W nocy wybuchł pożar na składowisku odpadów segregowanych i wielkogabarytowych w Czechowicach Dziedzicach. Płonęły między innymi śmieci plastikowe. Cała akcja trwała ponad pięć godzin.
Pożar na wysypisku śmieci w Czechowicach-Dziedzicach przy ulicy Prusa wybuchł w środę tuż przed godziną 23. Zauważyli go pracownicy składowiska. - Sami ugasili ogień, ale nie zrobili tego w sposób odpowiedni i jakieś źródło znowu się pojawiło - mówi Sławomir Kocur, rzecznik policji w Bielsku-Białej.
Wtedy zaalarmowali straż. Na szczęście nie było ofiar wśród ludzi. - W pobliżu wysypiska jest rafineria. Ale nie było zagrożona pożarem, podobnie jak sąsiednie budynki mieszkalne - dodaje Kocur.
40 ton śmieci w ogniu
Pierwsze wozy gaśnicze były na miejscu w kilka minut, remiza jest blisko. Płonęła wtedy jedna czwarta wysypiska. - W sumie tych śmieci jest 100 ton, pali się około 40 ton - mówił nam w nocy aspirant sztabowy z Państwowej Straży Pożarnej w Czechowicach Józef Stec.
Akcja trwała ponad pięć godzin. Ogień udało się opanować szybko, ale dogaszanie, jak mówił Stec, było żmudne.
Samozapłon?
Wysypisko przy Prusa to tzw. PSZOK - punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, są tam także odpady wielkogabarytowe. Paliły się śmieci na powierzchni około 100 metrów kwadratowych, w tym plastik. Spaleniem zagrożona była maszyna do rozdrabniania odpadów, budynek biurowy i sąsiednie hale. Strażacy w pierwszej kolejności nie dopuścili, by ogień się rozprzestrzenił, potem gasili palące się śmieci, na koniec wywieźli je w inne miejsce, przegrzebywali, przelewali wodą.
Przyczyny pożaru ustala policja. - Podejrzewam, że doszło do samozapłonu śmieci, nie podejrzewam udziału osób trzecich - powiedział nam Stec.
Te wstępne ustalenia potwierdza Sławomir Kocur z bielskiej policji. Jak mówi, dzisiaj na miejscu pracować będą czechowiccy policjanci, istotna będzie opinia biegłego do spraw pożarnictwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24