- To, co dzieje się w resorcie obrony narodowej w ciągu ostatnich miesięcy, to jeden wielki skandal, jedna wielka karuzela stanowisk - powiedział Cezary Tomczyk (PO). Jednocześnie Platforma Obywatelska poinformowała, że składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie zmiany przepisów statutu Polskiej Grupy Zbrojeniowej i powołania do rady nadzorczej Bartłomieja Misiewicza, rzecznika resortu obrony.
Bartłomiej Misiewicz, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza i rzecznik MON został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. 26-latek ma być osobistym reprezentantem szefa resortu obrony. Decyzję Macierewicza krytykuje opozycja, zauważając że Misiewicz nie ma wyższego wykształcenia ani też kursu dla członka rady nadzorczej, co było warunkiem koniecznym do uzyskania posady. Jak się okazuje, statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej został zmieniony 31 sierpnia tego roku i zgodnie z nową wersją osoba zasiadająca w radzie nadzorczej nie musi spełniać wymogów związanych z wykształceniem oraz nie musi zdawać resortowego egzaminu.
"Karuzela stanowisk"
PO postanowiło złożyć w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa "w związku z możliwym działaniem na szkodę spółki i na szkodę Skarbu Państwa".
- To, co dzieje się w resorcie obrony narodowej w ciągu ostatnich miesięcy, to jeden wielki skandal, jedna wielka karuzela stanowisk. Prezesi kolejnych spółek należących albo kontrolowanych przez ministerstwo obrony narodowej nie mają do tego należytych kompetencji - powiedział Cezary Tomczyk (PO). Jak dodał Bartłomiej Misiewicz jest według niego "kwintesencją rządów PiS i kwintesencją tej karuzeli kadrowej". - Dzisiaj musimy sprawdzić, czy prawdą jest, że do zmiany przepisów statutu doszło tylko ze względu na to, aby pan Bartłomiej Misiewicz mógł zasiadać w Radzie Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej - powiedział Tomczyk. - Prokuratura powinna również ustalić, czy pan Bartłomiej Misiewicz ma prawo do tego, aby być szefem gabinetu politycznego ministra obrony narodowej. Rozporządzenie w tej sprawie nie pozostawia żadnych wątpliwości - szef gabinetu ministra obrony narodowej musi legitymować się wykształceniem wyższym i posiadać przynajmniej 7 lat doświadczenia zawodowego - przypomniał.
Przy powołaniach B. Misiewicza 3 razy złamano prawo. Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę. pic.twitter.com/rJreY4xqBr
— Jan Grabiec (@JanGrabiec) 9 września 2016
"Buta, brak jakiejkolwiek pokory"
Jak dodał, "pan Bartłomiej Misiewicz co prawda pracuje z Antonim Macierewiczem od 16 roku życia, ale jednak to nie są wystarczające kwalifikacje". - Do tej pory nie było tak zdemoralizowanej władzy w Polsce. Karuzela stanowisk, buta, brak jakiejkolwiek pokory, brak zrozumienia o co tak naprawdę chodzi, jest porażający - ocenił poseł PO. Stwierdził, że w związku z tym, że nie ma reakcji Antoniego Macierewicza ani premier Beaty Szydło w tej sprawie, zareagować muszą posłowie, dlatego PO składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Oczekujemy i od pana ministra Macierewicza, ale chyba już również od pani premier jasnego stanowiska na temat tego, czy tak właśnie wygląda polityka jej rządu - powiedział Jan Grabiec (PO).
Według niego "struktura władzy, którą rozpościera PiS w instytucjach publicznych, ale również spółkach Skarbu Państwa, nie przypomina struktury władzy cywilizowanego państwa demokratycznego". - To zdumiewające - powiedział Grabiec.
- Zasada "nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera" to hasło bolszewickie, a dzisiaj jest hasłem polityków PiS-u przy obsadzaniu funkcji publicznych - dodał.
Autor: jaz/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24