Po jednej stronie deweloper i wojewoda, po drugiej miasto i ekolodzy. Na stole blok z 30 mieszkaniami z fantastycznym widokiem na malownicze, otoczone skałami jeziorka krakowskiego Zakrzówka. Miałby być postawiony w miejscu, które według władz Krakowa oraz ekologów powinno być wolne od jakiejkolwiek zabudowy i dostępne dla wszystkich. Sprawa trafiła do sądu administracyjnego.
Zakrzówek to jeden z najbardziej atrakcyjnych terenów Krakowa. Oprócz chętnie odwiedzanego przez mieszkańców, otoczonego skałami zalewu - dawnego kamieniołomu - i utworzonego niedawno w jego rejonie parku, to także obszar cenny przyrodniczo.
Potwierdza to fakt, że teren około 18 hektarów terenu w pobliżu kąpieliska od 2018 roku jest użytkiem ekologicznym. To forma ochrony przyrody, która praktycznie zakazuje jakiejkolwiek budowy. Ustanowiono ją ze względu na siedliska chronionych gatunków zwierząt i roślin, w tym m.in. węża gniewosza plamistego.
Pozwolili na budowę bloku. "Nie mieliśmy wyjścia"
W 2024 roku miejscy radni chcieli powiększyć obszar użytku ekologicznego o ok. 1,5 hektara. W ten sposób przed zabudową chcieli ochronić jeszcze większy obszar. Nazwano go "enklawą wschodnią". Plan runął, gdy w październiku ich uchwałę unieważnił wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar (PSL).
Dlaczego? Wojewoda stwierdził, że radni nie mieli wystarczających dowodów na to, że enklawa ma wystarczające walory przyrodnicze, by objąć ją taką formą ochrony. Mimo że o rozszerzenie ekoużytku wystąpili we wrześniu 2023 roku naukowcy z Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy stwierdzili - jak czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały - że "inwestycje na tym terenie niosą za sobą poważne ryzyko (...) negatywnego oddziaływania na rzadkie gatunki", w tym m.in. ściśle chronionych płazów - traszki grzebieniastej i kumaka nizinnego.
Miasto poszło do sądu, jednak krakowscy urzędnicy nie wieścili sukcesów. "Mimo skargi złożonej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Urząd Miasta Krakowa nie ma już prawnych możliwości dłuższego wstrzymywania wydawania decyzji o pozwoleniu na budowę budynku mieszkalnego przy ul. Twardowskiego" - czytaliśmy w komunikacie urzędu miasta wydanym 24 stycznia.
Pod adresem prezydenta Aleksandra Miszalskiego (KO), który jest prezydentem Krakowa od wiosny zeszłego roku, posypała się krytyka. Lokalna opozycja przypominała, że polityk jeszcze we wrześniu zapewniał na swoim oficjalnym profilu: "dopóki jestem prezydentem Krakowa, Zakrzówek nie zostanie zabudowany".
Przy ulicy Twardowskiego firma Apollo Investment Twardowskiego chce wybudować blok z 30 mieszkaniami, garażem podziemnym i drogą dojazdową. Powiększony użytek ekologiczny miał zablokować inwestycję. Po unieważnieniu uchwały przez wojewodę krakowscy urzędnicy poinformowali, że nie mają innej możliwości, jak tylko wydać pozwolenie. Nawet pomimo tego, że odwołali się od decyzji wojewody do sądu. Pozwolenie zostało wydane 16 stycznia.
- Zgodnie z przepisami musieliśmy zmieścić się w terminie 65 dni od złożenia wniosku, a pozwolenie wydaliśmy w 64. dniu. Nie mieliśmy po prostu wyjścia - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa.
Prezydent: walka trwa
Koniec historii, wjeżdżają buldożery? Niekoniecznie, bo - jak poinformował prezydent Miszalski 30 stycznia, Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpatrzył skargę miasta i unieważnił decyzję wojewody. "Walka o Zakrzówek trwa!" - napisał polityk.
Wyrok WSA nie jest prawomocny, dlatego piłka pozostaje w grze. - Na tę chwilę nic nie jest rozstrzygnięte. Mamy krok w kierunku użytku, ale czekamy teraz na decyzję wojewody - powiedział rzecznik Nowak.
Chodzi o to, że wojewoda małopolski może zaskarżyć wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Czy to zrobi? - Odniesiemy się do wyroku, gdy otrzymamy jego pisemne uzasadnienie i się z nim zapoznamy - odpowiedziała na nasze pytania rzeczniczka wojewody Joanna Paździo.
