Tygrysy prawdopodobnie jechały na śmierć. Zoo, do którego zmierzały, nie działa

[object Object]
W "Czarno na białym" historia tygrysów uratowanych z transportutvn24
wideo 2/28

Historią transportowanych dziesięciu tygrysów zatrzymanych na polsko-białoruskiej granicy żyła cała Polska. Okazuje się, że zwierzęta wcale nie miały jechać do ogrodu zoologicznego w rosyjskim Dagestanie, bo go tam w ogóle nie ma. Najpewniej jechały na śmierć. Reporterka Katarzyna Górniak dotarła do ludzi, którzy wysłali tygrysy w podróż, i tych, do których miały one jechać.

CAŁY REPORTAŻ DOSTĘPNY JEST TAKŻE W WERSJI ANGIELSKOJĘZYCZNEJ>

Tą historią żyła cała Polska - włoscy i rosyjscy przewoźnicy próbowali wywieźć dziesięć tygrysów z Unii Europejskiej. Polskie służby graniczne nie wiedziały, czy i jak zająć się zwierzętami. Stan zwierząt się pogarszał.

Dziennikarze "Czarno na białym" TVN24 przez ponad miesiąc śledzili losy tygrysów zatrzymanych na polsko-białoruskiej granicy. Żeby zrozumieć, co się stało, pojechali do Włoch, Hiszpanii i Rosji.

"Nie mieli pojęcia, jak zająć się tygrysem w podróży"

29 października do biura największej włoskiej organizacji prozwierzęcej zadzwonili przedstawiciele firmy wysyłającej tygrysy z Włoch do Rosji. - Skontaktował się z nami człowiek z tej firmy z prośbą o pomoc. Ich zdaniem problemem nie był transport, ale to, że zatrzymano zwierzęta na granicy – mówi Andrea Casini z organizacji Lega Anti Vivisezione (LAV).

Ciężarówka z tygrysami stała wtedy na polsko-białoruskiej granicy piąty dzień. Przewoźnikowi brakowało dokumentów, służby białoruskie dwukrotnie cofały transport na stronę polską. Jeden z dziesięciu tygrysów, które przez cały ten czas były zamknięte w klatkach, zdechł. Polskie służby próbowały znaleźć ogród zoologiczny, który zajmie się zwierzętami.

Dwóch włoskich kierowców nagrywało i komentowało to, co się dzieje.

- Ta biedna bestia już prawie odeszła. Jest na skraju, nie je, nie pije, jest zestresowana. Bardzo chcielibyśmy z tego miejsca "podziękować" polskim władzom, które naprawdę, bardzo nam pomogły, skazując te tygrysy na śmierć. Fantastycznie, jesteście wspaniali. My im daliśmy jedzenie i picie, niestety, nie jesteśmy w stanie posprzątać, bo to niemożliwe. Podróż, która miała trwać od 36 do 48 godzin, stała się odyseją, "dzięki" polskim władzom - można usłyszeć na jednym z nagrań.

Tego dnia na granicy została przeprowadzona sekcja zwłok padłego tygrysa. - Żywione były kurczakami, co jest niedopuszczalne. Przyczyną śmierci było zaczopowanie przewodu pokarmowego. Po prostu żołądek był przeładowany niestrawionymi kurczakami. To spowodowało skręt żołądka – wyjaśnia przyczyny śmierci tygrysa weterynarz ogrodu zoologicznego w Poznaniu Jarosław Przybylski.

Andrea Casini ocenia, że "kierowcy nie mieli pojęcia, jak zająć się tygrysem w podróży". - Nie winię ich, byli tylko wykonawcami zlecenia. Wzięli tę robotę prawdopodobnie dlatego, że to była bardzo korzystna finansowo propozycja – dodaje.

Podróż miała trwać 21 godzin

Dziennikarze odtworzyli podróż dziesięciu tygrysów. 22 października o godzinie 9.31 z okolic Rzymu wyruszyła ciężarówka do przewozu koni. O godzinie 14.36 zaparkowała w miejscowości Latina, na posesji z cyrkowymi namiotami i sprzętem, gdzie najprawdopodobniej doszło do załadunku tygrysów. Przez kolejne pięć godzin ciężarówka siedmiokrotnie przemieszczała się w obrębie posesji, a o godzinie 19.27 prawdopodobny załadunek zakończył się i ciężarówka ruszyła w drogę.

Kierowcy co pięć minut wysyłali informacje o swoim położeniu. Na podstawie ponad tysiąca czterystu odczytów nadajnika GPS dziennikarze odtworzyli trasę. Przez kolejne dwa dni tygrysy pokonały Włochy, Austrię, Czechy i Polskę.

Pierwszego dnia podróży kierowcy przenocowali w hotelu we włoskim Arezzo. Kolejnego dnia zrobili co najmniej pięć kilkunastominutowych postojów w trasie. Drugą noc spędzili w hotelu w okolicach polskiej miejscowości Chałupki. Zaraz po noclegu zrobili krótki postój. Potem na prawie godzinę zatrzymali się w Gliwicach, gdzie prawdopodobnie robili zakupy w supermarkecie.

