… a nie chciał ich od początku. Dlatego nie pojawiły się w pierwszym projekcie Platformy, mimo, że minister Rostowski pisząc do ministra Arabskiego o zamiarze przygotowania nowelizacji ustawy hazardowej (11 marca 2008) wyjaśniał, że jej celem będzie m.in. konieczność pozyskania dodatkowych środków na budowę obiektów EURO 2012 przez poszerzenie dotychczasowego katalogu gier podlegających obowiązkowi uiszczania dopłat na niemalże wszystkie gry.
Zanim przed komisją śledczą pojawią się pierwsi świadkowie, warto prześledzić decyzje ministra Drzewieckiego w tej sprawie, bo – jak się okazuje - tu nie chodzi tylko o decyzję z 30 czerwca 2009, a więc pismo, które wszyscy już znamy. Wystarczy dokładnie wczytać się w informację, którą na początku października złożył w Sejmie minister Boni.
11 kwietnia 2008 minister Kapica pyta ministra Drzewieckiego (pisemnie), czy w związku z tym, że poprzedni rząd nie wprowadził dopłat, które miały częściowo finansować budowę Narodowego Centrum Sportu, on takich dopłat sobie życzy. Chodziło o dopłaty od kasyn, jednorękich bandytów i zakładów wzajemnych, bo dopłaty od gier liczbowych, loterii pieniężnych, telebingo i wideoloterii ustawowo już obowiązują.
25 kwietnia 2008 minister Drzewiecki odpowiada, że uważa dodatkowe dopłaty za niecelowe bo trwają prace nad programem wieloletnim w celu przygotowania przedsięwzięć dotyczących Euro 2012. W kalendarium Ministerstwa Sportu czytamy, że przygotowanie Wieloletniego Programu Inwestycyjnego (WPI) zakładało finansowanie inwestycji z budżetu państwa. To o tyle dziwne i niezrozumiałe, że resorty zwykle zabiegają o dodatkowe fundusze, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o tak duże i prestiżowe przedsięwzięcia. Minister sportu mówi: plan jest inny, damy radę bez dopłat.
Ministerstwo finansów przyjmuje jego uwagę i dopłat nie wprowadza. Projekt z 28 kwietnia 2008 – bez nowych dopłat - trafia do uzgodnień międzyresortowych.
6 maja dochodzi do spotkania ministerstwa sportu z ministerstwem finansów (nie wiemy, kto bierze w nim udział). O tym spotkaniu nie ma ani słowa ani w kalendarium Kancelarii Premiera ani w tym Ministerstwa Sportu. Wspomniał o nim za to w Sejmie Michał Boni. To po tym spotkaniu minister Drzewiecki zmienia zdanie i 21 maja wysyła do ministra finansów kolejne pismo, w którym pisze, iż w wyniku ustaleń dokonanych na spotkaniu z Ministerstwem Finansów 6 maja uznaje za celowy powrót do zmian w projekcie umożliwiający rozszerzenie katalogu gier objętych dopłatami, co w konsekwencji spowoduje wzrost przychodów Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Rozumiem, że ministerstwo finansów przekonuje go, że pieniądze z dopłat jednak mu się przydadzą.
Efekt jest taki, że dopłaty pojawiają się w projekcie z datą 26 czerwca.
W uzasadnieniu czytamy, że efektem wprowadzenia dopłat w znacznie szerszym niż dotychczas wymiarze powinny być potencjalnie wyższe wpływy do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, z którego środki mają m.in. służyć sfinansowaniu w części kosztów budowy obiektów Narodowego Centrum Sportu, jak też rozwijaniu sportu wśród dzieci, młodzieży i osób niepełnosprawnych.
Co oznacza, że pieniądze z dopłat miały iść nie tylko na Narodowe Centrum Sportu, a zmianą koncepcji Narodowego Centrum Sportu minister Drzewiecki będzie później tłumaczył wycofanie przepisu.
Natychmiast protestuje branża. Kolejne uwagi zgłaszają resorty, w sprawie dopłat głównie resort gospodarki. Prace nad ustawą hazardową tracą tempo. Wątek dopłat przewija się w stenogramach podsłuchanych rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem. Warto przymierzyć je do opisu prac nad ustawą hazardową. Zwłaszcza, że od niedawna źródeł tego opisu mamy już co najmniej kilka. Między 20 lipca 2008 a 10 marca 2009 opisanych rozmów jest kilka. Czytamy o prawdziwej wojnie, o rozmowach z Mirkiem, o pełnym wsparciu i o tym, że „na 90% załatwimy”. Z pewnością chodzi także o dopłaty, ale słowo „dopłata” pojawia się dopiero w opublikowanym przez „Rzeczpospolitą” stenogramie 10 marca 2009.
Chlebowski mówi do Sobiesiaka: Ja ci powiem szczerze Rysiu... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jakby Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa.
Tego samego dnia Sobiesiak mówi Koskowi: Oni chcą dopłaty wprowadzić w kwietniu.
