Mieszkańcy Poznania wzięli w niedzielę udział w "łańcuchu światła" na znak solidarności z sędziami. - W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła i niepoddawana naciskom rządu - mówiła Hanna Maria Zagulska, organizatorka wydarzenia. Impulsem do zorganizowania pikiety było zgłoszenie przez posłów klubu PiS projektu nowelizacji ustaw dotyczących sądownictwa.
W niedzielę w Poznaniu, na placu Mickiewicza, po godzinie 16 odbyła się manifestacja solidarności z sędziami, tak zwany "łańcuch światła".
Zebrani podczas manifestacji mieli ze sobą transparenty oraz flagi Polski i Unii Europejskiej. Skandowali hasła "solidarność naszą bronią" czy "wolne sądy". Tak jak podczas poprzednich "łańcuchów światła" przez kilka minut świecili latarkami w telefonach i przyniesionymi lampkami.
Według danych przekazanych Polskiej Agencji Prasowej przez podkomisarza Macieja Święcichowskiego z zespołu prasowego wielkopolskiej policji, w demonstracji uczestniczyło 400 osób.
"W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła"
Organizatorka protestu Hanna Maria Zagulska przekazała, że niedzielna pikieta została zorganizowana w związku ze złożeniem w Sejmie przez posłów klubu PiS projektu "dyscyplinującej sędziów" nowelizacji ustaw.
- W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła i niepoddawana naciskom rządu. Mimo że należy walczyć z nieprawidłowościami w sądach, nadwątlenie niezawisłości sędziów i dyscyplinowanie ich nie ma nic wspólnego z usprawnieniem ich pracy. Niszczy demokrację, prawo i państwo - mówiła.
Członkini Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Monika Frąckowiak z Sądu Rejonowego w Poznaniu przekonywała w swoim przemówieniu, że projekt nowelizacji to "kolejna próba bata, straszaka na sędziów". - Sędzia, któremu złamano kręgosłup, takimi na przykład "ustawami kagańcowymi", jest zagrożeniem dla obywatela – powiedziała Frąckowiak.
Mówiła, że osoby zaangażowane np. w protesty klimatyczne lub walkę o prawa kobiet "w wyniku działań władzy trafią wcześniej czy później pod sąd". - Jeśli trafią pod sąd, który jest niezależny, to cały czas demokracja jest w jakiś sposób chroniona. Jeśli sądy zostaną przejęte, a do tego zmierza władza (…), to żaden z nas nie może czuć się bezpieczny - dodała.
W rozmowie z TVN24 sędzia oceniła, że "władza wykonawcza przestraszyła się tego, że to, co do tej pory zrobiono, to jest wielka - mówiąc kolokwialnie - lipa".
- System dyscyplinarny się wali, neo-KRS nie może się obronić i została powołana niezgodnie z konstytucją, z naszym prawem krajowym i prawem europejskim - wyliczała. Jej zdaniem, projekt nowelizacji powstał po to, żeby sędziów "wziąć po prostu na smycz i w kaganiec".
"Ciągle mamy wspaniałych, niezależnych sędziów"
Wśród przemawiających na wiecu był także socjolog prof. Krzysztof Podemski, który zwrócił uwagę, że poznańskie protesty nazywane "łańcuchami światła" są organizowane od 2015 roku. - Powiedziałbym, że piąty sezon (protestów - red.) rozpoczęty i to by było nawet śmieszne, gdyby nie to, że jest to tragiczne - przyznał.
- Przegraliśmy sprawę Trybunału Konstytucyjnego. Jest on tylko namiastką, jest tylko erzacem. Przegraliśmy sprawę KRS-u. Ale ciągle mamy niezależny Sąd Najwyższy. Ciągle mamy wspaniałych, niezależnych sędziów zrzeszonych w Iustitii i innych stowarzyszeniach, którzy nie boją się protestować i nie boją się wyrażać swoich poglądów – powiedział Podemski.
Socjolog przekonywał, że "to dzięki protestom, dzięki oporowi nie staliśmy się Budapesztem". - Nie ma Budapesztu w Warszawie. Nie będzie też w Warszawie rządów Erdogana i Putina - mówił.
"Jest to polityczne, siłowe przejęcie władzy nad sądami"
Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Bartłomiej Przymusiński w rozmowie z dziennikarzami określił projekt zmian jako ustawę, "która przewiduje tak naprawdę pacyfikację niezależnego sądownictwa".
Według niego złożona nowelizacja to także "realna i bezpośrednia" ingerencja w orzecznictwo. - Za stosowanie prawa europejskiego sędziemu będzie grozić przeniesienie na drugi koniec Polski albo wyrzucenie z zawodu - wskazywał.
Ocenił także, że proponowane zmiany "to likwidacja jakiejkolwiek samorządności sędziowskiej". - Bo kolegia (sądów okręgowych i apelacyjnych - red.) dotychczasowe, składające się z osób wybieranych przez sędziów, będą składały się w tej chwili z nominatów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, czyli prezesów sądów. Czyli jest to polityczne, siłowe przejęcie władzy nad sądami – powiedział.
- Od początku wyciągamy rękę do rządu, mówiąc "trzeba usiąść przy stole i spróbować ten chaos opanować". Niestety to, z czym się spotykamy, to coraz większa agresja słowna w stosunku do nas jako sędziów – stwierdził.
W rozmowie z TVN24 sędzia Przymusiński wskazał, że "jest to ustawa, która budzi najwyższe zaniepokojenie". - A w Europie wręcz wszyscy są zaskoczeni, że można było zgłosić taki projekt ustawy w państwie, które jest członkiem Unii Europejskiej - dodał.
Nowy projekt PiS dotyczący sądownictwa
W czwartek wieczorem posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości złożyli w Sejmie projekt nowelizacji przepisów o ustroju sądów, Sądzie Najwyższym a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze.
Propozycja klubu PiS zakłada między innymi "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa". Zakazuje też sędziowskim samorządom "podejmowania uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz".
Projekt wprowadza też zmiany w procedurze wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
Autor: akr//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24