Po kolejnych dwóch postojach 24 października - po około 46 godzinach drogi - o godzinie 16.47 ciężarówka wjechała do Terespola. Na oficjalnym świadectwie zdrowia zwierząt ich cała trasa z Włoch do Rosji miała zająć niecałe 21 godzin.

Andrea Casini przyznaje, że "jest wiele sprzeczności, jeśli chodzi o autoryzację dokumentów przewozowych" - Jakim cudem zatwierdzona została podróż z Włoch do Dagestanu, która trwa 20 i pół godziny, jeśli to jest niemożliwe? – zastanawia się.

"Firma nie miała uprawnień do przewozu tygrysów"

Kierowcy zapewniali, że transport był zorganizowany prawidłowo. Prezentowali część dokumentów – ale większą ich porcję tego samego dnia wysłali do Rzymu.

- Zaczęliśmy sprawdzać te dokumenty. Nie sposób było nie zauważyć tego, że sprawa jest niejasna. Na jaw zaczęły wychodzić nieprawidłowości i niedopatrzenia ze strony urzędników i firmy transportowej – mówi Andrea Casini.

Zdaniem przedstawiciela włoskiej organizacji prozwierzęcej "firma nie miała uprawnień do przewozu tygrysów, lecz koni". - Zaakceptowano transport w klatkach, które nie są przystosowane do transportu tygrysów. Dostali zgodę na coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca – podkreśla.

Dziennikarze TVN24 próbowali skontaktować się z lekarzem włoskiej państwowej inspekcji weterynaryjnej. To za jego zgodą, z jego pieczątką i jego podpisem na dokumentach z Włoch wyjechały tygrysy. Chcieli zapytać, dlaczego zgodził się na transport w takich klatkach. - Nie możemy w tej chwili nic wam powiedzieć, ponieważ śledztwo trwa – odpowiada lekarz z włoskiej państwowej inspekcji weterynaryjnej.

Weterynarz pracuje w mieście, które jest nieformalną stolicą włoskich artystów cyrkowych. 70 kilometrów od Rzymu, w miejscowości Latina, co roku odbywa się międzynarodowy festiwal sztuki cyrkowej. W ponad 200 włoskich cyrkach, dotowanych z budżetu państwa, "pracuje" ponad dwa tysiące zwierząt. Nie ma tygodnia, by gdzieś we Włoszech nie odbył się pokaz cyrkowy.

Aktywiści organizacji LAV od lat lobbują na rzecz wprowadzenia zakazu występów dzikich zwierząt w cyrkach na terenie całych Włoch.

Zakaz nie jest w interesie artystów cyrkowych. - W naszych relacjach z cyrkowcami pojawia się przemoc. Nie mogę o tym mówić, bo toczą się sprawy w sądach, ale dość często dostajemy pogróżki i groźby śmierci – zdradza Andrea Casini.

Spotkanie z ojcem właściciela tygrysów

Festiwal w Latinie organizuje mieszkająca w tym mieście znana rodzina cyrkowa. Jej członkowie od pokoleń tresują zwierzęta i wynajmują je do cyrków w Europie i Afryce.

W Latinie festiwal cyrkowy to spore wydarzenie, a rodzina, która go organizuje, ma w mieście poważanie. Na stronie internetowej imprezy można wyczytać, że może liczyć na przychylność prezydenta Włoch i ministerstwa kultury, a "burmistrz Latiny przewodniczył wszystkim etapom prac przy Festiwalu: od konferencji prasowej na otwarcie, przez przyjęcie władz cyrku, aż do ceremonii wręczenia nagród ostatniego wieczora".

- Ten festiwal przyciąga do miasta pieniądze. Jest promowany przez burmistrza miasta i urzędników od kultury – tłumaczy Andrea Casini.

To właśnie z tego miasta pochodzi weterynarz. Na co najmniej jednym podbitym przez niego paszporcie tygrysa jako właściciel zwierzęcia widnieje członek wspomnianej rodziny, który miał też wysłać transport. Do kontaktu z reporterami TVN24 wyznaczył swojego ojca.

- Nie mam żadnego problemu, żeby się z wami spotkać, ale muszę uprzedzić, że również my będziemy rejestrować to spotkanie, aby móc was pozwać – zastrzega na wstępie G. Montico, który prosi, by przedstawiać go tylko z inicjału imienia i z nazwiska. - Nam też zależy, żeby ta sytuacja została dobrze wyjaśniona, bo jeśli nie, to może się zdarzyć coś nieprzyjemnego – dodaje.

Kilkugodzinne spotkanie odbyło się w wynajętej sali hotelu w Latinie. Razem z G. Montico czekało na reporterów dwoje ludzi, których przedstawił jako dziennikarzy amerykańskich. Obecna była też Polka, która miała tłumaczyć rozmowę, choć Montico wiedział, że w zespole dziennikarzy TVN24 była osoba biegle mówiąca po włosku.

