Na lotnisku powiedział, że w bagażu córki jest bomba

Mężczyzna zażartował, że w bagażu jego córki jest bomba
Lotnisko Chopina (wideo ilustracyjne)
Źródło: Tomasz Zieliński / tvnarszawa.pl
Strażnicy graniczni na Lotnisku Chopina interweniowali wobec mężczyzny, który podczas odprawy biletowo–bagażowej oświadczył, że w bagażu jego córki znajduje się bomba. Informacja postawiła na nogi służby lotniska.

- Zgłoszenie wpłynęło po tym, jak pracownik obsługi naziemnej, zapytawszy pasażera o posiadanie przedmiotów niebezpiecznych, usłyszał odpowiedź: "mam bombę". Mężczyzna - obywatel Polski - po chwili wyjaśnił, że była to jedynie próba "żartu". Jak ustalono, nie był on podróżnym. Bagaż, w którym rzekomo miała znajdować się bomba, należał do jego nieletniej córki, lecącej z asystą do Luksemburga - przekazała rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej Dagmara Bielec.

Natychmiast po zgłoszeniu mężczyzna wraz z córką zostali odizolowani od innych podróżnych. Funkcjonariusze straży granicznej, działając zgodnie z procedurami, przeprowadzili kontrolę osobistą oraz szczegółowe sprawdzenie bagażu, ale nie ujawniono żadnych przedmiotów niebezpiecznych.

Mandat za "żart"

- Mężczyzna został pouczony o konsekwencjach prawnych i obowiązku zachowania zgodnego z przepisami. Został również ostrzeżony o możliwości zastosowania środków przymusu bezpośredniego w razie odmowy współpracy Za popełnione wykroczenie został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Mężczyzna przyjął mandat bez zastrzeżeń. Decyzją przewoźnika jego córce umożliwiono kontynuowanie podróży do Luksemburga - dodała rzeczniczka.

Straż Graniczna przypomina, że każda informacja o rzekomym posiadaniu materiałów wybuchowych traktowana jest z najwyższą powagą i uruchamia procedury bezpieczeństwa. Nawet jeśli słowa okażą się nieodpowiedzialnym żartem, niosą za sobą poważne konsekwencje: prawne, organizacyjne i psychologiczne.

- W tym przypadku szczególnie niepokojące było to, że autor nieodpowiedniego zachowania naraził na stres i niekomfortową sytuację własne dziecko, które stało się mimowolnym uczestnikiem zdarzenia - oceniła Bielec.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: