Boeing 767, który ponad rok temu lądował bez podwozia na warszawskim Okęciu, nie trafi na Wyspy Brytyjskie, a do Poznania. Właściciel maszyny, który kupił ją od LOT-u, stwierdził, że transport byłby nieopłacalny i dlatego porozumiał się w sprawie sprzedaży kadłuba z polskim deweloperem – firmą Eko Park. – Kwota transakcji jest symboliczna. Droższe będzie przewiezienie samolotu do Poznania – mówi nam osoba z otoczenia spółki.
Boeing 767, nazywany od ostatnich liter znaków rejestracyjnych (SP-LPC) "Papą Charliem", sprzedawany był przez LOT "na raty". Najpierw, w sierpniu ubiegłego roku, udało się znaleźć nabywcę na silniki maszyny. Pisaliśmy o tym jako pierwsi.
Kilka miesięcy później pojawił się kontrahent, który był zainteresowany kupnem pozostałych elementów. LOT na sprzedaży samolotu zarobił niewiele, wartość obu transakcji wyniosła ledwie kilka milionów dolarów. Ale władze spółki i tak były zadowolone, bo nie musiały się dłużej martwić o to, jak i gdzie przewieźć maszynę.
Kłopot z transportem. Kto chętny?
Brytyjska firma Casco Limited, która nabyła od PLL LOT samolot bez silników i ich osprzętu, od początku nie rozważała możliwości przetransportowania go w całości na Wyspy, bo koszty takiej operacji byłyby wyższe, niż sam zakup.
Brytyjczycy wymontowali więc części, które ich interesowały i szukali firmy zainteresowanej odkupieniem od nich kadłuba ze skrzydłami oraz wyposażeniem kabiny pasażerskiej. W końcu udało im się znaleźć chętnego. Okazał się nim warszawski deweloper, firma Eko Park. Kwoty transakcji nie ujawniono, ale od osób z otoczenia spółki usłyszeliśmy, że "była to symboliczna suma".
– Obie strony miały świadomość, że pobyt maszyny w LOT-owskim hangarze generuje nowe koszty a przewiezienie kadłuba w inne miejsce będzie bardzo skomplikowane technicznie i także kosztowne – tłumaczy nasz rozmówca.
LOT: nasza odpowiedzialność się skończyła
Do "wyprowadzki" Papy Charliego z Okęcia ma dojść najprawdopodobniej na początku kwietnia. PLL LOT nie będą uczestniczyły w tej operacji. – Nasza odpowiedzialność za ten samolot zakończyła się 8 listopada ubiegłego roku, kiedy sfinalizowana została umowa pomiędzy PLL LOT a firmą Casco Limited. Od tego momentu jedynym dysponentem maszyny pozostawali Brytyjczycy. LOT nie uczestniczył także w żaden sposób w obecnej transakcji sprzedaży kadłuba samolotu – wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl rzecznik PLL LOT Marek Kłuciński.
Boeing kapitana Tadeusza Wrony od czasu jego awaryjnego lądowania w Warszawie miał dość burzliwe losy. Początkowo władze LOT-u deklarowały powrót maszyny na siatkę połączeń, później rozważano m.in. jej sprzedaż w całości wojsku, a także wystawienie na licytację). Teraz w końcu wiadomo, że samolot trafi to Poznania, a więc miasta, którego nazwą został ochrzczony.
Nowy właściciel nie ujawnia na razie, co dokładnie zamierza zrobić ze swoim zakupem. W poniedziałek prezes firmy Eko Park Jan Zajączkowski był nieuchwytny. Wyjechał na urlop.
Autor: ŁOs//gak/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24