Czy więźniowie pracujący w Komendzie Wojewódzkiej Policji mieli dostęp do tajnych danych? To sprawdza prokuratura. Na pewno w tych pomieszczeniach była amunicja, której w policyjnych rejestrach nie było, pendrivy i telefony komórkowe. A w dodatku, jeden z więźniów wpadł na braniu narkotyków. Trwa śledztwo w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków w nadzorze nad więźniami wykonującymi prace w komendzie policji.
Według informacji prokuratury w pomieszczeniach, do których dostęp mieli więźniowie było 50 naboi, telefon i dwa pendrivy. Znaleziono je podczas dodatkowej kontroli pomieszczenia, do jakiej doszło po wykryciu dzień wcześniej przez służbę więzienną u jednego ze skazanych śladów narkotyków w organizmie. Prawdopodobnie wziął je podczas pracy w komendzie.
Prokuratura czeka teraz na opinie biegłych, dotyczące zarówno amunicji, jak i zawartości telefonu i pendrivów.
Policja prowadzi postępowanie
Własne postępowania w tej sprawie prowadzą również służba więzienna i policja. Postępowanie służby więziennej dotyczy posiadania przez skazanego przedmiotu niedozwolonego, tj. telefonu. Policja prowadzi wewnętrzne postępowanie kontrolne.
Jak poinformował rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie mjr Tomasz Wacławek, skazani wykonywali w komendzie prace remontowe, konserwatorskie i porządkowe na podstawie umowy podpisanej w 2013 r. między komendantem wojewódzkim policji a zakładem karnym w Krakowie Nowej Hucie.
Łącznie do takich prac skierowano 39 skazanych. Były to osoby zakwalifikowane przez komisje penitencjarne do zakładu karnego typu półotwartego lub otwartego, charakteryzujące się wysokim stopniem przestrzegania dyscypliny na terenie zakładu karnego. - Tylko takie mogą być kierowane do prac na zewnątrz zakładu karnego. Obowiązuje tu zawsze zasada ograniczonego zaufania, a jakiekolwiek naruszenie dyscypliny oznacza wycofanie z takiej formy zatrudnienia – podkreślił mjr Wacławek.
Naboje sprzed kilkunastu lat
Policja, która przeszukała pomieszczenie m.in. przy użyciu psów i kamery endoskopowej, zawiadomiła prokuraturę i własne Biuro Spraw Wewnętrznych KGP.
Jak powiedział rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka, informacji o sprawie udziela prokuratura.
Z informacji uzyskanych z wiarygodnego, zbliżonego do sprawy źródła, wynika, że znalezione w skrytce naboje do broni sportowej pochodzą sprzed kilkunastu lat i od 15 lat nie znajdują się w ewidencji KWP. Natomiast – jak wynika ze wstępnych ustaleń – pendrivy stanowią własność osoby, która kilka lat temu przeszła na emeryturę, i znajdowały się na nich jej prywatne dane – nie było tam danych służbowych.
"Nie ma zagrożenia wycieku tajemnic"
Jak podała "Rzeczpospolita", jednym z więźniów skierowanych do pracy był mężczyzna skazany za udział w tzw. gangu zabójców kantorowców, który jednak, jak powiedział gazecie mjr Tomasz Wacławek, spełniał wszystkie standardy kwalifikacyjne. Skazani mogli także korzystać z policyjnej siłowni i słuchać tam, zdaniem rozmówców gazety, rozmów ćwiczących funkcjonariuszy na tematy służbowe.
"Rz" podaje także, że w pomieszczeniu znaleziono kilka telefonów i że – według rozmówcy gazety - znajdowały się na nich zdjęcia tabliczek z nazwiskami naczelników i numerami policyjnych aut, co może grozić dekonspiracją. Cytuje również małopolskiego komendanta policji nadinsp. Mariusza Dąbka, który mówi, że nie ma zagrożenia wycieku tajemnic policyjnych, ponieważ skazani nie mogli wejść do stref, w których znajdują się kluczowe wydziały.
Autor: mmw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Wężyk / TVN 24