- Zapowiadana reforma edukacji ma przywrócić monopol państwa w nauczaniu - mówił na zakończenie marszu "Jedna Polska - dość podziałów" Mateusz Kijowski. - Ma wytworzyć nowego człowieka: posłusznego, wzmożonego, agresywnego - przekonywał lider Komitetu Obrony Demokracji.
Komitet Obrony Demokracji do udziału w marszu zaprosił "wszystkich, którzy wierzą w nasze wartości: wolność, równość, demokrację".
Uczestnicy wyruszyli sprzed siedziby Trybunału Konstytucyjnego, przeszli przez Aleje Ujazdowskie, Plac Trzech Krzyży, rondo De Gaulle’a, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście pod scenę na ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza. Tam rozpoczęły się kończące demonstrację przemówienia.
"Jesteśmy dzieleni na lepszych i gorszych"
Lider KOD Mateusz Kijowski podkreślał, jak bardzo cieszy się, że widzi przed sobą "tak wiele osób, którym leży na sercu dobro Polski".
- Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek, powiedział Norwid. Ojczyzna to ludzie. Polacy, otwarci, szanujący się, życzliwi. Połączeni wspólnotą kultury i historii. Połączeni w jeden naród, skupieni wokół jednego państwa - mówił.
Jak stwierdził, "od wielu miesięcy poczucie przynależności i wspólnoty jest rozbijane". - Jesteśmy dzieleni na lepszych i gorszych. Na to, którym przysługuje pełnia praw i na tych, którzy na razie jeszcze są tolerowani - powiedział.
- Dzielą nas w Polsce i chcą nas oddzielić od Europy - ocenił.
Kijowski mówił, że "jedna opcja polityczna zawłaszcza dzisiaj wszystko". - Zawłaszczają historię: tylko wybranym wolno czcić narodowych bohaterów. Zawłaszczają edukację - wyliczał.
Jak przekonywał, zapowiedziana przez rząd reforma edukacji "ma przywrócić monopol państwa w nauczaniu". - Ma wytworzyć nowego człowieka: posłusznego, wzmożonego, agresywnego. Nowego homo sovieticus - dodał.
Ocenił, że zawłaszczana jest też kultura, bo - jak powiedział - "na wsparcie państwa mogą liczyć tylko te dzieła, które popierają ideologiczne postulaty partii rządzącej". - Musimy być razem, nie dajmy się podzielić. Chcemy jednej Polski - powiedział. Dodał, że Polska powinna być silna różnorodnością obywateli i demokratycznych instytucji.
- Kiedy patrzymy dzisiaj na zawłaszczanie przedsiębiorstw państwowych, to przypomina się nam się 13. postulat Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z Sierpnia’80. Zaczynał się od słów: wprowadzić zasady wyboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej - mówił. - Dzisiejsza władza wymieniła już prawie wszystkich. Zaczęli już nawet wymieniać tych, których sami nominowali. Efektem tej karuzeli zmian jest spadek wartości majątku narodowego. Wszyscy razem straciliśmy już ponad 7 mld złotych. Ale to nas nazywają złodziejami - dodał, a tłum zaczął skandować: dość Misiewiczów! - Niszczenie państwa odbywa się również przez destrukcję instytucji. Wszyscy znamy sprawę Trybunału Konstytucyjnego. Ale dzisiaj takie same ataki kierowane są przeciwko rzecznikowi Praw Obywatelskich, NIK, sędziowskiej niezawisłości, organom samorządu terytorialnego - wyliczał. - Ta władza nie cofnie się przed niczym, żeby poszerzyć swoje wpływy, ograniczyć niezależność demokratycznych instytucji, uniknąć kontroli - stwierdził Kijowski. "Dość dyktatury" - krzyczeli uczestnicy marszu. - W zapale zawłaszczania państwa pracują nawet nad nową ustawą o związkach zawodowych, która ma ograniczyć pluralizm. Za chwilę możemy mieć jedną koncesjonowaną przez państwo centralę związkową. Znowu przypominają się postulaty z Sierpnia'80 - stwierdził przy okrzykach "Precz z komuną".
"Nie oddawajmy Polski 'Misiewiczom'"
Wcześniej, przed rozpoczęciem marszu, przemówienia przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w alei Szucha wygłosili m.in. Kayah i Adam Michnik
Jako pierwszy do uczestników zwrócił się Radomir Szumełda, szef pomorskiego KOD-u.
- Spotykamy się znowu przed Trybunałem Konstytucyjnym, który stał się taką naszą materialną ikoną wartości, których bronimy - powiedział.
Nawiązując do hasła marszu, Szumełda podkreślił, że nie chodzi o to, by nie różnić się od siebie. - Chodzi o to, żeby nikt żadnej Polsce, żadnemu Polakowi nie odbierał prawa do polskości - zaznaczył.