- Tygrysy zostały do nas przywiezione przez osoby, które już dłużej nie mogły ich mieć. Niektóre zostały wysłane z zagranicy. Mają różne pochodzenie. Pochodzą i z zoo, i z cyrków, ale gdybym teraz miał opowiadać historię każdego tygrysa i skąd pochodzi, to długo bym nie skończył – stwierdza G. Montico.

Utrzymuje, że tygrysy do jego rodziny trafiły na krótkie przechowanie. - Wystarczy, że poszukasz w internecie punktów przyjęć, przechowalni we Włoszech, Europie, Francji, Niemczech i zobaczysz, że jest pewna liczba prywatnych osób lub zoo, które mają nadwyżkę tych zwierząt, i wtedy albo zabijają te zwierzęta, albo przekazują je dalej – wyjaśnia.

"Nie popełniono we Włoszech żadnego przestępstwa"

Po sześciu dniach na granicy zarekwirowane z mocy polskiego prawa tygrysy, wyczerpane, trafiły do dwóch ogrodów zoologicznych. Pracownicy poznańskiego zoo twierdzą, że w dokumentach zwierząt są błędy. - Sporo braków i nieścisłości. Nie zgadzała się płeć zwierząt. Wiemy, że ta dokumentacja jest guzik warta – mówi Małgorzata Chodyła z zoo w Poznaniu.

Ale G. Montico oświadcza, że "każde zwierzę musi mieć perfekcyjną dokumentację". - Jeśli nie może pani powiedzieć, skąd albo dlaczego ma pani tygrysa, ja muszę to zgłosić do odpowiednich służb – twierdzi w rozmowie z dziennikarzami.

Kilkukrotnie zapytany, dlaczego w takim razie płeć przynajmniej jednego tygrysa w dokumentach mogła różnić się od tej, jaką stwierdzili weterynarze w Polsce – udziela wymijających odpowiedzi.

Dziennikarze TVN24 zwrócili się do prokuratury w Latinie w sprawie nieścisłości w dokumentach. - Włoskie postępowanie w sprawie zostało zamknięte, ponieważ nie wykazało, że warunki transportu były nieodpowiednie. Wykazało zaś, że cała dokumentacja i weryfikacja przeprowadzona przez inspekcję weterynaryjną została przeprowadzona poprawnie – twierdzi Giuseppe de Falco, szef prokuratury w Latinie. - Więc nie popełniono we Włoszech żadnego przestępstwa i dlatego śledztwo zostało zamknięte – dodaje.

Prokurator przyznaje, że transport nie mógł przejechać na Białoruś, ponieważ włoscy kierowcy nie mieli jednego z zaświadczeń weterynaryjnych. - Brakowało niektórych danych, dokumenty nie były poprawne, dlatego urzędnik inspekcji weterynaryjnej wyjechał z Latiny i udał się prosto na granicę, tam, gdzie tygrysy były zatrzymane, przywożąc ze sobą dokument, którego brakowało w oryginale – opowiada de Falco.

Dziennikarzy zaskoczyły informacje, że państwowy weterynarz wiezie z Włoch do Polski dokumenty prywatnemu przewoźnikowi oraz że śledztwo jest umorzone, wbrew temu, co dzień wcześniej mówił weterynarz.

Mężczyzna, który nadzorował transport tygrysów na polsko-białoruskiej granicy, przyznaje, że jego błędem było to, że nie miał oryginału certyfikatu weterynaryjnego. Gdy okazało się, że włoscy kierowcy bez wiz nie wjadą na Białoruś, to on był zdeterminowany, by ciężarówkę dalej prowadzić samodzielnie. Przyznaje, że jest z Rosji, ale gdy dziennikarze chcą, by się przedstawił, odmawia.

Tygrysy zatrzymane w Polsce miały jechać do zoo w Dagestanie - część II reportażu "Czarno na białym"
Tygrysy zatrzymane w Polsce miały jechać do zoo w Dagestanie - część II reportażu "Czarno na białym"tvn24

Pytania o zoo Bajka

W dokumentach pojawiła się informacja o zoo z rosyjskiego miasta Derbent, ale urzędniczka Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Rosyjskiej Republiki Dagestan stwierdza, że "na terytorium Derbentu prywatnego zoo nie ma". - Oficjalnie. Tak twierdzą miejscy urzędnicy – dodaje.

Trzy lata temu w mieście Derbent odbyła się kontrola. Obrońcy praw zwierząt i urzędnicy weszli do prywatnego ogrodu zoologicznego Bajka. Zwracano uwagę na to, że lew, który powinien żyć w przynajmniej 20 stopniach Celsjusza, w ogrodzie zoologicznym ma otwarte okno.

