Hydrolog: kopalnie piasku obniżają koryto Wisły, potrzeba działań "na wczoraj"

Niski stan wody w Wiśle, widok z mostu Południowego (zdjęcie z 23 sierpnia)
Poziom wody w Wiśle przy bulwarach spadł do 10 centymetrów
Źródło: TVN24
- Do prostych i tanich rozwiązań, które powinny zostać wdrożone "na wczoraj", należy przede wszystkim zaprzestanie regulacji i pogłębiania rzek - mówi hydrolog Piotr Bednarek. W poniedziałek na stacji Warszawa-Bulwary stan Wisły spadł do dziewięciu centymetrów, najniższego w historii pomiarów.

- Powyżej Warszawy działają kopalnie piasku, które zatrzymują materiał niesiony przez rzekę. Dodatkowo odcinek Wisły przepływający przez stolicę został uregulowany. W efekcie koryto rzeki systematycznie się pogłębia, a wskazania wodowskazów nieustannie spadają - powiedział Piotr Bednarek, hydrolog i doktorant w Zakładzie Hydrologii Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ, a także prezes Fundacji Wolne Rzeki.

Hydrolog: kopalnie piasku szkodzą Wiśle

Elektrociepłownia Siekierki, która ogrzewa 55 procent budynków w Warszawie, w ostatnich latach ma problemy z czerpaniem wody z Wisły do chłodzenia urządzeń. Jak podawała "Gazeta Wyborcza" w styczniu 2025 roku, kanał, z którego pierwotnie pobierano wodę na potrzeby zakładu, w 2024 roku był wypełniony wodą przez 10 dni.

- Problemy elektrociepłowni Siekierki z pobieraniem wody wynikają właśnie w dużej mierze z działalności kopalni piasku, które obniżają koryto Wisły - ocenił Bednarek. - Zarówno z punktu widzenia ekosystemu Wisły, jak i infrastruktury związanej z rzeką, ich funkcjonowanie jest bardzo szkodliwe. Obecnie toczą się postępowania prowadzone przez Urząd m.st. Warszawy, które mają zdecydować, czy kopalnie dostaną zgodę środowiskową na dalsze funkcjonowanie.

Jak dodał hydrolog, wpływ na obecną sytuację na Wiśle ma także susza wynikająca z rozkładu i ilości opadów - w ciągu roku padało dużo, ale latem, a nie zimą, do tego często krótko i ulewnie, przez co większość wody, która spadała, była szybko wyczerpywana przez wegetację roślin i parowanie.

Czy Polsce grozi "pustynnienie"?

Poza Wisłą, poziom wody poniżej minimum okresowego występuje obecnie na 14 stacjach hydrologicznych na rzekach: Warcie, Kaczawie, Moszczenicy, Budzówce, Żylicy, Nysie Kłodzkiej, Kwisie, Pilicy, Prądniku, Skawicy i Krasnej.

- Obecnie w wielu rzekach, które na mapie IMGW są zaznaczone na czarno, czyli jako strefa stanów niskich, jesteśmy 1-2 centymetry od najniższych stanów w historii pomiarów. I to dotyczy naprawdę dużej liczby stacji hydrologicznych. Susza jest potężna, niektóre rzeki wyschły całkowicie już jakiś czas temu - podkreślił hydrolog. - A to i tak jest lepsza sytuacja niż na początku lipca, zanim mieliśmy miesiąc intensywnych opadów, które chwilowo poprawiły stan wody w rzekach - dodał.

Pytany, czy Polsce grozi "pustynnienie", Bednarek uspokoił, że na razie nie ma takiego ryzyka. Wyjaśnił, że choć niskie stany rzek mogą prowadzić do wymarcia wielu ekosystemów - w tym zniknięcia ryb, małży i niektórych płazów - to poziom wody nadal jest daleki od sytuacji, w której zabrakłoby jej do wzrostu drzew.

- To, czego możemy się realnie spodziewać w kolejnych miesiącach i latach, to susza i niskie stany wód, które, jeśli się będą podwyższały, to chwilowo, wraz z opadami. Stan wód podziemnych jest na tyle obniżony, że potrzebowalibyśmy naprawdę dużych opadów śniegu zimą, żeby to uzupełnić. W okolicy, w której mieszkam, czyli w Kotlinie Sandomierskiej, od 14 lat każdy kolejny rok ma bilans wodny na minusie, czyli więcej wody ucieka, głównie z wód gruntowych, niż jest dostarczane przez opady - podkreślił.

Metody znane i proste, ale ignorowane

Hydrolog dodał, że do prostych i tanich rozwiązań, które powinny zostać wdrożone "na wczoraj", zaliczają się przede wszystkim renaturyzacja, czyli zaprzestanie regulacji i pogłębiania rzek oraz zasypanie rowów melioracyjnych, których mamy w Polsce kilkukrotnie więcej niż naturalnych rzek.

- Lasy Państwowe chwalą się swoją małą retencją (lokalnymi działaniami mającymi na celu zatrzymywanie lub spowalnianie wody - przyp. PAP), to w rzeczywistości skala ich działań jest zbyt mała. Likwidacja chociaż części rowów melioracyjnych na ich terenie mogłaby mieć znacznie lepsze efekty - ocenił Bednarek. - To są naprawdę bardzo proste rzeczy do zrobienia i nie ma uzasadnienia dla tego, że nie są wdrażane - dodał.

Pytany, czy jeśli nic się nie zmieni, istnieje realne ryzyko, że Wisła całkowicie wyschnie, podobnie jak niektóre mniejsze rzeki w Polsce, Bednarek zaprzeczył. Hydrolog wyjaśnił, że z racji wielkości tej rzeki i jej przepływów taki scenariusz jest zupełnie nieprawdopodobny, a z rzek w Polsce, które będą wysychać, "Wisła wyschnie ostatnia".

Niski stan wody w Wiśle, widok z mostu Południowego (zdjęcie z 23 sierpnia)
Niski stan wody w Wiśle, widok z mostu Południowego (zdjęcie z 23 sierpnia)
Źródło: Paweł Supernak/PAP
Niski stan wody w Wiśle, widok z mostu Południowego (zdjęcie z 23 sierpnia)
Niski stan wody w Wiśle, widok z mostu Południowego (zdjęcie z 23 sierpnia)
Źródło: Paweł Supernak/PAP
Czytaj także: