Andrzej Duda w czwartek rano w Gdyni brał udział w obchodach 45. rocznicy wydarzeń Grudnia'70. W przemówieniu mówił o wstydzie za III RP, w której "komunistycznych bandytów nazywano ludźmi honoru" i która "z honorami wojskowymi i państwowymi pochowała większość oprawców z 1970 roku".
Uroczystość rozpoczęła się o godz. 6 rano przed pomnikiem upamiętniającym ofiary tragedii, niedaleko stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia-Stocznia, gdzie o tej porze przed 45 laty padły pierwsze strzały do robotników.
- Staję przed Państwem, a wcześniej przyklęknąłem przed pomnikiem ofiar Grudnia'70, oddając hołd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego narodu; hołd, jak przystało na prezydenta Rzeczypospolitej, który silną i sprawiedliwą Polskę ma jako swoje najważniejsze zadanie w służbie, którą podjął się pełnić - mówił prezydent Andrzej Duda.
- Przyklękam w pamięci i hołdzie o wszystkich tych, którzy polegli, zostali ranni, cierpieli, byli prześladowani przez całe lata i nigdy nie doczekali się od III RP elementarnej sprawiedliwości na poziomie prawnym, państwowym, bo w sercach Polaków uczciwych i dumnych zawsze byli, są i będą. Za tę III RP po 1989 roku, która nie umiała skazać sprawców tej zbrodni wstyd. Zwyczajnie wstyd dzisiaj - powiedział.
- Za tę III RP, w której komunistycznych bandytów nazywano ludźmi honoru. Za tę III RP, która z honorami wojskowymi i państwowymi pochowała większość oprawców 1970 roku. Wstyd, zwyczajnie wstyd - powtórzył.
"Przelana krew nie poszła na marne"
Prezydent mówił, że w w 1970 roku krew została przelana za "zwykłe, ludzkie sprawy życiowe, za godność, poziom życia, za normalność" i zapewnił, że nie poszła na marne. Dodał, że z tej krwi zrodziła się Solidarność. - To ta krew spowodowała, że polskie społeczeństwo zrozumiało, jak bardzo cały czas jest oszukiwane, jak władza nim pomiata. Zrozumiało arogancję tych, którzy nazywają siebie partią robotniczą – mówił Duda. - To właśnie m.in. dzięki tamtej krwi, a potem także dzięki krwi górników z kopalni Wujek, których rocznicę śmierci obchodziliśmy wczoraj, udało się dojść do Polski, którą dziś cały czas budujemy - powiedział.
"Proces naprawy"
Andrzej Duda mówił o tym, że dzisiejsza Polska wciąż jest jednak "kulejąca, bo nie jest sprawiedliwa".
- Nie udało się w tej Polsce zmienić, naprawić wymiaru sprawiedliwości. Dlatego właśnie oprawcy odeszli bezkarni. Dlatego dzisiaj ze wstydem ja i, mam nadzieję, wielu ludzi władzy pochylam głowę za tę RP. Obiecuję wszystkim, którzy przeżyli tamte dni; którzy zostali ranni, a są dzisiaj z nami; rodzin tych, którzy polegli, że zrobię wszystko, aby ta Rzeczpospolita była naprawiona, aby stała się wreszcie państwem sprawiedliwym - zapewnił. - Ktoś może dojść do wniosku, że te władze, które przecież składały się w części z ludzi dawnej opozycji, ukarały Wybrzeże. Ukarały Gdańsk, Gdynię, Szczecin. Ukarały stoczniowców, którzy wtedy protestowali. Stocznie zostały zlikwidowane, a nie rozliczono oprawców. Wstyd. III RP nie zdała egzaminu ze sprawiedliwości, uczciwości i elementarnej przyzwoitości i gospodarności. To wszystko trzeba będzie naprawić - stwierdził. Prezydent poprosił o wsparcie dla "procesu naprawy Rzeczypospolitej". - Głęboko wierzę w to, że jesteśmy w stanie tego dokonać, oddając sprawiedliwość wszystkim tym, którzy zostali pomordowani i poszkodowani - podkreślił.
Rocznica wydarzeń na Wybrzeżu
Druga część gdyńskich obchodów rocznicy Grudnia'70, już bez udziału prezydenta, będzie miała miejsce po południu i rozpocznie się mszą w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po nabożeństwie jego uczestnicy przejdą pod Pomnik Ofiar Grudnia '70 przed urzędem miasta, gdzie złożone zostaną kwiaty i odczytany będzie apel poległych. Ma być odczytany list od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, zaplanowano też przemówienie prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka. W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie), a ponad 1160 zostało rannych.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24