Sąd Okręgowy w Lublinie przyznał w środę milion złotych zadośćuczynienia od Skarbu Państwa za doznaną krzywdę córce Żołnierzy Wyklętych Magdalenie Zarzyckiej-Redwan. Kobieta urodziła się w 1949 roku w więzieniu na Zamku Lubelskim, gdzie przetrzymywano jej rodziców. Jej matka zmarła tuż po porodzie. - Bezmiar tego cierpienia jest oczywisty - powiedział sędzia Adam Daniel, uzasadniając orzeczenie.
Lubelski sąd przyznał Magdalenie Zarzyckiej-Redwan zadośćuczynienie od Skarbu Państwa "za krzywdę doznaną w związku z pozbawieniem wolności jej matki Stefanii Zarzyckiej w okresie ciąży w wyniku umieszczenia w więzieniu na Zamku Lubelskim", a także za czas przebywania na Zamku po narodzinach, także po śmierci matki, od 29 maja 1949 do 3 czerwca 1951 roku. Stefania Zarzycka zmarła wkrótce po urodzeniu córki.
"Było to małe dziecko, pozbawione opieki matki"
Sędzia Adam Daniel, uzasadniając orzeczenie, podkreślił, że chodzi o okres około 2 lat i 4 miesięcy, wliczając czas, kiedy jej matka przetrzymywana była na Zamku jeszcze w ciąży.
- Bezmiar tego cierpienia jest oczywisty. Myślę, że nikt nie chciałby się znaleźć w sytuacji, w jakiej znalazła się wnioskodawczyni. Było to małe dziecko, pozbawione opieki matki. Wcześniej niewątpliwie na rozwój osobowości przekładał się stres, którego doznawała matka, będąc osadzoną, poddawaną brutalnym przesłuchaniom, ale też presji współosadzonych - mówił sędzia.
Dodał, że "dołączone akta IPN (Instytutu Pamięci Narodowej - red.) wskazują, że ze Stefanią Zarzycką osadzona była agentka o pseudonimie 'Klucz', która indagowała ją, przekazywała organom bezpieczeństwa informacje".
- Strach o dziecko, bicie, później poród - który też mógł doprowadzić do zgonu wnioskodawczyni w tych warunkach higienicznych, bez opieki lekarskiej, prowadziła go akuszerka, z którą później wnioskodawczyni nawiązała kontakt - później pobyt na Zamku - który musiał się wiązać z wielkim stresem, bo nie doszło do nawiązania więzi z matką, która stwarza bezpieczeństwo każdemu dziecku – sprawił, że te cierpienia były bardzo duże - tłumaczył.
"Sąd ma świadomość, że nie da się naprawić wszystkich krzywd dziejowych"
Zarzycka-Redwan domagała się 15 milionów złotych zadośćuczynienia za doznane w dzieciństwie krzywdy. Podczas procesu podnosiła, że pobyt najpierw w więzieniu, a potem w domach dziecka i związane z tym traumatyczne doświadczenia miały negatywny wpływ na jej zdrowie psychiczne i późniejsze dorosłe życie. Sąd jej wniosek w tym zakresie oddalił. Uznał, że za pobyty w domach dziecka, po odpuszczeniu więzienia na Zamku, Zarzycka-Redwan nie może domagać się zadośćuczynienia. Sędzia Daniel podkreślił, że zasądzając zadośćuczynienie sąd musi też brać pod uwagę stopień zamożności społeczeństwa, dbać, by było to godne i nie powodowało "jakiegoś nadmiernego wzbogacenia".
- Ważąc te wszystkie okoliczności, mając na uwadze to, że kwota miliona złotych w odczuciu społecznym jest kwotą znaczną, sąd uznał, że zasądzenie zadośćuczynienia w takiej wysokości będzie w tej sprawie sprawiedliwe - wyjaśniał sędzia. Jednocześnie – jak zaznaczył - "sąd ma świadomość, że nie da się naprawić wszystkich krzywd dziejowych".
Stefania i Władysław Zarzyccy, Żołnierze Wyklęci
Rodzice kobiety - Stefania i Władysław Zarzyccy – współpracowali z oddziałem kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka". W ich zabudowaniach, w Kolonii Łuszczów niedaleko Lublina, wielokrotnie kwaterowali partyzanci, w tym mjr Hieronim Dekutowski "Zapora" ze swoim sztabem. Rodzice Zarzyckiej-Redwan zostali aresztowani w nocy z 2 na 3 kwietnia 1949 roku. Trafili do więzienia na Zamku Lubelskim, gdzie byli przesłuchiwani i torturowani. Stefania była wówczas w ósmym miesiącu ciąży. 29 maja 1949 roku urodziła w więzieniu córkę i półtorej godziny po porodzie zmarła. Poród odbierała inna więźniarka, która była akuszerką. Zarzycka-Redwan zeznała przed sądem, że o początkowym okresie swego życia w więzieniu na Zamku wie z relacji innych osób, które były wtedy tam więzione i znały historię jej rodziców. Opiekowały się nią różne więźniarki. W czerwcu 1951 roku została przewieziona do domu małego dziecka w Łabuniach, a następnie po półtora roku do domu dziecka w Klemensowie, który prowadziły siostry zakonne, gdzie – jak mówiła - panowała ostra dyscyplina. Jej ojciec, Władysław Zarzycki, został skazany na 15 lat więzienia, ale wyszedł na wolność w 1956 roku. Zabrał wtedy swoją - już ośmioletnią - córkę z domu dziecka. Kiedy miała 13 lat, ojciec zmarł, trafiła wtedy do domu dziecka w Lublinie, gdzie - jak mówiła - była upokarzana, nazywana córką bandytów. Do prawdy o swoich losach i losach rodziców zaczęła docierać w latach 90., m.in. dzięki byłym więźniom Zamku Lubelskiego. Dotarła też do dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej, z których dowiedziała się o szczegółach działalności swoich rodziców i ich związkach z podziemiem antykomunistycznym.
Magdalena Zarzycka-Redwan jest prezesem zarejestrowanego w 2016 r. Stowarzyszenia Dzieci Żołnierzy Wyklętych. Szczątki jej matki - Stefanii Zarzyckiej - odkryto w październiku 2017 roku podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN na Cmentarzu Rzymskokatolickim przy ul. Unickiej w Lublinie. 1 lutego tego roku oboje małżonkowie zostali tam pochowani z honorami.
Autor: akr//rzw / Źródło: PAP