Adrian przyszedł się poopalać. 17 lat, kibic piłki nożnej. Nad stawem była jeszcze rodzina z dziećmi, ojciec wziął córkę na plecy i poszli do wody. - Ratunku, ratunku - usłyszał chłopak. Dziewczynka krzyczała na środku stawu, ojca nie było widać. Adrian skoczył. Wyciągnął dziecko, oddał matce i wrócił do wody szukać mężczyzny.
Wypoczynek nad stawem w Zabrzu skończył się tragicznie dla czteroosobowej rodziny. Ale mogło być gorzej, gdyby nie było tam Adriana Pięty.
17-letni uczeń, kibic Górnika przypadkiem tego samego dnia o tej samej porze we wtorkowe popołudnie przyszedł poopalać się nad ten sam staw w dzielnicy Makoszowy.
To pokopalniane wyrobisko, głębokie, zarybione, pełne roślinności i mułu. Niebezpieczne.
- Ratunku, ratunku - usłyszał nagle Adrian.
"Nie mogłem tego tak zostawić"
- Byłem w szoku - opowiedział nam po zdarzeniu z wtorkowego popołudnia.
Na środku stawu zobaczył 6-letnią dziewczynkę. To ona krzyczała.
Jednak mężczyzny nie było widać. Zniknął nagle pod wodą.
Dziewczynce udało się utrzymać na powierzchni. Adrian: - Nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem wyciągnąć tę dziewczynkę - i skoczył.
Nie jest pływakiem z zamiłowania, pływa od 12. roku życia, przeciętnie.
Na ratunek 6-latce ruszył także jej 14-letni brat. Chłopcy wyciągnęli ją na brzeg i przekazali matce. Adrian wrócił do wody po 57-latka, ale nie mógł go znaleźć. Potem, gdy zaczęła się akcja ratunkowa, przyjechał nad staw jeszcze raz, żeby pokazać policji, gdzie dokładnie zniknął mężczyzna.
Jej mąż, ojciec jej dzieci
Wielogodzinne poszukiwanie 57-latka przerwała nocna burza, wznowiono je w środę rano. Policjantom i strażakom pomagali płetwonurkowie. Wieczorem wyłowili ciało mężczyzny. Matka 6-latki i 14-latka potwierdziła, że to jej mąż, ojciec jej dzieci.
"Chciałem od razu zobaczyć syna"
- Szkoda mi było tego pana, tej dziewczynki. Znam ich z widzenia - mówi Adrian.
Wrócił do domu i cieszył się, że udało się uratować chociaż tę małą. A jego matka od razu wzięła telefon.
- Żona mi zadzwoniła, że Adrian uratował jakąś dziewczynkę, która się topiła - opowiada Kamil Pięta. Akurat był w trasie za granicą (jest kierowcą tira).
- Chciałem od razu zjechać do domu, zobaczyć syna - mówi. - Byłem taki dumny. Syn nie daje zbyt dużo powodów do dumy, jak to nastolatek. Ale w sumie to mogłem się spodziewać, że tak się zachowa. Odważny jest. Tam było tyle ludzi, nikt nie wskoczył, a syn tak.
"Tym bardziej się cieszę, że to kibic"
- Nie wszyscy dorośli zachowali się tam dojrzale, a pan mimo młodego wieku tak. Pana postawa sprawiła, że ta 6-latka żyje - pochwalił Adriana Dariusz Wesołowski, komendant policji w Zabrzu, wręczając mu w nagrodę upominki.
- Ten chłopak może być wzorem do naśladowania nie tylko dla młodych ludzi, ale dorosłych - dodał dla TVN 24 Wesołowski. - Tym bardziej się cieszę, że to kibic. Trzymam kciuki, żeby potrafił ocenić to, co dobre i promować dobre postawy.
Autor: mag/i/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice