Lao Che zaskoczyło. „Prąd stały/ Prąd zmienny” jest zupełnie nowym tworem, pod wieloma względami. Dużo w nim elektroniki, zero ideologii i próżno szukać radiowego hitu na miarę „Hydropiekłowstąpienia”. „To będzie płyta spod znaku pierdzenia pachą. Trzeba trochę wpuścić powietrza” – mówił jakiś czas temu „Spięty”, lider zespołu. Słowa dotrzymał.
Jest sporo zimnej fali, mnóstwo sampli, elektroniki. Pierwsze dźwięki przywołują wspomnienia niemieckiego zespołu Kraftwerk. W „Krzywoustym” jest coś z „Trans Europa Express”, a klawisze w „Zimie Stulecia” (znakomite) i „Czasie” przypominają o „Das Model”. „Spięty” nie zawiódł. Teksty zaskakują i są nietuzinkowe. Niektórzy już szukają ukrytych treści w „Urodziła mnie ciotka / Chciałem urosnąć, zmalałem” czy „Świńską dróżką na psim wózku jedzie kryzys, odpychając się nóżką / I to nie kryzys picowany bajerą, to jest kryzys pisany wielką literą”. Na próżno. Tu nie ma drugiego dna. „Wszystko będzie ubrane w absurd. Jadę po bandzie” – mówił przed wydaniem płyty „Spięty”. Tak jest w rzeczywistości.