Materiał o kontroli dla lokalnej telewizji przygotowywała wtedy dziennikarka Sewrina Szamhałowa. - Aktywiści organizacji prozwierzęcej napisali do mnie, że w Derbencie jest zoo, które działa bez licencji i są w nim trzymane zwierzęta w strasznych warunkach – opowiada dziennikarka. - Zainteresowałam się tym, poinformowałam urzędników dagestańskiego ministerstwa środowiska i pojechaliśmy tam z kontrolą – dodaje.

Dyrektorka zoo ulokowanego w budynku opuszczonego hotelu twierdziła wtedy, że zwierzęta uratowała od śmierci. -Te lwy stały z fotografem na drodze, pracowały. Gdzie wtedy byliście? – pytała.

- Zwierzęta nie dostawały właściwego jedzenia, były trzymane w ciasnych klatkach. Poraziło nas to, że pracownicy zoo uważali, że wszystko jest w porządku i zgodnie z prawem, chociaż dokumentów i licencji w rzeczywistości nie było – mówi Sewrina Szamhałowa.

To dyrekcja tego zoo - jeśli, o czym więcej za chwilę, placówkę tę można tak nazwać - miała skontaktować się z Montico. - W maju wystosowano do nas zapytanie z zoo rosyjskiego, czy moglibyśmy im podarować tygrysy. Nie znałem tego zoo, ale dokumentacja była zatwierdzona przez ministerstwa włoskie i rosyjskie. Rozmawiałem z zoo przez telefon, bo gdybym miał osobiście kontaktować ze wszystkimi, którzy wysyłają do nas zapytania o zwierzęta, to nie skończyłoby się to nigdy – opowiada G. Montico.

Dziennikarze TVN24 skontaktowali się z dyrektorką Bajki. W przeciwieństwie do Montico twierdzi ona, że inicjatywa przekazania tygrysów wyszła z Włoch.

- Te tygrysy to dla naszego zoo dar ze strony Włoch, ze strony cyrku. Cyrk ma swojego gospodarza. Podjęto decyzję, żeby nam je podarować, bo we Włoszech zakazano zwierząt w cyrkach. Tygrysy miały przejść na emeryturę i dożyć swoich dni z zadowoleniem w naszym stacjonarnym ogrodzie zoologicznym – wyjaśnia dyrektorka Bajki w Derbencie.

W rzeczywistości we Włoszech zakaz występów zwierząt w cyrkach nie został wprowadzony.

"Handel dzikimi zwierzętami to bardzo opłacalny biznes"

Od czasu tej rozmowy telefonicznej dziennikarze ani razu nie dodzwonili się ponownie do kobiety. Pod adresem wskazanym jako siedziba zoo znajduje się tylko brama z napisem "Zamknięte".

Drugi adres, pod którym ma mieścić się zoo, to wieś w górach Dagestanu. Miejscowi dziennikarze przekazali, że to miejsce jest bardzo oddalone, nie ma tam ani domów, ani ludzi. Reporterzy weszli tam z kamerą, ale zabroniono im nagrywać. - To jest to zoo z Derbentu, przenieśli się i remontują, planują zakończyć remont latem. Jest tam lew i wilki. Tygrysów nie ma. Ten człowiek powiedział, że właścicielka przewodzi organizacji obrony praw zwierząt. Zdziwiło mnie to, jak taka osoba może trzymać zwierzęta, także zagrożonych gatunków, w klatkach – zastanawia się rosyjska dziennikarka.

Urzędniczka Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Rosyjskiej Republiki Dagestan wskazuje, że transport zwierząt odbywał się przy pośrednictwie sponsora z Moskwy. W dokumentach można znaleźć nie tylko na nazwę ogrodu zoologicznego Bajka. Jako odbiorca ładunku figuruje spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Według rejestru firm rosyjskich dziesięć tygrysów z Włoch miała przyjąć dagestańska sieć sklepów z alkoholem.

Przemytnicy tygrysów

Z terenu Rosji każdego miesiąca do Chin przemycane są części ciał dzikich zwierząt. Wartość rekordowego przemytu z ubiegłego roku rosyjscy celnicy oszacowali na około 4 mln zł.

- Odkryliśmy dziewięćset niedźwiedzich łap i ich żółć, oraz kości pięciu tygrysów, ich skóry, pazury i zęby. Wszystkie te części ciała dzikich zwierząt miały być wykorzystane jako leki medycyny chińskiej – opowiada Anastazja Simidonowa z Federalnej Służby Celnej Rosji.

Przemytnicy działają według różnych schematów. Jeden z nich jest celnikom dobrze znany. - Handel dzikimi zwierzętami to bardzo opłacalny biznes. Znajduje się na trzecim miejscu po handlu bronią i narkotykami. Bywa, że duże partie dzikich zwierząt są transportowane pod przykrywką cyrków i ogrodów zoologicznych – twierdzi Anastazja Simidonowa.