- Mierzymy się dzisiaj z faszyzacją życia publicznego. To jest fakt - mówił, dodając, że "łamana jest konstytucja i praworządność". - Na naszych oczach dokonuje się zamach na podstawowe prawa człowieka i obywatela. Bo czym w istocie całkowity zakaz aborcji? Czym w istocie jest całkowity zakaz in vitro? Kto dał rządzącym prawo do stawiania na szali życia i zdrowia kobiet? Kto dał rządzącym prawo do odbierania ludziom nadziei na rodzicielstwo? - pytał.
Szumełda mówił, że ochrona wartości "coraz bardziej wymaga osobistej odwagi, jedności i solidarności". Wspomniał o potrzebie wspierania policjantów, żołnierzy, nauczycieli, rodziców, związkowców, muzeów i teatrów.
- To wszystko wymaga naszej odwagi i solidarności. Pytam: czy jesteśmy na to gotowi? Czy jesteśmy solidarni? Skoro jesteśmy odważni i solidarni, apeluję do nas wszystkich: nie czekajmy, aż komuś z nas powinie się noga. Budujmy tę wspólnotę wartości, opartą na wolności, solidarności, praworządności i uczciwości - podkreślał. Zaapelował do liderów partii politycznych i środowisk społecznych, by "porzucili swoje partykularne interesy" i "stanęli po stronie demokratycznej Polsce".
- Nie ma takiej władzy, która nie boi się solidarności społecznej. Nie ma takiej władzy, która nie boi się ulicy. Odwaga, solidarność i ulica to jest nasz oręż. Nie oddawajmy Polski "Misiewiczom" i innym "pisiewiczom" pod nadzorem prezesa-dozorcy - mówił.
"Nie oddamy edukacji"
Krótkie przemówienie wygłosił także Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego. Zaapelował o zjednoczenie środowiska nauczycielskiego.
Przekonywał, że gimnazja, krytykowane przez obecną ekipę rządzącą, sprawdzają się, nikt przez 17 lat nie dokonał rzetelnej oceny ich funkcjonowania, a teraz to ulega destrukcji. Broniarz mówił, że każdy z nas ma wspomnienia ze szkoły i jej wizję, ale to nie daje prawa, by przeprowadzać zmiany, tylko opierając się na sentymencie, a nie pytając ludzi o zdanie. - Szkoła 40, 20 lat temu to nie ta sama szkoła. Większość z nas swoją motoryzacyjną przygodę rozpoczynała od małego fiata i ma do tego ogromny sentyment, ale chyba nikt nie chce, aby nasze dzieci w tych małych fiatach spędzały całe swoje dorosłe życie motoryzacyjne - mówił. - Nie oddamy edukacji. Ta minister nie ma racji - skandowali KOD-owcy.
Według Broniarza nie wolno stać z boku, wierząc, że dziecko da sobie radę. - Pojawiają się nowe wzorce patriotyzmu, z kijem bejsbolowym biegający po ulicach, tylko na kiju jest mały powstaniec, albo powstańcza kotwica. Pojawia się nowa wersja historii, z którą my, nauczyciele, będziemy musieli się zmierzyć - mówił szef ZNP. - Ja jestem zainteresowany prawdziwą historią, a nie historią by Prawo i Sprawiedliwość - dodał.
Prawo do legalnej aborcji
Głos zabrała także piosenkarka Kayah. Jak mówiła, pojawiła się na marszu, mimo że nie jest aktywistką, nie jest zaangażowana politycznie, ale jest Polką i jest kobieta. Ubrała się na czarno, ponieważ - jak wyjaśniła - wspiera czarny protest ws. przepisów aborcyjnych. - Trzeba zrozumieć, że prawo do legalnej aborcji nie jest zaproszeniem na bal, na który idzie się z nudów - mówiła.
- Stoję tu, jako patriotka, która nie zgadza się na dzielenie ludzi na lepszy i gorszy sort - podkreśliła.
"Wyjdą z nami miliony"
Przedstawiciel KOD Jarosław Marciniak podkreślił, że nie ma zgody społecznej na ustawy, które łamią prawa człowieka, w tym prawa kobiet. - Obronimy demokrację. Im nie zależy na kompromisie ani w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, ani w przypadku aborcji. Nie mają szacunku dla obywateli, konstytucji i suwerena. (...) Jesteśmy tu, by bronić Polski i konstytucji, która stanowi, że Polska to świecki kraj, a nie państwo wyznaniowe - mówił. Zapewnił, że KOD nie zgodzi się na "barbarzyńskie ustawy" - nawiązał przy tym do projektów - dotyczącego in vitro i projektu, który ma zaostrzyć przepisy aborcyjne.