- Sąd potwierdził, że radni mieli rację, powiększając użytek ekologiczny na Zakrzówku. Jeśli wojewoda zrezygnuje z prawa do złożenia skargi kasacyjnej, to uchwała będzie w mocy i będziemy mieć większą ochronę. Dziwi mnie jednak, że wojewoda w ogóle tę uchwałę zakwestionował, bo w ten sposób otworzył deweloperowi drogę do możliwości wystąpienia o pozwolenie na budowę - skomentował w rozmowie z nami Łukasz Maślona, radny opozycyjnego klubu Kraków dla Mieszkańców.
"Wróżenie z fusów"
Maślona uważa też, że prezydent Krakowa mógł wydłużyć procedurę wydawania pozwolenia na budowę, wiedząc, że niedługo zapadnie w tej sprawie wyrok. - Być może narażałby się na karę w wysokości kilku tysięcy złotych, ale to nie powinno stanowić problemu dla gminy - dodał.
Podobnego zdania jest Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. - Jestem zdziwiony postawą miasta. Wydali pozwolenie na budowę, wiedząc, że niedługo o użytku ekologicznym będzie decydował wojewódzki sąd. Mogli wydać postanowienie o przedłużeniu sprawy w związku z jej skomplikowaniem - uważa ekolog.
Teraz piłka jest po stronie wojewody. W piątek, 31 stycznia, Koalicja Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla Miasta" upubliczniła apel do Krzysztofa Klęczara o "uszanowanie wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie". Aktywiści uznali, że ewentualne zaskarżenie tego wyroku "będzie otwierać możliwość bezpowrotnego zniszczenia unikalnych walorów Zakrzówka". "Mamy dość sprzyjania przez władze deweloperom" - czytamy w apelu.
- Na tę chwilę przyszłość tego terenu jest wróżeniem z fusów. Nie wiemy, czy użytek ekologiczny zostanie utrzymany i co stanie się z wydanym pozwoleniem na budowę - stwierdził Waszkiewicz.
A pozwolenie na budowę może zostać jeszcze podważone. Zabiega o to m.in. jeden z właścicieli działek sąsiadujących z planowaną inwestycją, który odwołał się od tej decyzji miasta do wojewody. - Jest jeszcze jedna kwestia. Droga dojazdowa do budynku ma prowadzić przez sam środek użytku ekologicznego. Jeśli ten użytek zostanie utrzymany, to inwestor nie będzie mógł realizować inwestycji, bo nie ma drogi dojazdowej - podkreśliła w rozmowie z nami radna Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Łętocha.
Odszkodowania
Przedstawiciele dewelopera w rozmowie z lokalnymi mediami zapewniają, że budowa - jeśli dojdzie do skutku - nie zagrozi przyrodzie. - Działka jest regularnie koszona, nie ma na niej żadnego drzewa. Żadna ekspertyza nie wskazuje, że budowa zagroziłaby przyrodzie. Oprócz ślimaka winniczka, który może być przeniesiony w inne miejsce, nie ma gatunków chronionych - mówił Radiu Kraków w lipcu ubiegłego roku Tomasz Gustab z firmy Apollo Investment Twardowskiego.
Przedstawiciel firmy zapowiadał też, że jeśli użytek ekologiczny zostanie skutecznie uchwalony, a plany inwestycyjne dewelopera przez to upadną, to Apollo Investment zwróci się do miasta o 50 mln złotych odszkodowania.
To nie pierwszy przypadek, w którym krakowski magistrat musiałby wyłożyć niemałą kwotę za obronę Zakrzówka przed zabudową. Jak informowaliśmy, portugalska spółka Kraków City Park walczy z miastem o 150 mln złotych odszkodowania za to, że ustanowiony tam użytek ekologiczny zablokował plany budowy zespołu apartamentowców.
Dlaczego władzom Krakowa tak zależy na Zakrzówku? Bo to dla dużego miasta - jak wyjaśniał w 2018 roku Mariusz Waszkiewicz - "fenomen przyrodniczy". - Każde miasto w Europie Zachodniej, które by miało taki teren, dmuchałoby na niego i chuchało, nie pozwalając na jego zabudowę - mówił szef Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.
Fakt, że na terenie dawnego kamieniołomu utworzony został park, to efekt starań mieszkańców i aktywistów, którzy już w 2014 roku protestowali przeciwko potencjalnej zabudowie Zakrzówka. Symbole protestu były dwa: motyl modraszek i wąż gniewosz plamisty.
Ostatecznie nie tylko utworzono użytek ekologiczny, ale też udostępniono teren zalewu mieszkańcom. W 2022 roku otwarto kąpieliska z pomostami i ścieżki spacerowe, tworząc w ten sposób Park Zakrzówek.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Łukasz Gągulski