"Jeśli to samo spotkałoby człowieka, by tego nie przeżył"

Po przyjeździe do azylu w Hiszpanii tygrysy przechodzą miesięczną kwarantannę. - Oczywiście jest bardzo nerwowy i zestresowany, ale leży i się wylizuje. To dobry znak. Tygrysy liżą siebie, kiedy są zrelaksowane – mówi o jednym ze zwierząt Hector Sanz, weterynarz z azylu Primadomus AAP.

Wkrótce staną się pełnoprawnymi mieszkańcami tego miejsca. - To miejsce, gdzie zwierzęta mogą wydobrzeć po nieszczęściach, jakich doświadczyły w cyrkach, prywatnych zoo i hodowlach. Tutaj uczymy je, jak znowu stać się zwierzętami – opowiada David van Gennep, szef organizacji AAP.

Przyjeżdżają tu zwierzęta z całej Europy - ofiary przemysłu rozrywkowego i ludzkich zachcianek. W ośrodku Primadomus, prowadzonym przez organizację AAP, zwierzęta są leczone i rehabilitowane. - Dla nas ważne są zwierzęta, a nie my. To my jesteśmy tu dla nich, a nie one dla nas – stwierdza Sanz.

To wyjątkowe miejsce z wyjątkowymi zasadami. Nie ma tu turystów, a na zwiedzanie trzeba się umówić z dużym wyprzedzeniem. Jeśli zwierzęta są karmione, to bez bezpośredniego kontaktu. Trzeba się do nich ustawiać bokiem, a nie konfrontacyjnie - na wprost. Nie wolno ich dotykać ani próbować oswajać.

- Unikamy jakichkolwiek interakcji. Nie mówimy do nich, nie patrzymy prosto w oczy, nie mamy z nimi żadnych relacji. Chcemy, by miały je z innymi zwierzętami. Jeśli pochodzą z cyrków, są przyzwyczajone do ludzi. My, krok po kroku, odzwyczajamy je od tego – mówi Olga Bellon z działu ssaków naczelnych azylu Primadomus.

Szef organizacji AAP David van Gennep jest pod wrażeniem tego, jak te zwierzęta są silne i waleczne. Twierdzi, że "radzą sobie lepiej niż my". - Spójrz na gehennę, którą przeszły te zwierzęta, tresowane, bite i wykorzystywane. Jeśli to samo spotkałoby nas, ludzi, po prostu byśmy tego nie przeżyli – uważa.

Chcą sprawą zainteresować parlament

Nikt z włoskich ani rosyjskich uczestników transportu tygrysów, zatrzymanego na polsko-białoruskiej granicy, nie podjął jakiejkolwiek próby odzyskania zwierząt.

Przedstawiciele włoskiej organizacji LAV odwołali się od umorzenia postępowania prokuratorskiego. Sprawę tygrysów chcą poruszyć na forum włoskiego parlamentu.

Polska prokuratura postawiła zarzuty znęcania się nad zwierzętami dwóm włoskim kierowcom: Marco A. i Alessio D. oraz rosyjskiemu organizatorowi transportu Rinanowi V. Polski graniczny lekarz weterynarii Jarosław N. jest podejrzany o niedopełnienie obowiązków - według prokuratury niewłaściwie zajął się tygrysami.

Przedstawiciele polskiego zoo w Poznaniu oraz hiszpańskiego azylu Primadomus na spotkaniu w Parlamencie Europejskim zaapelowali o wprowadzenie europejskiego zakazu wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach.

Z tych, które przeżyły transport, pięć tygrysów znajduje się w azylu w Hiszpanii, cztery są w Polsce - w ogrodach zoologicznych w Poznaniu i Człuchowie. I mają się dobrze.

ZOBACZ ROZMOWĘ Z KATARZYNĄ GÓRNIAK WE "WSTAJESZ I WIESZ":

Cała rozmowa z Katarzyną Górniak o tygrysach, które jechały z Włoch do Rosji
Cała rozmowa z Katarzyną Górniak o tygrysach, które jechały z Włoch do Rosjitvn24

Autor: asty//rzw / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Szefowa Straży Przybrzeżnej USA została odwołana tuż po objęciu władzy przez Donalda Trumpa. Teraz admirał Linda Fagan dostała trzy godziny na wyprowadzkę z mieszkania w Waszyngtonie - informuje NBC News.

Media: komendantka Straży Przybrzeżnej USA dostała trzy godziny na wyprowadzkę

Media: komendantka Straży Przybrzeżnej USA dostała trzy godziny na wyprowadzkę

Źródło:
NBC, Reuters

Marszałek Sejmu, lider Polski 2050 i kandydat na prezydenta Szymon Hołownia przekazał, że nie ma informacji o rekonstrukcji rządu, nie było w tej sprawie żadnych rozmów i "czuje się w tej sprawie pominięty". Szef KPRM Jan Grabiec (Koalicja Obywatelska) uważa z kolei, że kampania wyborcza nie jest dobrym czasem na takie rozmowy.

