- W Polsce brakuje kontrolerów ruchu. Ci, którzy pracują na lotniskach są przemęczeni, bo muszą brać nadgodziny - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w raporcie, do którego dotarł portal tvn24.pl. Raport opisuje sytuację z okresu 2012-2014. - Od tego czasu wiele się zmieniło - zapewnia rzecznik Państwowej Agencji Żeglugi Powietrznej.
To zawód szczególny. Kontrolerzy ruchu lotniczego zarządzają ruchem samolotów nad krajem. To oni organizują ruch na lotnisku i wydają zgody na stary, lądowania i dbają, żeby nikt nie zderzył się w powietrzu.
Praca kontrolera jest na tyle odpowiedzialna, że w Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach obowiązuje zasada 2+1. Dwie godziny pracy i obowiązkowa jedna godzina odpoczynku. Bo bez odpowiedniej koncentracji może dojść do katastrofy.
W Polsce jest ich zbyt mało, dlatego niemal każdy musi brać nadgodziny. A to, jak czytamy w raporcie NIK, do którego dotarliśmy może mieć wpływ na pogorszenie bezpieczeństwa w ruchu lotniczym.
- Wynika to między innymi ze zmęczenia pracowników i braku właściwej koncentracji - argumentuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Izba sprawdzała, jak wyglądała organizacja i finansowanie szkoleń pracowników administracji publicznej - w tym kontrolerów ruchu lotniczego. Z tej okazji NIK przyjrzała się m.in. jednemu z najpopularniejszych polskich lotnisk w podwarszawskim Modlinie. Okazało się, że pracujący tam kontrolerzy musieli wyrabiać nadgodziny: w ciągu trzech kwartałów od 229 do ponad 537 nadgodzin na osobę.
Problem nie tylko w Polsce
Kontrola NIK wykazała, że kontrolerów brakuje też m.in. w oddziale PAŻP w Warszawie, które obsługuje lotnisko im. Chopina (na 60 wymaganych etatów kontrolerów nieobsadzonych było 8). Problem jest też w Krakowie (39 wymaganych etatów, 32 zatrudnionych kontrolerów).
Jak się jednak się okazuje, z problemem niewystarczającej liczby kontrolerów borykają się też inne kraje. W grudniu ubiegłego roku w amerykańskich mediach pojawiły się informacje o tym, że na 13 najpopularniejszych lotniskach obsługujących loty państwowe nie ma wystarczająco dużo rąk do pracy. Oni również muszą zostawać w pracy dłużej, żeby lotniska mogły funkcjonować.
- W zasadzie na całym rynku pojawia się problem nadgodzin. Wynika to przede wszystkim z tego, że potrzeby wciąż rosnącego rynku są często źle wyliczane – komentuje Milen Penew, szef związków zawodowych kontrolerów ruchu lotniczego.
Prawdą jest też to, że proces rekrutacji kontrolera jest długi i wymagający. Kandydaci muszą udowodnić, że poradzą sobie w sytuacji stresowej ze skomplikowaną i dynamiczną sytuacją. Do tego dochodzi konieczność płynnego porozumiewania się w języku angielskim.
Kontrolerzy są dobrze zarabiającą grupą zawodową. Kiedy kilka lat temu hiszpański rząd próbował wprowadzić program oszczędnościowy polegający m.in. na obniżeniu zarobków kontrolerów, doszło do ostrego konfliktu. Jego konsekwencje są odczuwalne do dziś - w zeszłe wakacje hiszpańskie lotniska w połowie sezonu stanęły. Bezpośrednią przyczyną strajków jest spór kontrolerów z agencją AENA w sprawie nałożonych na nich kar za tzw. dziki strajk z grudnia 2010 roku.
Lotnisko działa, kontrolerów brak
Raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczy lat 2012 - 2014. Od tego czasu sytuacja w Polsce nieco się poprawiła. Jak jednak ustaliliśmy, problem nadgodzin na lotnisku w Modlinie wciąż jest aktualny.
- Na tym lotnisku zatrudnionych jest 8 kontrolerów ruchu lotniczego. Celem zapewnienia ciągłości służby praca operacyjna odbywała się również w trybie godzin nadliczbowych - informuje nas Mikołaj Karpiński, rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która odpowiada za pracę kontrolerów w Polsce.
Dodaje, że tych nadgodzin jest jednak mniej, niż jeszcze w 2014 roku. Niestety, rzecznik PAŻP nie podaje o ile.
Lotnisko Modlin rocznie obsługuje ponad 1,7 mln pasażerów. To jeden z najpopularniejszych portów, z którego korzystają głównie miłośnicy tanich lotów. Port otwarto w 2012 roku, ale jak informuje Mikołaj Karpiński, wystarczająca liczba kontrolerów będzie tu zatrudniona najwcześniej w lipcu tego roku.
- Cały czas szkolone są dalsze kadry dla Modlina, w chwili obecnej w różnych fazach szkolenia na lotnisku, znajduje się 11 praktykantów - tłumaczy rzecznik PAŻP.
W momencie otwarcia portu na podwarszawskim lotnisku na stałe nie był zatrudniony ani jeden kontroler. Pracę lotniska nadzorowali kontrolerzy "wypożyczani" z innych portów. Jak informuje NIK, stało się tak, bo zbyt późno rozpoczęto poszukiwania odpowiednich kadr.
PAŻP od momentu kontroli NIK stara się dogonić potrzeby rynku na kontrolerów. W zeszłym roku uruchomiony został program szkoleń na lata 2015-2019. Rok temu przyznano kontrolerom 50 nowych licencji, a w na różnych etapach szkolenia w ośrodku szkolenia PAŻP znajdowało się około 160 kandydatów.
Szkolenie jedno, rzeczywistość drugie
Jak się okazuje, początkujący kontrolerzy muszą się zmagać nie tylko ze zmęczeniem, ale też rozdźwiękiem pomiędzy etapem szkolenia a rzeczywistością w której muszą pracować.
Do stycznia ubiegłego roku w Polsce używano symulatorów, które (według wyliczeń NIK) tylko w 30 proc. odwzorowywał pracę systemu P_21 używanego na lotniskach.
Na szczęście dziś sytuacja wygląda już lepiej.
- Obecnie jest wykorzystywany symulator, który w 100 proc. obrazuje polską przestrzeń powietrzną i który wiernie odwzorowuje stanowiska operacyjne kontrolerów ruchu lotniczego - zapewnia Mikołaj Karpiński.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24