiega z opóźnieniami i w atmosferze skandali. Projekt oparto na łączach radiowych ogólnodostępnych. Eksperci ze specjalistycznych firm czy instytutów naukowych nie mają wątpliwości, że to błąd - podkreśla "Puls Biznesu".
Źródło: Puls Biznesu