W kilku wieżowcach zarządzanych przez łódzką spółdzielnię mieszkaniową "Śródmieście" zostały wyłączone windy. Nie ma też oświetlenia na klatkach schodowych. Kilkadziesiąt rodzin zostało de facto uwięzionych w swoich mieszkaniach. - Do wyłączeń doszło z winy spółdzielni – informuje tvn24.pl PGE Dystrybucja, odpowiedzialna za dostarczanie energii.
- To betonowa pułapka. Po prostu jesteśmy uwięzieni – załamuje ręce pan Piotr z siódmego piętra trzynastopiętrowego wieżowca przy ul. Piotrkowskiej 235/241.
W tej pułapce od wtorku jest kilkadziesiąt rodzin – wszyscy mieszkają w budynkach zarządzanych przez spółdzielnię mieszkaniową "Śródmieście". Prąd został wyłączony w jedenastu budynkach mieszkalnych. W trzech przypadkach są to kilkunastopiętrowe wieżowce. Nie działają windy, a na klatkach nie działa oświetlenie. Jeżeli już ktoś decyduje się na wyjście z domu musi wziąć latarkę, bo na klatkach nie ma okien i przez cały dzień jest tam zupełnie ciemno.
- Czujemy się, jakby toczyła się jakaś wojna. Nie można żyć w takich warunkach – załamuje ręce jedna z lokatorek z dziewiątego piętra.
Wielu mieszkańców – tak jak pan Lucjan z siódmego piętra, któremu z powodu choroby amputowano nogę, nie ma szans na wyjście z domu. W podobnej, dramatycznej sytuacji jest też kilkadziesiąt starszych i schorowanych osób.
- Już dla mnie wyjście z domu jest dużym wysiłkiem. Nawet nie chcę myśleć co będzie, jeżeli dojdzie do jakiegoś pożaru – zaznacza Iwona Kalenik z piątego piętra.
Mieszkańcy płacą za długi... spółdzielni
Dlaczego mieszkańcy znaleźli się w tak dramatycznej sytuacji? Za dostarczanie prądu do części wspólnych w blokach zarządzanych przez SM "Śródmieście" odpowiada PGE Dystrybucja. Jej rzeczniczka, Alina Chwiejczak tłumaczy, że do wyłączeń doszło z winy spółdzielni.
- Zostaliśmy do tego zmuszeni, bo spółdzielnia nie spełniła uzgodnionych wcześniej wymogów – ucina w rozmowie z tvn24.pl Chwiejczak.
PGE nie chce informować o tym, jakich konkretnie wymogów nie udało się spełnić. Według naszych ustaleń, spółdzielnia nie zapłaciła całości kwoty, którą zobowiązała się przelać na konto PGE.
- Wciąż trwają negocjacje z zarządem, chcemy, żeby utrudnienia jak najszybciej przestały dotykać mieszkańców – mówi Alina Chwiejczak.
Nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami spółdzielni – jej prezes, Elżbieta Szymańska przez kilka godzin nie odbierała telefonu.
Spółdzielnia tonie w długach
O dramatycznej sytuacji mieszkańców spółdzielni „Śródmieście” pisaliśmy na tvn24.pl wielokrotnie. W maju mieszkańcy musieli radzić sobie bez ciepłej wody, a kilka tygodni temu w części niższych bloków wyłączono prąd w częściach wspólnych.
Zadłużenie spółdzielni wynosi kilkadziesiąt milionów złotych. Kiedy i przez kogo zostało wygenerowane? Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ale wiadomo, że w listopadzie ubiegłego roku prezes spółdzielni i jego zastępca usłyszeli zarzuty niegospodarności. Zdaniem śledczych, podejrzani m.in. narazili spółdzielnię na wielomilionowe straty, bo sprzedawali działki, na które wcześniej spółdzielnia otrzymała od miasta bonifikatę. Po zmianie właściciela, miasto żądało zwrotu bonifikaty, a to oznaczało tarapaty finansowe.
- Mieszkańcy dostają bolesnym rykoszetem za działania prezesów, którzy ze spółdzielni zrobili własny folwark i oszukali tysiące ludzi. Mieszkańcy płacili rachunki, a pieniądze nie były przekazywane tam, gdzie powinny – zaznacza Agnieszka Wojciechowska van Heukelon.
O tym, że mieszkańcy mogą zostać bez wind, informowaliśmy na tvn24.pl już w czerwcu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/kwoj / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź