Prokuratura Rejonowa w Białogardzie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci lekarki anestezjologa, która w poniedziałek wieczorem zmarła w Szpitalu Powiatowym w Białogardzie podczas czwartej doby pełnienia dyżuru.
- Komenda Powiatowa Policji w Białogardzie zaplanowała przesłuchanie pracowników szpitala, administracji oraz osób z najbliższego otoczenia lekarki - powiedziała Joanna Brzezińska z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie. W środę zostanie również przeprowadzona sekcja zwłok. Rzecznik spółki zarządzającej szpitalem Witold Jajszczok, potwierdził, że lekarka pełniła dyżur czwartą dobę i zapewnił, że było to zgodne z zawartą umową i przepisami prawa.
Jak powiedziała prokurator, śledztwo jest na wstępnym etapie, w tej chwili wyjaśniane są okoliczności zdarzenia. - W momencie, kiedy będziemy mieli komplet materiałów oraz wyniki sekcji zwłok będziemy mogli ustalić, jakie były przyczyny śmierci. To również określi dalszy kierunek naszego postępowania – wyjaśniła.
W środę radio RMF FM podało, że w szpitalu, dla którego pracowała zmarła lekarka, od dwóch miesięcy trwa kontrola Okręgowego Inspektoratu Pracy.
Kontrola w szpitalu
Rzecznik prasowa zachodniopomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Małgorzata Koszur powiedziała, że "w związku z brakami kadrowymi, a także zamknięciem 1 sierpnia br. oddziału anestezjologii oraz intensywnej opieki medycznej placówka w Białogardzie jest pod stałą kontrolą". Jak dodała, "w związku ze śmiercią lekarza, w środę w trybie doraźnym do szpitala udał się zespół kontrolerów, aby na miejscu sprawdzić, czy jest zapewnione całodobowe świadczenie anestezjologiczne w zakresie położnictwa, a także prowadzenia zabiegów na chirurgii ogólnej i ginekologii". Jak mówiła, kontrolerzy stwierdzili, że "na miejscu jest lekarz anestezjolog, a z przedstawionego przez dyrekcję grafiku prac wynika zabezpieczenie anestezjologii w kolejnych dniach roboczych jak i podczas dyżurów". Zachodniopomorski oddział NFZ zobowiązał świadczeniodawcę do bieżącego zgłaszania zmian w harmonogramach pracy personelu, zarówno w systemie informatycznym, jak i na piśmie. Koszur powiedziała, że zamknięcie 1 sierpnia oddziału intensywnej opieki medycznej wymogło na świadczeniodawcy zapewnienie wymaganej opieki przez skierowanie pacjentów do najbliższych szpitali, w tym wypadku w Koszalinie, Kołobrzegu i Szczecinku.
Wcześniej zamknięto OIOM
1 sierpnia br. Szpital Powiatowy w Białogardzie zawiesił na okres miesiąca działalność Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej. Decyzja dyrekcji związana była z brakiem możliwości zapewnienia wymaganej obsady anestezjologicznej. Informacja ta została przekazana wojewodzie zachodniopomorskiemu, dyrektorowi NFZ oraz Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Oddział Intensywnej Opieki Medycznej w szpitalu w Białogardzie to cztery łóżka dla pacjentów. - Lekarka w szpitalu pełniła w poniedziałek czwartą dobę dyżuru – potwierdził Witold Jajszczok, rzecznik prasowy spółki Centrum Dializ w Sosnowcu, która zarządza białogardzkim szpitalem. - Sugestia, że pracowała przez 96 godzin i że mogło być to przyczyną jej śmierci, jest nieprawdziwa – podkreślił. - Od 1 sierpnia nie działa oddział intensywnej opieki medycznej, w związku z tym ilość pracy anestezjologa jest wyraźnie niższa. W zawodach lekarskich takich jak anestezjolog można bardzo precyzyjnie wykazać, ile w trakcie dyżuru lekarz faktycznie pracuje. W dniu zdarzenia lekarka pracowała trzy godziny, w niedzielę cztery. Sugerowanie, że człowiek pracujący trzy godziny dzienne i pozostający w dość komfortowych warunkach podczas dyżuru zmarł z przepracowania, jest nie na miejscu – dodał Jajszczok.
Nie była pracownikiem szpitala
Rzecznik prasowy zaznaczył, że anestezjolożka nie była pracownikiem etatowym szpitala w Białogardzie.
- Prowadziła jednoosobową działalność gospodarczą, w związku z tym sama regulowała rytm i tempo pracy. Ponieważ była zainteresowana komasowaniem godzin pracy, a i my byliśmy zainteresowani takim rozwiązaniem, to taka umowa została zawarta i była realizowana. Żaden przepis prawny nie zabrania takiej praktyki. W związku z tym, że lekarka nie była naszym etatowym pracownikiem, to normy wynikające z Kodeksu pracy nie obowiązują – powiedział. - Nasze najważniejsze działanie polega na zapewnieniu opieki anestezjologicznej pacjentom szpitala. We wtorek rozpoczęliśmy poszukiwania w całej Polsce lekarzy, którzy podejmą się pracy w Białogardzie, co pozwoli na nieprzerwane działanie wszystkich jego oddziałów – zapewnia rzecznik. Jak dodał, od 1 września zostanie zatrudniony nowy anestezjolog, co oznacza ponowne uruchomienie oddziału intensywniej opieki medycznej.