Tusk zapowiada uszczuplenie rządu. Hołownia "czuje się pominięty"

Tusk zapowiada uszczuplenie rządu. Hołownia "czuje się pominięty"

Źródło:
PAP

W tragicznym wypadku w miejscowości Dęba koło Radomia, gdzie czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe, zginął proboszcz pobliskiej parafii. Prokuratura ustala, kto siedział za kierownicą drugiego pojazdu. Obaj podróżujący nim mężczyźni byli nietrzeźwi. Twierdzą, że nie pamiętają, który z nich prowadził.

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. Drugim autem jechało dwóch pijanych. Kto prowadził?

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. Drugim autem jechało dwóch pijanych. Kto prowadził?

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pierwsze francuskie samoloty Mirage 2000 trafiły do ukraińskich sił zbrojnych. "Jestem wdzięczny Francji za ten strategicznie ważny wkład w nasze bezpieczeństwo" - napisał minister obrony Ukrainy Rustem Umierow w mediach społecznościowych. Holandia z kolei dostarczyła Ukrainie myśliwce F-16.

"Siły powietrzne Ukrainy otrzymały długo oczekiwane wzmocnienie"

"Siły powietrzne Ukrainy otrzymały długo oczekiwane wzmocnienie"

Źródło:
PAP

Władze niemieckiego miasta Duisburg wpadły na pomysł, jak zwiększyć frekwencję w nadchodzących wyborach do Bundestagu. Każdy wyborca, który odda głos, dostanie darmowe piwo i przekąski.

Darmowe piwo i kiełbaski za oddanie głosu. "Niekonwencjonalna kampania" profrekwencyjna

Darmowe piwo i kiełbaski za oddanie głosu. "Niekonwencjonalna kampania" profrekwencyjna

Źródło:
Politico

23-latek z Dallas w Teksasie został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności po tym, jak zastrzelił swoją partnerkę. Miała to być zemsta za to, że wyjechała do sąsiedniego stanu, gdzie dokonała aborcji - informują media.

Zabił dziewczynę, gdy odkrył, że dokonała aborcji. 23-latek skazany na dożywocie

Zabił dziewczynę, gdy odkrył, że dokonała aborcji. 23-latek skazany na dożywocie

Źródło:
NBC 5 DFW, Fox 4

Słowacka spółka SPP 1 lutego 2025 roku zaczęła importować rosyjski gaz przez rurociąg TurkStream - przekazał słowackiej gazecie "Dennik N" szef firmy Vojtech Ferencz. Od kwietnia dostawy mają się podwoić.

Ostatni taki rurociąg. Zaczęli sprowadzać nim rosyjski gaz

Ostatni taki rurociąg. Zaczęli sprowadzać nim rosyjski gaz

Źródło:
PAP

Niemieccy śledczy prowadzą dochodzenie w sprawie kilkuset przypadków wandalizmu. Ponad 270 samochodów zostało zniszczonych poprzez umieszczenie w ich rurach wydechowych pianki montażowej. Szyby aut oklejono wizerunkiem jednego z kandydatów na stanowisko kanclerza Niemiec. Początkowo o serię ataków podejrzewano radykalnych aktywistów klimatycznych. Zdaniem dziennikarzy tygodnika "Der Spiegel" tropy prowadzą jednak w innym kierunku. Za akcję ma odpowiadać Rosja. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji już od tygodni ostrzega przed potencjalną ingerencją obcych mocarstw w prowadzoną w Niemczech kampanię wyborczą.

Setki aut w Niemczech zniszczonych pianką montażową. "Spiegel": za tą akcją stoi Rosja

Setki aut w Niemczech zniszczonych pianką montażową. "Spiegel": za tą akcją stoi Rosja

Źródło:
Der Spiegel, Süddeutsche Zeitung

Bułgaria, Rumunia, Austria i Węgry wysyłają na granicę bułgarsko-turecką wspólną jednostkę straży granicznej. Utworzenie międzynarodowego kontyngentu było jednym z warunków wycofania austriackiego weta w sprawie pełnego udziału Bułgarii i Rumunii w strefie Schengen.

Bułgaria, Rumunia, Austria i Węgry wysyłają wspólne siły na granicę z Turcją

Bułgaria, Rumunia, Austria i Węgry wysyłają wspólne siły na granicę z Turcją

Źródło:
BTA, ENEX, PAP, tvn24.pl

Wydział zdrowia we włoskiej Aoście wszczął dochodzenie w sprawie lekarza miejscowego szpitala, który przeprowadził tam tomografię komputerową swojemu kotu. Radiolog tłumaczy, że ratował życie zwierzęciu, a walka o nie jest "misją lekarza".

