Mężczyzna na wozie wyjeżdżał z drogi gminnej, kiedy stracił panowanie nad koniem i uderzył w barierki energochłonne na poboczu drogi. Wóz rozpadł się na dwie części, a wystraszone zwierzę wbiegło na drogę i zderzyło się z nadjeżdżającym samochodem.
Do kolizji doszło w środę wieczorem na jednym z limanowskich osiedli. Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji uspokaja, że kierowcy i pasażerce opla nic się nie stało.
Zwierzę uspokoili mieszkańcy jednego z domów przy drodze. Koń wyszedł ze zdarzenia bez szwanku, woźnica także nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Wyhamowali w ostatniej chwili
Okazało się, że 61-latek jest pijany. - Była od niego wyczuwalna wyraźna woń alkoholu, dlatego pobraliśmy krew do badań – tłumaczy rzecznik. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna miał około 2,5 promila alkoholu.
- Widzieliśmy z daleka, że woźnica nie panuje nad zaprzęgiem. Na szczęście mąż zdążył wyhamować, wóz przejechał tuż przed maską naszego samochodu. (…) Wysiedliśmy z auta, rozstawiliśmy trójkąt i sprawdziliśmy, co z woźnicą. Potem wezwaliśmy pogotowie. W tym czasie zwierzę ruszyło wprost na mnie, na szczęście zdążyłam w porę wskoczyć za barierkę - relacjonowała w rozmowie z portalem limanowa.in pasażerka opla.
Teraz nieodpowiedzialny woźnica odpowie za wykroczenia związane ze spowodowaniem kolizji drogowej i prowadzenie pod wpływem alkoholu zaprzęgu konnego.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: limanowa.in / ryszardwojdowski