- Jeszcze dzisiaj prokurator złoży wnioski o tymczasowe aresztowanie zatrzymanych w sprawie chłopca z Cieszyna - poinformowała rzeczniczka bielskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Borkowska. Domniemana matka dziecka usłyszała już zarzut zabójstwa niespełna 2-latka, którego ciało odnaleziono ponad dwa lata temu w stawie w Cieszynie. Ojciec najprawdopodobniej usłyszy zarzut nieudzielenia pomocy synowi.
40-letnia kobieta i 41-letni mężczyzna zostali w niedzielę przewiezieni do prokuratury. Para przyznaje, że dziecko, którego ciało odnaleziono w 2010 roku w Cieszynie to ich syn, Szymon. Wyniki badań DNA, które to potwierdzą, będą znane w poniedziałek. Wiadomo, że domniemana matka chłopca usłyszała zarzut zabójstwa.
Jak poinformowała rzeczniczka prokuratury, kobieta nie przyznaje się do winy. - Złożyła wyjaśnienia, ale nie są one w tej chwili dostępne dla mediów - zatrzegła Borkowska. Grozi jej dożywocie.
Konkubent kobiety najpewniej w niedzielę wieczorem usłyszy za to zarzut nieudzielenia pomocy. - W oparciu o zebrany materiał dowodowy ojcu zostanie przedstawiony zarzut nieudzielenia pomocy dziecku znajdującemu się w sytuacji zagrażającej życiu - wyjaśniła Borkowska.
Dopytywana przez dziennikarzy przyznała, że "sprawę można podsumować tak, że matka zrobiła dziecku krzywdę, a ojciec mu nie pomógł".
Przyznają się, że chłopiec z Cieszyna to ich syn
Borkowska powiedziała też, że jeszcze w niedzielę do sądu trafią wnioski o areszt zatrzymanych. - Istnieje bowiem obawa matactwa. Przez dwa lata skutecznie starali się zatrzeć ślady zbrodni - wyjaśniła rzeczniczka.
Dodała, że sąd najprawdopodobniej zajmie się wnioskami w poniedziałek, a termin zatrzymania kobiety i mężczyzny mija tego dnia w późnych godzinach wieczornych.
Rzeczniczka podkreśliła, że sprawa jest bardzo trudna. Śledczy będą ją analizowali i być może przedstawią zarzuty jeszcze innym osobom. - Ale na dziś to przedwczesna informacja - podkreśliła.
Zginął w nieszczęśliwym wypadku?
W sobotę w związku ze śledztwem policjanci w Będzinie zatrzymali dwie osoby. Kobietę, matkę chłopcę Szymona, którego długi brak w domu w ostanich dniach zgłosili sąsiedzi rodziny. Jest on prawdopodobnie "chłopcem z Cieszyna", którego martwego odnaleziono dwa lata temu, a którego do tej pory nie udało się zidentyfikować.
- Zatrzymaliśmy dwie osoby - 40-letnią mieszkankę Będzina i jej o rok starszego męża (według innych źródeł konkubenta - red.), ponieważ dostarliśmy informację, że mogą oni mieć związek ze sprawą śmierci małego chłopca znalezionego w stawie w Cieszynie w 2010 roku. I to w tej chwili jest bardzo dokładnie sprawdzane - powiedział w rozmowie z TVN24 Andrzej Gąska ze śląskiej policji.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie TVN24, kobieta miała przyznać policjantom, że była jego matką. Twierdziła też, że chłopiec zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Tłumaczyła też, że chłopca porzuciła w panice nad stawem w Cieszynie. To jest ponad sto kilometrów od miejsca zamieszkania.
Jak dowiedziała się TVN24, kiedy dwa lata temu w całej Polsce trwały poszukiwania rodziców dziecka znalezionego w stawie, policjanci zapukali także do drzwi rodziny Szymona. Rodzice chłopca poprosili wtedy policjantów, by przyszli kolejnego dnia. Gdy to zrobili, funkcjonariuszom przedstawiono "podstawionego" chłopca z rodziny kobiety.
Chłopiec, którego nie ma
Sprawa chłopca z Cieszyna wróciła dwa tygodnie temu. Jak podał fakt.pl powołując się na informatora, do ośrodka pomocy społecznej w Będzinie zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że od dawna nie widziała dziecka sąsiadów. Na pytania o nieobecność chłopca usłyszała odpowiedź, że choruje i jest w szpitalu. Będzińscy policjanci ustalili, że chłopiec w tym wieku nie jest hospitalizowany. Nie ma go też w rodzinnym domu. Znaleźli natomiast jego zdjęcia. Podobieństwo z dzieckiem, którego ciało zostało znalezione w Cieszynie, ma być uderzające.
Z zatrzymanymi, którzy byli od paru dni poszukiwani, nie było dotychczas kontaktu. W sobotę późnym wieczorem wrócili do swego mieszkania w Będzinie. Wówczas sąsiedzi poinformowali policję, a kobieta i mężczyzna zostali zatrzymani.
Już raz umorzono śledztwo
Pod koniec kwietnia bieżącego roku bielska Prokuratura Okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie śmierci chłopca o nieznanej tożsamości. Nie wykryto sprawców przestępstwa. "Wykonane na szeroką skalę czynności, w tym weryfikacja pochodzących z różnych źródeł, także anonimowych, informacji, nie doprowadziły do ustalenia tożsamości dziecka oraz wykrycia sprawcy lub sprawców przestępstwa. Z uwagi na wyczerpanie środków dowodowych, podjęto decyzję o umorzeniu postępowania przygotowawczego" - głosił komunikat. Według śledczych w postępowaniu zostały przeprowadzone wszystkie konieczne czynności procesowe. Prokuratorzy pozyskali niezbędne dowody. Wykonano między innymi dokładne oględziny miejsca, w którym dziecko zostało znalezione, sekcję zwłok, a także uzyskano szereg opinii po przebadaniu odzieży, śladów kryminalistycznych i materiału genetycznego.
Prokuratura zapewniała, że umorzenie to nie oznacza jednak zakończenia poszukiwań. Jeśli pojawią się nowe okoliczności, które pozwolą ustalić tożsamość dziecka lub zabójców, sprawa zostanie wznowiona. Temu służyć ma między innymi wprowadzenie kodu DNA dziecka do bazy danych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Zwłoki dziecka zauważyli 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Pod koniec kwietnia chłopiec został pochowany w Cieszynie. Na jego grobie codziennie palą się znicze. Przy grobie postawiono nawet wiklinową szafkę, na której dzieci kładą zabawki.
Autor: zś,mn,nsz, ktom/fac,ryb,gak,tr//kdj/k / Źródło: Superwizjer TVN, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24