Dochodzenie w sprawie lekarza - zrobił w szpitalu tomografię swojemu kotu

Dochodzenie w sprawie lekarza - zrobił w szpitalu tomografię swojemu kotu

Źródło:
""Corriere Torino", "Guardian"

- Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, musi się liczyć z konsekwencjami bez względu na to, czy pracował w Pałacu Prezydenckim, w kancelarii premiera, w Sejmie - powiedział szef KPRM Jan Grabiec, komentując zatrzymanie przez agentów CBA byłego rzecznika prasowego prezydenta Błażeja Spychalskiego w związku ze śledztwem w sprawie nieprawidłowości w Collegium Humanum. - Sprawa dotyczy nieuczciwych ludzi, którzy chcieli otrzymać dyplomy bez odbycia studiów. Bez względu na to, jaka jest opcja polityczna, powinno być to potępione i rozliczone - mówił poseł PiS Dariusz Piontkowski.

"Zaskoczenie", "jedna z większych afer PiS-u". Komentarze po zatrzymaniu byłego rzecznika prezydenta

"Zaskoczenie", "jedna z większych afer PiS-u". Komentarze po zatrzymaniu byłego rzecznika prezydenta

Źródło:
TVN24

Ustaliliśmy, że pracownik Trybunału Konstytucyjnego osobiście złożył kopertę w sekretariacie zastępcy prokuratora generalnego Michała Ostrowskiego - powiedziała rzeczniczka prokuratora generalnego Anna Adamiak. Przekazała, że Ostrowski nie prowadzi tego postępowania, bo nie zostało ono zarejestrowane. - Prokurator Ostrowski nie mógłby prowadzić tego postępowania, ponieważ był najbliższym współpracownikiem pana Bogdana Święczkowskiego (...), a także ma z nim prywatne relacje - dodała rzeczniczka PG.

Prokuratura: kopertę osobiście dostarczył pracownik TK 

Prokuratura: kopertę osobiście dostarczył pracownik TK 

Źródło:
TVN24, PAP

- Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory poprzez Twittera czy Facebooka - stwierdził w radiowym wywiadzie kandydujący na prezydenta poseł Marek Jakubiak. To częsta postawa tych, którzy lekceważą skuteczność odziaływania kanałów Putina. Przedstawiamy pięć głównych stosowanych w rosyjskiej dezinformacji metod wpływania na poglądy wyborców.

"Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory". To możesz być łatwym celem

"Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory". To możesz być łatwym celem

Źródło:
Konkret24

Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażu prezydenckim zrealizowanym przez pracownię Opinia24 dla Radia ZET z poparciem 32 procent badanych. 24 procent deklaruje poparcie dla kandydata PiS Karola Nawrockiego, a 15 procent dla Sławomira Mentzena z Konfederacji.

Najnowszy sondaż prezydencki

Najnowszy sondaż prezydencki

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W jednej ze szkół podstawowych w Inowrocławiu (województwo kujawsko-pomorskie) w środę nie podano dzieciom obiadów. Powód? Zła jakość posiłków dostarczanych przez firmę cateringową. Zastępca prezydenta Inowrocławia Aleksandra Sibora zobowiązała dyrektorów placówek miejskich do przeprowadzenia oceny jakości posiłków.

Dzieci w szkole nie dostały obiadów, "ze względów bezpieczeństwa i zdrowia"

Dzieci w szkole nie dostały obiadów, "ze względów bezpieczeństwa i zdrowia"

Źródło:
tvn24.pl

Sprawa posła PiS Dariusza Mateckiego została skierowana do komisji etyki poselskiej - przekazał marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Chodzi o piątkowy incydent w Sejmie, w którym brał udział poseł Matecki oraz dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski.

Sprawa Mateckiego skierowana do komisji etyki

Sprawa Mateckiego skierowana do komisji etyki

Źródło:
PAP

Źle zapisane nazwisko zabójcy z Southport w rządowej bazie potencjalnych terrorystów mogło utrudnić wskazanie go jako możliwego masowego mordercy - informują brytyjskie media. Z rządowego sprawozdania wynika, że 18-latek, skazany za zabójstwo trojga dzieci, przed atakiem kilka razy był pod lupą programu przeciwdziałającego terroryzmowi.

Nie powstrzymano nożownika przez błąd w nazwisku? Nowe informacje po ataku na dzieci w Southport

Nie powstrzymano nożownika przez błąd w nazwisku? Nowe informacje po ataku na dzieci w Southport

Źródło:
Sky News, BBC, tvn24.pl

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w Brwinowie koło Pruszkowa. Kierująca samochodem osobowym 19-latka straciła panowanie nad autem i uderzyła w drzewo. Kobieta oraz 21-letni pasażer, który z nią podróżował, nie żyją.

Auto na drzewie. Nie żyją dwie osoby: 19-letnia kierująca i 21-letni pasażer

Auto na drzewie. Nie żyją dwie osoby: 19-letnia kierująca i 21-letni pasażer

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt24

Przeciętna polisa zdrożała o 23 procent w porównaniu do poziomu przed rokiem - wynika z danych Rankomat.pl. W ciągu dwóch lat aż o 41 procent. - Nic nie wskazuje na to, aby wzrosty cen OC miały się zatrzymać. Po trzech kwartałach 2024 roku ubezpieczyciele w segmencie ubezpieczeń komunikacyjnych odnotowali stratę na poziomie 328,8 milionów złotych - mówi Grzegorz Demczyszak z Rankomat.pl.