Kosek odpowiada:To trzeba blokować na wszystkie możliwe sposoby... ty się zajmij tymi dwoma... powiedz im, że to jest poważna sprawa.
31 marca 2009 na stronach Ministerstwa Finansów pojawia się kolejny (piąty z rzędu) tekst projektu noweli. Dopłaty ciągle tam są. Uzasadnienie się nie zmienia. Część z nich ma wejść w życie 1 stycznia 2010, te od gier na jednorękich bandytach i zakładów wzajemnych – 1 marca 2010. Swoją drogą, też ciekawe dlaczego.
Tego samego dnia Sobiesiak rozmawia z Koskiem.
R. S.: To, co się zrobiło, to wygląda poważnie.
J. K.: Jak już my nie będziemy na nich głosować, to nikt nie będzie głosować na nich.
Jak wynika z notatki Kapicy, 30 kwietnia 2009 projekt rozesłano resortom z terminem zgłaszania uwag do 8 maja.
5 maja 2009 r. Sławomir Sykucki, były pracownik resortu finansów – jak pisze „Rzeczpospolita” - informuje Sobiesiaka, że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie 1 stycznia 2010 r.
R. S.: Przecież te ch... mówili, że jest odłożona.
11 maja projekt ma stanąć na posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów, ale na wniosek Ministerstwa Skarbu Państwa i Ministerstwa Finansów zostaje zdjęty z porządku obrad. Resort skarbu tłumaczy, że za późno dostał uwagi Totalizatora Sportowego, a resort finansów – że resort gospodarki znowu zgłosił uwagi dotyczące dopłat i trzeba je uzgodnić także z Ministerstwem Sportu.
17 maja 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.
J. K.: Oni (chodzi m.in. o Zbigniewa Chlebowskiego – red.) to zblokują?
R. S.: On (Chlebowski – red.) mówi tak. Opierd... em go za to, że mówił co innego, że przynajmniej pół roku spokoju.
Według „Rzeczpospolitej” Sobiesiak dodaje, że właśnie jedzie w tej sprawie do Drzewieckiego. Wygląda na to, że – jeśli spotkanie doszło do skutku – to nic nie dało, bo trzy dni później (20 maja 2009) na międzyresortowej konferencji uzgodnieniowej przedstawicielka Ministerstwa Sportu podtrzymuje, że dopłaty zostają.
22 maja 2009 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia z Janem Koskiem.
J. K.: Kapica się w Internecie wypisał, bo wycofał projekt 11 maja. (wycofał z porządku obrad na posiedzeniu Komitetu RM, tłumacząc jak wyżej).
R. S.: Wycofanie dopłat może nastąpić po jego rozmowie z Drzewieckim. (...) To był pomysł Drzewieckiego. To już nie ma o czym rozmawiać... panie prezesie – załatwione!
Nie ma już o czym rozmawiać. Już załatwione. Prawie. Bo jeszcze 23 czerwca - w odpowiedzi na pytania magazynu „Interplay” rzeczniczka resortu Małgorzata Pełechaty pisze: "(...) Ministerstwo Sportu i Turystyki zgadza się z opinią (...) Ministerstwa Finansów, że rozszerzenie katalogu gier objętych obowiązkiem uiszczania dopłat (...) wprowadza zasadę równości podmiotów gospodarczych na rynku gier (...)" („Polska”, 19.11.2009). Może minister Drzewiecki się jeszcze zastanawia, a może już podjął decyzję, tylko czeka na dobry moment? Dobry moment przychodzi wkrótce, bo już 25 albo 26 czerwca. Minister Boni mówił w Sejmie tak:
W tej sprawie otrzymaliśmy wyjaśnienia ministra sportu i turystyki. 25 albo 26 czerwca pracujący nad tym projektem dyrektor Departamentu Prawno-Kontrolnego Ministerstwa Sportu i Turystyki pan Rafał Wosik otrzymał polecenie od dyrektor generalnej Ministerstwa Sportu i Turystyki pani Moniki Rolnik (co ciekawe, tej samej, którą minister Drzewiecki skierował do rady nadzorczej Totalizatora Sportowego), ustną prośbę, by przygotować pismo do ministra finansów z informacją o odstąpieniu od realizacji drugiego etapu budowy Narodowego Centrum Sportu oraz w konsekwencji tego o rezygnacji z zapisów w projekcie ustawy, które miałyby dotyczyć tego przedsięwzięcia.