Jajszczok poinformował, że spółka Centrum Dializ przekazała wszystkie niezbędne informacje potrzebne policji i prokuraturze do prowadzenia śledztwa, sama nie planuje na chwile obecną prowadzenie własnego dochodzenia w tej sprawie.
Spółka przejęła zarządzanie szpitalem ze względu na jego trudną sytuację finansową. Od 1 stycznia trwa proces restrukturyzacji placówki. W styczniu br. dług wynosił 15 milionów zł. W szpitalu pracuje na rożnych formach zatrudnienia około 10 anestezjologów, w tym dwóch - na etacie. W szpitalu jest 10 oddziałów, m.in. chirurgiczny, noworodkowy i dziecięcy, wewnętrzny i ginekologiczny, a także poradnie medyczne.
Prawnik: szpital musi zapewniać pacjentom bezpieczeństwo
Adwokat Piotr Pawłowski - który specjalizuje się w sprawach z zakresu prawa pracy i prawa medycznego - pytany o sytuację z Białogardu przyznał, że normy czasu pracy z ustawy o działalności leczniczej nie odnoszą się do lekarzy kontraktowych, bo oni nie są pracownikami.
- Czas pracy lekarzy kontraktowych określa jedynie umowa cywilnoprawna zawarta między szpitalem a lekarzem. Tak więc w tej kwestii dyrekcja ma rację - powiedział Pawłowski. Jednak jego zdaniem poważnym nadużyciem ze strony szpitala jest twierdzenie, że lekarka z Białogardu wykonywała pracę jedynie przez trzy godziny dziennie.
- Nawet wtedy, gdy lekarz kontraktowy nie realizuje żadnych świadczeń zdrowotnych, nadal pozostaje w gotowości do wykonywania pracy. Musi przestrzegać ustalonego harmonogramu czasu pracy, uzgodnionego ze szpitalem. W czasie pełnienia dyżuru lekarz nie może opuścić miejsca pracy, powinien znajdować się w stałej dyspozycji do wykonywania procedur medycznych - podkreślił Pawłowski.
Dodał, że każdy szpital, który zawarł umowę z NFZ, musi zapewniać bezpieczeństwo pacjentom podczas udzielania świadczeń, więc nie może pozwalać, by wykonywali je lekarze przemęczeni, a przez to niezdolni do należytej pracy.
Również rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska zwróciła uwagę, że normy czasu pracy nie dotyczą lekarzy zatrudnionych na podstawie kontraktu. "Jeżeli kierownik zakładu decyduje się na zawarcie z lekarzem umowy cywilnoprawnej, postanowienia tej umowy powinny z jednej strony zapewniać prawidłowe funkcjonowanie podmiotu leczniczego (np. ciągłość dostępu do świadczeń), z drugiej jednak stronny winny pozwalać lekarzowi na takie wykonywanie pracy, aby zapewnione było bezpieczeństwo pacjentów jak i samego lekarza" - napisała Kruszewska. "Lekarz, który podejmuje ciągłą pracę przez cztery doby, bez godzin należnych na odpoczynek, działa niezgodnie z kodeksem etyki lekarskiej. Lekarz w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych jest zobowiązany służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu. Najwyższym nakazem etycznym lekarza, jak głosi kodeks etyki lekarskiej, jest dobro chorego. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady" - podkreśliła rzeczniczka MZ.
Komunikat samorządu lekarskiego
Samorząd lekarski wydał w środę komunikat, że jest "wstrząśnięty" śmiercią lekarki z Białogardu, która wedle medialnych doniesień pracowała nieprzerwanie przez wiele godzin. Prezes NRL Maciej Hamankiewicz zaapelował do dyrektorów szpitali "o właściwą i odpowiedzialną organizację czasu pracy wszystkich lekarzy, również tych pozostających na kontraktach". Według przedstawionego w czerwcu raportu Najwyższej Izby Kontroli, szpitale publiczne coraz częściej zlecają zewnętrznym wykonawcom zarówno swoje podstawowe zadania (czyli udzielanie świadczeń medycznych), jak i usługi niemedyczne (np. sprzątanie i żywienie pacjentów). Kontrola wykazała m.in. że największe negatywne skutki korzystania z usług zewnętrznych dotyczą zastępowania pracy etatowej umowami cywilnoprawnymi, co - jak ocenił NIK - szczególnie zwiększa ryzyko wykonywania zadań przez personel medyczny bez odpowiedniego odpoczynku.
Izba zwracała także uwagę na metody unikania stosowania norm czasu pracy. Na przykład szpitale korzystają z personelu medycznego udostępnianego przez zewnętrznych usługodawców, następnie pracownicy placówki zawierają umowy z tym zewnętrznym usługodawcą i udzielają świadczeń w szpitalu naprzemiennie - w ramach stosunku pracy i jako personel zewnętrzny, co skutecznie pozwala obchodzić przepisy o czasie pracy. Zdaniem NIK konieczne jest podjęcie pilnych działań legislacyjnych, które ograniczą zakres, w jakim usługi zewnętrzne mogą zastępować pracę personelu medycznego. Izba postuluje także wprowadzenie jednolitych przepisów o prawie personelu medycznego do odpoczynku oraz uniemożliwiających obchodzenie norm czasu pracy. Wskazano także m.in. na potrzebę zmian przepisów o prowadzeniu konkursów ofert na świadczenia zdrowotne.
Autor: kło,ts,mart//rzw / Źródło: PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24