"Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o kontakt" – kartkę z takim napisem Anna Sikora, aktywistka Strajku Kobiet, powiesiła na drzwiach biura posłów Prawa i Sprawiedliwości. Policja ukarała ją za to mandatem. Kobieta odwołała się do sądu. A ten uznał ją za winną, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Anna Sikora pod koniec listopada na drzwiach biura europosła Witolda Waszczykowskiego i posłanki Joanny Lichockiej w Sieradzu przykleiła kartkę. Miał na niej znajdować się napis: "Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o kontakt". Za to kobieta najpierw została przez policję wezwana na przesłuchanie, a potem ukarana grzywną w wysokości 400 złotych. Mandatu jednak nie przyjęła. - Uważałam to za jawną dyskryminację i niesprawiedliwość. Tu nie chodziło o moje przewinienie, ale o to, jaka jestem, co robię i jakie idee za mną stoją – wyjaśniła Sikora w rozmowie z reporterem TVN24. Sprawa została skierowana do sądu. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Sąd: winna, ale kary nie będzie
Teraz Sąd Rejonowy w Sieradzu - jak relacjonuje Przemysław Kaleta, reporter TVN24 - wydał wyrok w tej sprawie. I uznał, że Anna Sikora jest winna popełnienia wykroczenia. Jednak odstąpił od wymierzenia jej kary, a to oznacza, że kobieta nie musi płacić grzywny. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne. A Sikora przyznaje, że zastanawia się, czy się od niego nie odwoła. Bo choć przyznaje, że decyzja sądu ją cieszy, to samo to, że ma wyrok, jest dla niej abstrakcyjne. - Nie wiem, czy ten wyrok określić jako sprawiedliwy, czy nie. Sama myśl o tym, że mam wyrok za przyklejenie kartki jest dla mnie abstrakcyjna. Uważam, że żyjemy w państwie prawa, więc wyrok za przyklejenie kartki nie napawa mnie optymizmem – podkreśliła kobieta.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24