Uwagę mieszkańców osiedla Retkinia w Łodzi zwrócił samochód jeżdżący wokół bloków. - Za jego kierownicą siedziało małe dziecko - opowiada Rafał Górski, który informacje o zdarzeniu przekazał nam na Kontakt 24. Dziesięciolatka jadącego autem, próbowali zatrzymać mijani przez niego przechodnie. Chłopiec na koniec przejażdżki doprowadził do stłuczki.
Policja informuje, że chłopiec w poniedziałek po południu zabrał kluczyki do auta dziadka, do którego przyjechał na wakacje.
- Wyjechał z garażu podziemnego i poruszał się po ulicy - opowiada st. asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Przejazd zauważył między innymi Reporter 24, Rafał Górski.
- Akurat wychodziłem z domu i zobaczyłem, co się dzieje, tuż przed tym, jak udało się zatrzymać 10 latka.
- Ktoś gonił auto, inna osoba zajechała mu drogę - opowiada.
Chłopiec, zanim został zatrzymany, uderzył w zaparkowany przy ulicy inny pojazd.
- Po zatrzymaniu dziesięciolatka świadkowie zadzwonili na policję - opowiada Boratyńska.
Bez wiedzy
Zanim na miejsce podjechał radiowóz, o wszystkim dowiedzieli się opiekunowie chłopca. Zaskoczony dziadek powiedział funkcjonariuszom, że wnuk zapewniał, że idzie się pobawić na ogrodzonym podwórku.
- Auto stało na parkingu podziemnym i nie widział jego zniknięcia - informuje Marzanna Boratyńska.
Dziecko i jego opiekunowie byli trzeźwi.
- Na razie jest zbyt wcześnie, żeby informować kto i jakie poniesie konsekwencje - ucina Boratyńska.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | Rafał Górski