Ale przecież, co wynika z treści uzasadnienia, Narodowe Centrum Sportu miało być tylko jednym z projektów, które miały na dopłatach skorzystać. W tekście ustawy nie było o nim ani słowa. Mimo to, 30 czerwca ministerstwo sportu pisze do ministerstwa finansów, że rezygnuje z dopłat i postuluje usunięcie art. 47a ust.2, czyli tego:
2. Do dnia 31 grudnia 2015 r. ustanawia się dopłaty w wysokości:
1) 25 % ceny połączenia telefonicznego lub wysłania krótkiej wiadomości tekstowej,
bez uwzględniania podatku od towarów i usług – w loteriach audioteksowych;
2) 10% stawki – w grze bingo pieniężne;
3) 10 % kwoty stanowiącej równowartość wymiany wpłat na żetony – w grach
cylindrycznych, grach w karty i grach w kości organizowanych w kasynach gry;
4) 10 % stawki lub kwoty stanowiącej równowartość wymiany wpłat na żetony lub
kwoty zakredytowanej w pamięci automatu przy przystąpieniu do gry – w grach na
automatach i grach na automatach o niskich wygranych;
5) 10 % stawki – w zakładach wzajemnych.
Minister Boni tłumaczył w Sejmie: Wyjaśnienie pana Rafała Wosika pokazuje, iż ma on pełną świadomość, iż nie w pełni zrozumiał intencje poleceń, które zostały mu przekazane, i w związku z tym tak sformułował podpisane przez ministra 30 czerwca br. pismo, że całkowicie eliminowało ono dopłaty.
Pan Rafał Wosik zrobił dokładnie to, o co go poproszono, czyli o informację o rezygnacji z zapisów w projekcie ustawy, które miałyby dotyczyć tego przedsięwzięcia, czyli Narodowego Centrum Sportu. Problem polega na tym, że NCS występuje jedynie w uzasadnieniu, a nie w ustawie. Wylano więc dopłaty – jak dziecko z kąpielą.
Wyjaśnienia ministerstwa sportu są mało przekonujące. Bo dlaczego 6 maja 2008 chce dopłat mimo, że NCS ma być finansowane z budżetu państwa, a 30 czerwca 2009 ich nie chce, dlatego właśnie, że NCS ma być finansowane z budżetu państwa, a z budowy hali, pływalni i budynku administracyjnego przy Stadionie zrezygnowano? Minister Drzewiecki tłumaczy, że nie wiedział, co jest w artykule 47a ust. 2. Jego rzeczniczka, że resort chciał zmienić jedynie uzasadnienie, a nie cały przepis noweli. Jeśli tak, to dlaczego 2 września minister znowu zmienia zdanie i dopłat chce? Mimo, że NCS niezmiennie ma być budowane za pieniądze z budżetu państwa, a ani hala ani pływalnia ani nawet budynek administracyjny przy Stadionie Narodowym nie powstanie?
W piśmie tłumaczy, że polski sport potrzebuje pieniędzy. A 25 kwietnia 2008 roku ani 30 czerwca 2009 nie potrzebował? Potrzebował. Tylko dopłaty były nie na rękę Ryszardowi Sobiesiakowi i Janowi Koskowi. Choć oczywiście nie tylko im. Zostawiam tutaj argumenty za i przeciw dopłatom. To jest jeszcze inna historia. Ta opisana powyżej pokazuje, jak pewne daty, fakty i argumenty układają się w spójną całość.
Prace nad ustawą trwały siedemnaście miesięcy (licząc od marca 2008 do sierpnia 2009). Gdyby nie akcja CBA i spotkanie ministra Drzewieckiego z Premierem 19 sierpnia 2009, dopłaty pewnie z tekstu by zniknęły. A polski sport musiałby sobie bez nich poradzić.
Z notatki ze spotkania Premiera z ministrem Kapicą 26 sierpnia 2009 wiemy, że Donald Tusk pytał Kapicę, czy ten wiedział, że ministerstwo sportu jest skłonne do zrezygnowania z dopłat do gier. Kapica, który pilotował całą ustawę odpowiedział, że chyba taką sugestię skierował do niego Chlebowski w kwietniu bądź maju tego roku.
17 maja 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.
J. K.: Oni (chodzi m.in. o Zbigniewa Chlebowskiego – red.) to zblokują?
R. S.: On (Chlebowski – red.) mówi tak. Opierd... em go za to, że mówił co innego, że przynajmniej pół roku spokoju.
Według „Rzeczpospolitej” Sobiesiak w tym momencie dodaje, że właśnie jedzie w tej sprawie do Drzewieckiego. Nie wiemy, czy do tego spotkania doszło. Drzewiecki przekonywał dziennikarzy, że Sobiesiak nigdy nie prosił go, żeby zrezygnował z dopłat. Może jego nie prosił? Na pewno prosił Chlebowskiego. Pytanie, czy Chlebowski prosił Drzewieckiego? Drzewiecki twierdzi, że o ustawie hazardowej nigdy z Chlebowskim nie rozmawiał.
22 maja 2009 r. Ryszard Sobiesiak mówi do Jana Koska: Wycofanie dopłat może nastąpić po jego (Kapicy – red.) rozmowie z Drzewieckim. (...) To był pomysł Drzewieckiego. To już nie ma o czym rozmawiać... panie prezesie – załatwione!