Za OC trzeba zapłacić o jedną piątą więcej niż przed rokiem. Eksperci ostrzegają: to nie koniec podwyżek

Za OC trzeba zapłacić o jedną piątą więcej niż przed rokiem. Eksperci ostrzegają: to nie koniec podwyżek

Źródło:
tvn24.pl

Pierwszą ofiarą ewentualnej nadchodzącej wojny handlowej są inwestycje - mówi Andrzej Dycha, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Widać już to w liczbach. Łączna wartość inwestycji spadła o około 25 procent w ostatnim kwartale 2024 roku - poinformowali na konferencji przedstawiciele PAIH.

"Efekt Trumpa" w Polsce. Rządowa agencja widzi pierwsze "ofiary"

"Efekt Trumpa" w Polsce. Rządowa agencja widzi pierwsze "ofiary"

Źródło:
PAP

Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów, "Najbardziej opiniotwórcze media w Polsce" stacja TVN24 była najbardziej opiniotwórczym tytułem mediowym w 2024 roku. W ciągu 12 miesięcy ubiegłego roku TVN24 zacytowano łącznie 44,5 tysiąca razy.

TVN24 najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce

TVN24 najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce

Źródło:
IMM

Mieszkańcy Brazylii zmagają się z falą gorąca. Na południowym wschodzie kraju temperatura maksymalna w ostatnich dniach wynosi około 35 stopni Celsjusza. Z powodu upału wiele osób korzysta z plaż w nocy, gdy skwar nie jest tak dokuczliwy.

Tłumy na plażach w nocy. W ciągu dnia panuje ekstremalny upał

Tłumy na plażach w nocy. W ciągu dnia panuje ekstremalny upał

Źródło:
Reuters
Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Liczba treści przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci była w zeszłym roku ponad siedem razy wyższa niż rok wcześniej - wskazują najnowsze dane ministerstwa cyfryzacji. Martyna Różycka, kierowniczka działu Dyżurnet.pl w NASK, która w czwartek była gościem "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24, zaapelowała o reagowanie na wszelkie przykłady nielegalnych treści. Wskazała też, jak najłatwiej to zrobić. I skąd takie zdjęcia i filmy biorą się w internecie.

Siedmiokrotny wzrost treści z seksualnym wykorzystywaniem dzieci. Skąd się biorą w internecie

Siedmiokrotny wzrost treści z seksualnym wykorzystywaniem dzieci. Skąd się biorą w internecie

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Sebastian Klauziński z tvn24.pl oraz Tomasz Patora i Joanna Pęcherska-Fiałek z "Uwaga!" TVN są w gronie nominowanych do głównej Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. To jedna z najważniejszych nagród przyznawanych za materiały dziennikarskie. Nominację w kategorii "Dziennikarz dla planety" zdobyła Magda Łucyan z TVN/TVN24.

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Źródło:
Eurozet
W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Kapituła Nagrody Mariusza Waltera ogłosiła listę nominowanych za rok 2024. Do Nagrody Głównej za Osobowość medialną roku nominowany jest Jakub Sobieniowski, dziennikarz "Faktów" TVN. Na liście nominowanych w kategorii Wydarzenie roku w mediach znalazł między innymi Piotr Świerczek za cykl reportaży i materiałów telewizyjnych Siła kłamstwa w TVN24. Oto lista nominowanych.

Nagroda Mariusza Waltera. Lista nominacji

Nagroda Mariusza Waltera. Lista nominacji

Źródło:
tvn24.pl

Open'er Festival 2025 to jedno z największych wydarzeń muzycznych w Polsce. Organizatorzy ogłosili kolejnych wykonawców, którzy wystąpią w lipcu w Gdyni. To dwie artystki - Doechii, zdobywczyni statuetki Grammy, oraz Lola Young, której utwór "Messy" w ostatnich tygodniach stał się hitem.

W niedzielę zdobyła Grammy, w lipcu wystąpi w Polsce

W niedzielę zdobyła Grammy, w lipcu wystąpi w Polsce

Źródło:
opener.pl

W sobotę w Kanadzie rozpoczną się siódme igrzyska Invictus Games - Igrzyska Niezwyciężonych. Wezmą w nich udział żołnierze i weterani, którzy podczas służby doznali uszczerbku na zdrowiu. Sport stał się dla nich formą terapii, ale i budowania jedności ponad flagami. Polskę reprezentować będzie 19-osobowa kadra. Przed odlotem zostali oficjalnie pożegnani.

"Każdego dnia żyję tymi zawodami". Polacy jadą na Igrzyska Niezwyciężonych

"Każdego dnia żyję tymi zawodami". Polacy jadą na Igrzyska Niezwyciężonych

Źródło:
Fakty po Południu TVN24