- Nie wolno odbierać kobietom ich praw. Trzeba to jasno powiedzieć: nie będziemy jako KOD walczyć o wprowadzenie aborcji na życzenie, to nie nasza rola, ale nigdy, przenigdy nie zgodzimy się na wprowadzenia takiego prawa, jakie Sejm przegłosował dwa dni temu - mówił, odnosząc się do skierowania obu projektów (ws. in vitro i całkowitego zakazu aborcji) do prac w komisjach. - Pośle Kaczyński, premier Szydło, prezydencie Dudo, wyjdą z nami miliony, jak to zrobicie. Miliony, które przyjdą i zmiotą was na śmietnik, śmietnik historii - dodał.
KOD "nawiązuje do tradycji KOR-u"
Współpracowniczka KOR Ludwika Wujec powiedziała, że KOD w swoich hasłach nawiązuje do tradycji KOR-u.
- Nie bez powodu, bo co prawda KOR działał w zupełnie innym ustroju, zupełnie inne były warunki tego działania, inne formy organizacyjne, ale o te same wartości chodziło wtedy i teraz nam chodzi - mówiła.
- Wtedy chodziło nam o obronę bitych i poniżanych, o godność człowieka, o szacunek dla ludzi o innych poglądach i o demokrację. Wtedy 40 lat temu władza biła ludzi, dziś sama nie bije, ale z wyrozumiałością patrzy, gdy ludzi biją członkowie hołubionych przez władze organizacji - dodała.
Oceniła, że "dziś znowu trzeba walczyć w obronie wolności obywatelskich, praw człowieka, konstytucji". - Pamiętajmy: demokracja nie może sprowadzać się tylko do mechanicznej większości sejmowej. Bo jeśli w tak prymitywny sposób będziemy pojmować demokrację, to zmiana ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, pospieszne wprowadzenia zmiany w systemie oświaty, wyrzucenie do kosza projektu "Ratujmy kobiety" (ws. liberalizacji przepisów aborcyjnych), będą tylko przykrywką do zmian dalszych, do zmian prowadzących do rządów autorytarnych, i na to nie ma naszej zgody - podkreśliła.
"Nie chcemy Polski na wzór Putina"
Do zgromadzonych przed Trybunałem Konstytucyjnym zwrócił się również Adam Michnik, opozycjonista PRL i redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".
- KOD, tak samo jak KOR, odrzuca język nienawiści, odrzuca myśl o zemście - podkreślił. - Polacy zasłużyli na taką Polskę w 40. rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników - zaznaczył. Michnik dziękował KOD-owcom za to, że te wartości, które są fundamentem polskiej tożsamości historycznej, polskiego patriotyzmu "mają w was tak wspaniałych obrońców". - Nie chcemy Polski na wzór Putina, Erdogana czy Orbana. Chcemy Polski niepodległej, demokratycznej, sprawiedliwej. Polski: ojczyzny wszystkich swoich obywateli, Polski w Unii Europejskiej - mówił. - I deklarujemy: od tego nigdy nie odstąpimy. Zapewniam Jarosława Kaczyńskiego, że w tej materii dotrzymamy słowa - dodał Michnik. Zapewnił, że "KOD nie chce obalać rządu, rządu Jarosława Kaczyńskiego". - KOR też nie chciał obalać rządu. I KOR, i KOD chciały, żeby rząd przestrzegał prawa i konstytucji. Jeśli jednak rząd Jarosława Kaczyńskiego nie będzie przestrzegał konstytucji, to obowiązkiem społeczeństwa jest odsunięcie tego rządu od władzy - mówił. - Ten rząd drogą demokratycznych wyborów będzie odsunięty od władzy - dodał. - Nie można zgodzić się na politykę, która prowadzi do izolacji Polski, do konfliktów z sąsiadami, do sprowadzania Polaków do statusu chłopów pańszczyźnianych - wskazywał Michnik. - Obrona wartości demokratycznych była fundamentem Komitetu Obrony Robotników - podkreślił.
"Precz z komuną"
Manifestanci wznosili hasła: "Nikt nam Polski nie zaorze, wzorujemy się na KORze", "Jedna Polska dość podziałów". "Od KOR-u do KOD-u dla dobra narodu", "Precz z komuną" - krzyczeli.
Na demonstracji pojawili się politycy opozycji, m.in. Grzegorz Schetyna, Ewa Kopacz i Ryszard Petru.
Jesteśmy razem przed #TK. @Kom_Obr_Dem @Platforma_org #JednaPolska #PolskaObywatelska @kopacz_ewa @TomaszSiemoniak @SlawekNeumann pic.twitter.com/WwNPKReoQS
— Grzegorz Schetyna (@SchetynadlaPO) September 24, 2016
Autor: kg\mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24